Andrzej Moroz

avatarAndrzej Moroz

Lublin
Publikuje swoje teksty w mediach ogólnopolskich i lokalnych od 1990 r. pod własnym nazwiskiem i pseudonimami dziennikarskimi.

Rajd Pamięci "Tygrysa" - pamięć nie może umrzeć.

2020-10-11 20:03:20

Gdzieś na dalekich obrzeżach Lublina położona jest gmina wiejska Wojciechów. Z Wojciechowem większość tych, którzy znają te tereny, kojarzy raczej warsztaty kowalskie i Wieżę Ariańską, ale sama gmina ma w swojej ofercie wiele innych atrakcji. Poza miejscami ciekawymi, są tam też i takie, które budzą zadumę i zachęcają do głębszej refleksji. Choćby tylko historycznej. To dlatego od 81 lat w Szczuczkach trwa pamięć o zamordowanych przez Niemców 102 mężczyzn, którzy 1 października 1939 roku zostali rozstrzelani i spaleni w miejscowej szkole za nieujawnienie informacji o broni ukrytej przez żołnierzy gen. Kleeberga, ale z tego samego powodu miejscowi społecznicy próbują przypominać nie tylko swojej w swojej gminie, ale i szerzej, mieszkańcom Lubelszczyzny postać Stanisława Zięby ps. "Tygrys", żołnierza Kedywu Armii Krajowej pochodzącego z nieodległego Podola, który po nierównej walce z niemieckimi żołnierzami zginął na skraju wsi Ignaców. To właśnie ten przedwojenny harcerz, a potem żołnierz AK stał się inspiracją, by przypominać okres wojny i okupacji, który dotykał nie tylko mieszkańców wielkich aglomeracji, jak Warszawa, czy Kraków, ale też małe miejscowości i wsie. Stanisław Zięba, kiedy umierał był 20-letnim młodym mężczyzną. Chłopakiem z harcerską przeszłością, kiedy zaczęła się wojna - jak wielu wówczas - poszukującym kontaktu z działaczami polskiego Podziemia. Konsekwencją i skutkiem tych poszukiwań było wstąpienie i zaprzysiężenie w Armii Krajowej. Stanisław Zięba przyjął pseudonim konspiracyjny "Tygrys". Polska historia obfituje w wydarzenia tragiczne. Nie oznacza to wcale, że i w nich nie możemy znaleźć inspiracji do pozytywnego myślenia! Przecież rozpatrując kwestie związane z powstaniami narodowymi, w większości przegranymi, wracając pamięcią do miejsc kaźni niemieckiej czy sowieckiej, wspominając poległych bohaterów - zawsze można - i chyba właśnie warto - dostrzec w tych zdarzeniach, miejscach i ludziach to coś, co inspiruje i motywuje: odwagę i hart ducha, wierność ideałom, oddanie dla Ojczyzny i poczucie służby. Tego samego zdania są organizatorzy Rajdu Pamięci Stanisława Zięby ps. "Tygrys", który w tym roku, mimo niekorzystnych przecież okoliczności został zorganizowany już po raz drugi. Miał on szczególne znaczenie dla jego organizatorów, ponieważ po ubiegłorocznej edycji dotarli oni do przyrodniego brata "Tygrysa" pana Zbigniewa Nowaka i jego syna Andrzeja. I chociaż pandemia, i jak się z rana wydawało nieprzychylna wędrówce przez pola pogoda, nie sprzyjały - 2. Rajd "Tygrysa" został rozpoczęty mszą św. w kościele parafialnym w Matczynie, po czym zgromadzeni przeszli na miejscowy cmentarz, gdzie spoczywają doczesne prochy żołnierza AK. Na jego grobie złożone zostały wiązanki kwiatów i zapalone znicze przez uczestników tego wydarzenia. A wzięli w nim udział przedstawiciele władz miasta Bełżyce p. Bogumił Siramowski, przewodniczący