Tadeusz Łapa, trener Motoru, jeszcze przed niedzielną konfrontacją bardzo zachwalał przeciwnika. - To znakomicie zorganizowany i poukładany klub. Sądzę, że radzynianie bez problemów awansują do wyższej klasy rozgrywkowej - mówił szkoleniowiec żółto-biało-niebieskich.
Komplementy Łapy nie były czczą gadaniną. Orlęta grały nieźle, chociaż przez większość meczu przeważali żółto-biało-niebiescy. W pierwszej połowie przeprowadzili kilka składnych akcji lewą stroną boiska. Znakomicie w bramce spisywał się jednak Krzysztof Stężała, dwukrotnie broniąc w sytuacjach sam na sam z Piotrem Prędotą. - Szkoda, że Piotrek był nieskuteczny, ale z drugiej strony trzeba docenić klasę bramkarza - mówi Łapa.
Lublinianie po raz pierwszy za Łapy grali systemem 4-4-2. - W pierwszej połowie wyglądało to obiecująco. Po zmianie stron także, chociaż początkowo nie przekładało się to na sytuacje bramkowe - ocenia Łapa. - Ale w końcu dobre podania dostał Krystian Wójcik i zrobił, co do niego należało - dodaje opiekun zespołu z Al. Zygmuntowskich. Dodajmy, że przy tych strzałach lepiej mógł się zachować zmiennik Stężały, Fabian Ciok.
Łapa znów miał pretensje do swoich piłkarzy o nieumiejętność utrzymania wyniku do końca spotkania. - Znów tracimy gola w końcówce, po wcześniejszym błędzie w kryciu. To nie powinno się nam zdarzać. Dobrze chociaż, że to jeszcze nie starcia o punkty - kończy szkoleniowiec.
Obydwie drużyny przystąpiły do gry w osłabionych składach. Lublinianie musieli sobie radzić bez kontuzjowanych Marka Fundakowskiego (wciąż nie wiadomo, jak poważny jest jego uraz, istnieje grożba, że nie zagra w rundzie wiosennej), Igora Bortniczuka, Piotra Styżeja (we wtorek ma już trenować z pełnym obciążeniem) i załatwiającego formalności na Ukrainie Romana Karakewicza. Radzynianie zagrali bez narzekających na urazy Patryka Czarneckiego, Rafała Weja i Piotra Zmorzyńskiego, a Robert Kazubski miał zajęcia na uczelni. W Orlętach zadebiutował pozyskany z KSZO II Ostrowiec Świętokrzyski Erwin Nowik.
Ten klub to dobry wybór
Z Adrianem Ligienzą, pomocnikiem Motoru Lublin, rozmawia Marcin Puka.
Skąd pomysł przenosin z Krakowa do rodzinnego Lublina?
Chciałem zrobić krok do przodu. W Krakowie, w Wiśle grałem tylko w Młodej Ekstraklasie, a to nie jest szczyt moich marzeń.
Grałeś tylko w ME, ale często uczestniczyłeś w treningach pierwszego zespołu.
Zgadza się. Dużo się tam nauczyłem od doświadczonych piłkarzy, ale najwięcej się zyskuje poprzez grę. Miałem oferty z Resovii czy Puszczy Niepołomice, ale wybrałem Motor. I nie żałuję, widzę, że ta drużyna ma spory potencjał.
Twoim celem jest gra w ekstraklasie w Wiśle?
Chcę grać w ekstraklasie i za pół roku wracam pod Wawel. Ale w Wiśle będzie mi ciężko. Jest tam presja wyniku, są doświadczeni gracze i dlatego nie stawia się na młodzież. Nie musi to być Wisła, lecz może słabszy klub.
Jakie są szanse Motoru na uratowanie drugiej ligi?
Mamy dużą stratę punktową, ale jestem w tym względzie optymistą.
20240417_Dawid_Wygas_Wizualizacja_stadionu_Rakowa
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?