Wynik amniopunkcji wyklucza ok. 40 ciężkich wad rozwojowych płodu. Starania o dodatkowe pieniądze na ten cel dyrekcja placówki rozpoczęła pod koniec września. Pomorski NFZ nie zgodził się jednak na renegocjację umowy.
W ostatni piątek na biurko wybitnego gdańskiego genetyka klinicznego, prof. Janusza Limona z Gdańskiego Uniwersytetu Medycznego, trafiła bulwersująca odpowiedź urzędników. Według niej, świadczeniodawca powinien udzielać świadczeń przez cały okres obowiązywania umowy, zgodnie z określonym w niej harmonogramem.
Problem w tym, że liczby ciężarnych mieszkanek Pomorza, podobnie jak porodów, nie da się z góry zaplanować. Tymczasem w ciążę zachodzi coraz więcej kobiet. Nie sposób też przewidzieć, ile z nich wymagać będzie amniopunkcji. A badania tego nie da się przełożyć, da ono wiarygodny wynik tylko między 14 a 16 tygodniem ciąży.
Z pomocy Poradni Genetycznej przy szpitalu "Kliniczna" korzysta rocznie ponad 1000 mieszkanek Pomorza. Część z nich przeżyła już tragedię narodzin dziecka z ciężką wadą genetyczną, które z tego powodu zmarło w pierwszych dniach życia. Na kolejną ciążę zdecydowały się tylko dlatego, że państwo zagwarantowało im prawo do bezpłatnych badań prenatalnych. To prawo okazało się fikcją. Badania prenatalne przyszłych mam finansowane są w ramach tzw. profilaktycznych programów zdrowotnych. - To od 13 lat rutynowa diagnostyka - tłumaczy prof. Krzysztof Preis, wojewódzki konsultant ds. położnictwa i ginekologii. Nigdy dotąd nie brakowało na nie pieniędzy. Sens pracy Poradni Genetycznej to właśnie amniopunkcja, a następnie hodowla komórek i ich diagnostyka. To badanie drogie ze względu na koszt niezbędnych materiałów i odczynników.
- Najpierw wystąpiłem do funduszu o pieniądze na 250 takich badań, dostałem na 175 - wylicza prof. Janusz Limon. - W połowie roku wnioskowaliśmy o kolejnych 120 badań, przyznano nam środki na zaledwie 30. W piśmie z 29 września pomorski NFZ kategorycznie odmawia dalszych rozmów na temat pieniędzy. - Oznacza to, że 80 pacjentek będzie musiało zrezygnować z tego badania - szacuje prof. Limon.
Mało którą pacjentkę stać na amniopunkcję za ponad 1000 zł w prywatnym szpitalu.
Zdaniem urzędującej od dwóch tygodni wicedyrektor gdańskiego NFZ ds. medycznych Barbary Kawińskiej, Poradnia Genetyczna powinna mieć jeszcze niewykorzystane pieniądze. Jeżeli ich nie ma, to - jak wczoraj zapewniła - pomorski NFZ gotowy jest do rozpoczęcia rozmów na ten temat.
To łamanie praw kobiety
Rozmowa z prof. Januszem Limonem, wojewódzkim konsultantem z genetyki klinicznej
- Co może zrobić Poradnia Genetyczna bez pieniędzy?
- Lekarz może przyjąć pacjentkę, wysłuchać i opowiedzieć jej, jakie badania mógłby jej zlecić, gdyby miał pieniądze. Większość kobiet, które szukają u nas pomocy, ma już za sobą badania nieinwazyjne i wymaga amniopunkcji.
- Co daje wynik badania?
- Rozstrzyga w stu procentach, czy dziecko w jej łonie rozwija się prawidłowo, czy urodzi się np. z zespołem Downa, zespołem Edwardsa czy Patou. Dwie ostatnie to choroby letalne. Oznaczają śmierć dziecka wkrótce po narodzeniu. Pacjentka, która się tego obawia, umiera z niepokoju, dopóki nie dowie się, że wszystko z jej dzieckiem jest w porządku. Uważam, że uniemożliwienie kobietom dostępu do tych badań to łamanie ich praw.
- Kto może skierować kobietę do Poradni Genetycznej?
- Nie tylko ginekolog, ale każdy lekarz, w tym rodzinny. Zdarza się jednak, że pacjentki i to z grupy podwyższonego ryzyka mają z tym problem.
- Jakie kobiety ciężarne należą do grupy ryzyka?
- Oprócz tych obciążonych wywiadem, każda przyszła mama po 35 roku życia powinna zgłosić się do poradni.
Protest w obronie Parku Śląskiego i drzew w Chorzowie
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?