Podobnych podróżniczych okazji było więcej, a to za sprawą XVI Festynu Rodzinnego organizowanego przez społeczność Zespołu Szkół nr 12. Jego hasłem było „Wspólnie możemy więcej”, a motywem przewodnim – miasta partnerskie i zaprzyjaźnione Lublina. Sposób na ich poznanie każdy wybierał sam. Jednym z nich było przez żołądek do serca.
– Mamy interpretację ciasteczek portugalskich z regionu Viseu. Tam jest popularne ciasto francuskie, więc i u nas nie mogło go zabraknąć. Mamy też marchewkę po portugalsku. To taka przystawka, marchewka w zalewie. Jest inna, ale całkiem spoko – zapewnia Wiktoria Goch z ósmej klasy, sprawczyni przeniesienia portugalskiej przystawki do polskich kubków smakowych.
Stoisko dotyczące Viseu przygotowywała razem z koleżankami i kolegami z klasy oraz rodzicami i jako pierwsza weszła na scenę w artystycznym celu: żeby zaśpiewać.
– Śpiewam już osiem lat, od początku nauki w szkole. Pani przyjmowała do chóru zwykle od czwartej klasy, ale po konkursie kolęd i pastorałek, w którym brałam udział w pierwszej klasie, zaprosiła mnie na próbę – wspomina Wiktoria Goch. Od września chciałaby się uczyć w IX LO w klasie humanistycznej, muzykę zostawia sobie jako zajęcie dodatkowe.
Na festynie dominowały kolory niebiesko-żółte, bo Lublin najwięcej miast partnerskich i zaprzyjaźnionych ma w Ukrainie. Jednym z nich jest Krzywy Róg, którego jedną z wyróżniających cech jest obfitość minerałów.
– Wydobywa się tam rudy żelaza, marmur i diamenty, więc z koleżankami stworzyłyśmy basen z piaskiem i różnego rodzaju kolorowymi kamyczkami. Dzieci mają pęsety anatomiczne i wydobywają z piasku „minerały” – mówi Monika Krajewska-Wędzina, mama Natalki z Pszczółek, czyli grupy pięciolatków w działającym w ramach zespołu szkół Przedszkolu nr 86.
Na festynie nie zabrakło też stoiska dotyczącego Lancaster określonego jako „miasto czarownic” ze względu na proces z XVII w., w którym sądzonych za czary było 12 osób, z których jedenaście zostało powieszonych. Dlatego funkcjonuje również jako „Miasto Wisielców”. Poza czarnymi balonami można tam było zobaczyć potrawy opisane po polsku i angielsku.
– Mamy przysmaki stylizowane na regionalne. Nazwy są po angielsku, żeby nawiązać do języka, w którym się tam mówi, a po polsku, żeby dzieci wiedziały, co spożywają – śmieje się Sebastian Kijawa, tata Janka z czwartej klasy.
Hjørring leży na północy Danii, a uczestników festynu przeniosły tam m.in. Nina, Weronika i dwie Kaje z trzeciej klasy.
– Mamy specjalne ciasteczka nawiązujące do klocków Lego, bo Dania słynie z Lego. Namalowałyśmy też kolorowe domki, które można tam zobaczyć – mówią.
W spisie atrakcji znalazły się też m.in. rodzinna ścianka wspinaczkowa, występy taneczne i muzyczne, mecz piłki nożnej i możliwość oddania krwi w krwiobusie.
- Wystawa kaktusów i innych sukulentów w Ogrodzie Botanicznym UMCS [ZOBACZ ZDJĘCIA]
- Na meczu Budowlanych było dużo śmiechu. Zobaczcie kibiców
- Festiwal kolorów w Browarze Perła. Barwna impreza powróciła do Lublina
- Lubelska Noc Kultury za nami. Zobacz galerię z jedynego takiego festiwalu w roku
- To była pierwsza taka wyprzedaż w Świdniku. Zobacz naszą fotorelację!
- To była fantastyczna zabawa! Zobacz uczestników biegów Solidarności
Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?