Drzewa, które rosną przy ul. Narutowicza, mają nawet 60 lat. Teraz dziewięć z nich ma zostać wyciętych. Wniosek o to Zarząd Dróg i Mostów złożył do miejskiego konserwatora zabytków, bo zieleń znajduje się w strefie ochrony konserwatorskiej.
Ale po kolei. Wiosną zaczęły się skargi, że trolejbus jeżdżący na linii nr 9 zawadza o konary drzew. Wcześniej problemu nie było, bo trasa była obsługiwana przez niższy autobus.
Ostatecznie, po wizji lokalnej, zapadła decyzja o przycince 46 drzew rosnących wzdłuż ulicy Narutowicza. Prace zakończyły się 12 maja.
- Trwają dalsze oględziny tych drzew, bo na około dziesięciu z nich widać wyraźne otarcia pni. Może to oznaczać, że pojazdy zawadzały nie tylko o gałęzie, ale także o konary i pnie drzew - zastrzegał wówczas Karol Kieliszek z zespołu prasowego UM Lublin.
Okazuje się, że już 12 maja, a więc, gdy przycinki gałęzi się zakończyły, Zarząd Dróg i Mostów skierował pismo o wycinkę dziewięciu drzew. Rosną one przy Narutowicza 43 (1 szt.), 39 (1 szt.), 29 (2 szt.), 21 (1 szt.), 22 (1 szt.), 50-52 (1 szt.), 54 (1 szt.) oraz Narutowicza 58-60 (1 szt.).
Ryszard Milewski, przewodniczący zarządu dzielnicy Śródmieście, o całej sprawie dowiedział się w środę od Kuriera. Nie krył oburzenia pomysłem urzędników. - Dosłownie ręce opadają. To jest raczej zarząd drwali w mieście, a nie dróg i mostów - irytował się Milewski.
- Już raz udało nam się obronić kilka drzew z Narutowicza przed wycinką. Zarząd Dróg i Mostów chciał je usunąć przy okazji remontu ulicy - przypominał przewodniczący zarządu dzielnicy Śródmieście.
W 2013 roku rada dzielnicy zaprotestowała przeciw wycince ośmiu drzew.
"(...) ogromna większość drzew zakwalifikowanych do wycinki rośnie w takich miejscach, że w żaden sposób nie kolidują one z planami przebudowy ulicy (...). Drzewa te są zdrowe, nie zagrażają bezpieczeństwu i nie ograniczają widoczności kierowcom" - to fragment pisma, jakie mieszkańcy Śródmieścia wysłali w 2013 r. do prezydenta Lublina Krzysztofa Żuka.
- Jak sobie przypominam, wtedy nie udało nam się obronić dwóch drzew, rosnących przy hotelu Victoria i przy skrzyżowaniu Narutowicza z Chopina i Piłsudskiego. Dwa lata później mamy drugi zamach na zieleń w tym miejscu. Na pewno będziemy interweniować u prezydenta - zapewnił Ryszard Milewski.
Pomysł zrobienia siekierezady w centrum Lublina skrytykował też lubelski dendrolog Jerzy Rachwald.
- U nas wszystko zaczyna się od wycinki drzew i to pod byle pretekstem. Zawadzający o gałęzie trolejbus jest równie dobrym - mówił Jerzy Rachwald. I zaraz dodał: - Te drzewa rosły tam kilkadziesiąt lat, ale widać, że komuś zaczęły przeszkadzać. Zapomina się, że to jedyna zieleń na tej ulicy - podkreślał dendrolog.
We wtorek na ulicy Narutowicza był miejski zespół ds. zieleni. - Myślę, że jesteśmy zdecydowanie przeciwko wycince większości tych drzew. Trzeba je ratować - powiedział wczoraj Kurierowi Janusz Stochlak z Ligi Ochrony Przyrody, członek zespołu.
Ostateczna decyzja będzie należała do konserwatora zabytków.
- Czekam na opinię zespołu doradczego ds. zieleni - zastrzegł w środę Hubert Mącik, miejski konserwator zabytków. - W moim przekonaniu, nie ma powodu do usunięcia wszystkich tych drzew.
Strefa Biznesu: Rolnicy zapowiadają kolejne protesty, w nowej formie
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?