Rady Miasta i p. Joanna Kaznowska - sekretarz miasta; wójt gminy Wojciechów p. dr Artur Markowski, wspomniani pp. Zbigniew i Andrzej Nowakowie, zaś na całej trasie łącznie pięćdziesięciu uczestników, którym rozdano okolicznościowe znaczki rajdowe ufundowane przez Harcerską Organizację Wychowawczo - Patriotyczną "Cichociemni" z Brzegu Dolnego. Po krótkiej uroczystości, kiedy o "Tygrysie" opowiedział jego brat Zbigniew, a jeden z uczestników odczytał krótki życiorys Stanisława Zięby - Rajd wyruszył w kierunku Ignacowa, miejsca, gdzie żołnierz AK poniósł śmierć. Na skraju wsi Ignaców, położonej już na terenie gminy Wojciechów , nieopodal starego, drewnianego młyna, stoi wsparty na betonowym cokole i kamieniu metalowy krzyż. Upamiętnia on miejsce pierwszego pochówku "Tygrysa". Stanisław Zięba zginął 29 sierpnia 1943 r. wysadzając się granatem, po nierównej walce z Niemcami kilkadziesiąt metrów dalej w kierunku Wojciechowa, gdzie w czasie Rajdu wbita była w ziemię białoczerwona flaga. Okoliczności śmierci "Tygrysa" ustalone wkrótce po całym zdarzeniu mówią, że jechał on rowerem, wioząc meldunek do stacjonującego niedaleko oddziału Armii Krajowej. Ostrzeżony przez dziewczynkę pasącą krowy, że w młynie są Niemcy, zdecydował, że ważność meldunku wymaga natychmiastowego działania, a wycofanie się nie wchodzi w grę. Postanowił więc niepostrzeżenie przejechać polną drogą obok młyna, z nadzieją, że nie zainteresuje swoją osobą niemieckich żołnierzy. Stało się jednak inaczej. Mijając młyn, Stanisław Zięba usłyszał wezwanie do zatrzymania. Nie usłuchał, ale mocniej nacisnął pedały roweru, próbując oddalić się od młyna, z nadzieją, że zakończy to tę sytuację. Niestety. Niemiecki żołnierz wybiegł za uciekającym "Tygrysem", wzywając go do zatrzymania i strzelając w jego kierunku. Na odgłos strzałów z karabinu, z młyna wybiegli kolejni żołnierze i również zaczęli strzelać do oddalającego się chłopaka. Stanisław dostał postrzał, i kilkadziesiąt metrów za młynem upadł. zaczął się ostrzeliwać. Pan Zbigniew Nowak wspomina, że sam - przed wyjazdem brata - przyniósł mu granat, pistolet i amunicję, które ukryte były w stodole ich matki. Stanisław Zięba po wystrzeleniu wszystkich naboi został jedynie z granatem. Niemcy podchodzili ostrożnie coraz bliżej widząc, że skończyła mu się amunicja. "Tygrys", znając z opowieści żołnierzy polskiego podziemia metody przesłuchań prowadzonych przez Niemców na Polakach na Zamku Lubelskim, gdzie więziony był też wtedy szef Kedywu Inspektoratu Rejonowego Lublin i Puławy ppor. Stanisław Jagielski "Siapek", Cichociemny żołnierz AK, postanowił, że nie odda się żywy żołnierzom okupanta. Z cała pewnością wychowany w duchu patriotyzmu przedwojenny harcerz miał także na uwadze szkody, które mogło wyrządzić zdradzenie tajemnicy, może nazwiska czy adresy, znajdujące się w przewożonym meldunku. Odbezpieczył więc granat, a kiedy zbliżył się do niego jeden z hitlerowskich żołnierzy - doprowadził do wybuchu wkładając go pod swoją głowę. Z Ignacowa, gdzie w tym roku krzyż-pomnik - we współpracy członków Stowarzyszenia Inicjatyw Społecznych "Potrafisz" opiekujących się tym miejscem