W tydzień ośnieżyli stok
Ze śniegu, który spadł w październiku, a później pojawił się w dwa listopadowe dni, nie zostało w regionie nawet śladu. Amatorzy białego szaleństwa skazani byli na wyprawy w typowo górskie rejony.
- Kiedy w święta termometry wskazywały aż 15 stopni plus, powoli traciłem nadzieję, że w tym sezonie w ogóle uda się uruchomić nasz wyciąg. A tu proszę. Przyszły takie mrozy, że w tydzień mogliśmy wyprodukować wystarczająco dużo śniegu, aby teraz udostępnić stok narciarzom - powiedział „Krakowskiej” Kazimierz Partyka, współwłaściciel stacji w Lubince.
Non stop pracuje tutaj pięć armatek śnieżnych, dzięki którym ponadczterohektarowe zbocze przykryło już blisko 20 tysięcy kubików białego puchu.
- Na trasach zjazdowych będzie na początku wprawdzie nieco wąsko, ale usilnie będziemy pracować nad tym, by do rozpoczęcia ferii zimowych jeszcze bardziej je dośnieżyć - dodaje Kazimierz Partyka.
Ratraki ostro pracują
W Siemiechowie są już gotowi niemal na sto procent do inauguracji spóźnionego sezonu.
- Śniegu mamy wystarczająco dużo, trwa jeszcze ratrakowanie i rozpychanie go na stoku, aby odpowiednio stężał, zanim udostępnimy go narciarzom - wyjaśnia Karolina Pabian z Jurasówki. Od jutra dostępne będą wszystkie trasy, w tym ośla łączka dla dzieci z małym wyciągiem. Jednocześnie ruszy szkółka nauki jazdy na nartach i wypożyczalnia sprzętu. Stok jest wprawdzie ośnieżony, ale drogi prowadzące do wyciągu są czarne, więc można bez problemów dojechać.
- Ludzie są spragnieni zimy i nart. Dzwonią do nas i pytają: kiedy ruszamy, bo już nie mogą się doczekać - mówi Karolina Pabian. Zainteresowanie białym szaleństwem jest tak duże, iż jest spokojna o ruch w interesie.
- Cieszę się, że inne wyciągi w okolicy również w tych dniach startują, bo sami nie bylibyśmy w stanie wszystkich obsłużyć. Na stoku będzie luźniej, a przyjemność ze zjazdów większa - dodaje.
Czy uratują sezon?
Wszystko wskazuje, że poza Jurasówką i Lubinką, które start sezonu zaplanowały na środę o godz. 9, jeszcze w tym tygodniu ruszy też wyciąg w Jastrzębi.
- Do tej pory koncentrowaliśmy się przede wszystkim na bacówce w Jamnej i zorganizowaniu tam sylwestra. Teraz przerzuciliśmy wszystkie siły na Jastrzębię. Stok jest cały czas naśnieżany i potrzeba już niewiele, aby zaprosić narciarzy - zapewnia Zygmunt Adamczyk, jeden z właścicieli wyciągu.
Wszyscy mają nadzieję, że śnieg, który udało się wytworzyć, przetrwa zapowiadaną na przyszły tydzień odwilż i w trakcie ferii stacje narciarskie nie zanotują przerwy w pracy.
- Najlepiej, gdyby śnieżna zima przychodziła na Boże Narodzenie, bo w okresie świątecznym ruch na stokach jest zazwyczaj największy. W tym roku się nie udało, więc ferie to ostatnia szansa, aby uratować ten sezon - przyznaje Adamczyk.
Ile to kosztuje?
Ceny na podtarnowskich wyciągach narciarskich pozostawiono na ubiegłorocznym poziomie.
W Lubince wyjazd jednorazowy kosztuje 3 zł, a za karnet na 10 przejazdów trzeba zapłacić 28 zł. Są też karnety czasowe. Dzienny - w godz. 9 do 21 - kosztuje 75 zł.
Na Jurasówce w dni powszednie pojedynczy przejazd kosztuje 2,5 zł, w weekendy i święta - 3. Za karnety 10-przejazdowe trzeba zapłacić odpowiednio: 14 i 20 zł. Karnet całodzienny to wydatek odpowiednio: 65 i 75.
W Jastrzębi pojedynczy wyjazd kosztuje 2 zł, karnet 10-przejazdowy - 12 zł. Karnet 6-godzinny to wydatek 48 zł.
Ceny nauki jazdy na nartach lub snowboardzie zaczynają się od 50 zł za godzinę. Wypożyczenie nart z butami i kijkami to wydatek co najmniej 20 zł na 4 godziny.
Stoki po sąsiedzku
Sezon zainaugurowany został już na stoku narciarskim w Gogołowie koło Frysztaka, a na dzisiaj zaplanowano także uruchomienie popularnego wyciągu w Laskowej-Kamionnej. Na kolejnym, położonym w miarę blisko Tarnowa - w poddębickiej Stobiernej - nie dzieje się jak dotąd nic.
Jak globalne ocieplenie zmienia wakacyjne trendy?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?