pamięci, i miejscową Ochotniczą Strażą Pożarną został odnowiony, a ogrodzenie zostało przebudowane - uczestnicy Rajdu Pamięci wyruszyli w stronę Wojciechowa. Po drodze tradycyjnie już zatrzymali się przy wojciechowskiej remizie strażackiej, gdzie zapalono znicze i złożono kwiaty pod tablicą zabitych w czasie wojny strażaków z Wojciechowa. Stamtąd Rajd wyruszył dalej, by przystanąć przy kolejnym pomniku, tym razem poległych żołnierzy Wojska Polskiego z lat 1939-1945 pochodzących z Ziemi Wojciechowskiej. Ostatnim etapem i miejscem docelowym Rajdu był budynek dworku, siedziby wójta gminy Wojciechów. Na jego elewacji znajduje się tablica upamiętniająca akcję odwetową oddziału AK na niemieckich okupantach. Więziony na Zamku Lubelskim ppor. cc. "Siapek" wydał rozkaz nakazujący likwidację posterunku żandarmów niemieckich w Wojciechowie. Dowodzi to, że Stanisław Zięba "Tygrys" był wyróżniającym się żołnierzem polskiego Podziemia. W nocy z poniedziałku na wtorek 31 sierpnia 1943 r. grupa szturmowa dowodzona przez Stanisława Rollę ps. "Maks" z oddziału Kedywu Armii Krajowej dowodzonego przez por. Jana Poznańskiego ps. "Ewa" zaatakował posterunek niemiecki. Jego dowódca, niejaki Pudel, na kolanach prosił o darowanie życia. Śmierć "Tygrysa" została jednak pomszczona, niemieccy żandarmi zastrzeleni, a posterunek zlikwidowany. Niedługo później Stanisław Zięba ps. "Tygrys" został przeniesiony na cmentarz w Matczynie i tam pochowany z wojskowymi honorami przez kolegów z oddziału. Uczestnicy Rajdu i pod tą tablicą zapalili znicze i złożyli wiązanki kwiatów. Trudna i bolesna jest historia Polski. W czasie pandemii koronawirusa organizatorzy wielu wydarzeń patriotycznych zmuszeni zostali odwołać swoje inicjatywy. 2. Rajd Pamięci Stanisława Zięby ps. "Tygrys" na szczęście się odbył, a jego uczestnicy zapowiedzieli swój udział w tym wydarzeniu patriotycznym za rok, jak zawsze w ostatnią sobotę sierpnia. Sam Rajd mógł się odbyć dzięki ogromnemu zaangażowaniu harcerzy i ich rodziców z 7. Środowiskowej Drużyny Harcerskiej "Wataha" im. mjr. cc. H. Dekutowskiego "Zapory" z Wojciechowa, którzy wraz z członkami stowarzyszenia "Potrafisz" troszczą się na co dzień o pomnik w Ignacowie; strażaków Ochotniczej Straży Pożarnej i mieszkańców wsi Ignaców, którzy przeznaczyli środki finansowe na remont i przebudowę ogrodzenia pomnika, a strażacy nieodpłatnie i z wielkim zaangażowaniem remont ten wykonali; strażaków OSP KSRG Wojciechów, którzy wraz z druhami z Ignacowa zabezpieczali przemarsz uczestników Rajdu oraz ratowników medycznych ze Stowarzyszenia Ratownictwa Polskiego, którzy zabezpieczali Rajd pod względem medycznym. Patronem tegorocznego Rajdu był wójt gminy Wojciechów, Harcerska Organizacja "Cichociemni" z Brzegu Dolnego oraz Związek Oficerów Rezerwy R.P. im. Marsz. Józefa Piłsudskiego z Poznania.

Jesteś na profilu Andrzej Moroz - stronie mieszkańca miasta Lublin. Materiały tutaj publikowane nie są poddawane procesowi moderacji. Naszemiasto.pl nie jest autorem wpisów i nie ponosi odpowiedzialności za treść publikowanej informacji. W przypadku nadużyć prosimy o zgłoszenie strony mieszkańca do weryfikacji tutaj