Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Miała być rzeźba i upamiętnienie najsłynniejszego lubelskiego drzewa. Co dalej ze ściętym "baobabem" z Placu Litewskiego?

Leszek Mikrut
Na projekt wydano 150 tys. zł, a jego realizacji jak nie było, tak nie ma… Kwestia "baobabu" z placu Litewskiego utknęła w martwym punkcie.

Gdy 23 maja 2017 roku niezwykle charakterystyczna dla lubelskiego pejzażu ponad 130-letnia topola czarna, zwana "baobabem", została usunięta z placu Litewskiego ze względu na postępujące zamieranie drzewa, wydawało się, że jego upamiętnienie, o które wnioskowali zarówno mieszkańcy Lublina, jak i przedstawiciele ratusza, to tylko kwestia chwili.

Drzewo pierwotnie zasadzono według projektu Feliksa Bieczyńskiego jako "drzewo wolności" po powstaniu styczniowym. W ten sposób miało nawiązywać do wcześniejszych działań rewolucjonistów francuskich i Izabeli Czartoryskiej, którzy sadzili topole czarne jako symbole wolności.

Stan drzewa zaczął pogarszać się szczególnie od chwili, gdy w latach 60. ubiegłego stulecia najpierw wokół niej ułożono bruk, a potem w trakcie robót budowlanych odcięto część systemu korzeniowego. I choć na początku XXI wieku usprawniono funkcjonowanie systemu korzeniowego rośliny oraz zintensyfikowano prace pielęgnacyjne, na wniosek wojewódzkiego konserwatora zabytków "baobab" zniknął z perspektywy placu Litewskiego.

Aby jednak ten jeden z charakterystycznych lubelskich symboli nie został zupełnie zapomniany, zaraz po ścięciu rośliny pobrane zostały zaszczepki drzewa, zaś jej pień przeznaczono na wykonanie rzeźby. Czasowo spoczął on w kilku kawałkach na trawniku przed Galerią Labirynt w Lublinie (ul. ks. J. Popiełuszki 5). Wydawało się, że finalizacja przedsięwzięcia to kwestia tygodni, no może kilku miesięcy. Ale splot niekorzystnych okoliczności spowodował, że resztki "baobabu" w niezmienionej lokalizacji pozostają do dziś.

Niewiele brakowało, aby wszystkie plany zostały zniweczone, gdy na początku czerwca 2018 r. nieznany sprawca podpalił pień "baobabu". Jego działania były celowe. Pożar na szczęście nie wyrządził większych szkód i pień, który rok wcześniej przekazany został galerii z przeznaczeniem do wykorzystania w działaniach artystycznych, nadal mógł posłużyć temu celowi.

W międzyczasie podjęto rozmowy z jednym z najbardziej znanych współczesnych polskich artystów - profesorem warszawskiej ASP Mirosławem Bałką, który podjął się realizacji projektu upamiętnienia "baobabu". Od wielu lat rzeźbiarz tworzy minimalistyczne kompozycje, których tworzywem są proste materiały: surowy kamień, drewno, sól, popiół, substancje organiczne. Kiedyś zajmował się głównie rzeźbą figuratywną, dziś koncentruje się on na sztuce uproszczonej, minimalistycznej. Istotną kwestią był fakt, iż artysta, przebywając nad Bystrzycą, wiele razy widział "baobab" - najbardziej znane przez lublinian drzewo. Stosunkowo szybko też podjął on decyzję artystyczną, że najprawdopodobniej organiczny kształt drzewa zamieni w geometryczną formę.

Mirosław Bałka, światowej sławy artysta, wielokrotnie jednak na przestrzeni kilkunastu miesięcy zmieniał swe wizje uhonorowania lubelskiego "baobabu". Jego artystyczna koncepcja nie mogła się jednoznacznie skrystalizować. Na znaczną prolongatę terminu wpłynął dodatkowo fakt oczekiwania przez Galerię Labirynt na właściwe na ten cel środki z Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego, które nie bez perturbacji w końcu udało się "Labiryntowi" otrzymać z Warszawy dopiero u schyłku 2018 r. - jako dotację w ramach programu operacyjnego Regionalne Kolekcje Sztuki Współczesnej. Ale gdy znalazły się pieniądze, to artysta po raz kolejny znowu zmienił swą koncepcję.

Ostateczna wersja upamiętnienia topoli czarnej z placu Litewskiego - to prostopadłościan o podstawie 100 cm x 100 cm i wysokości 700 cm. Mają się w jego wnętrzu - jakby w sarkofagu - znajdować szczątki "baobabu" oraz wspomnienia lublinian związane z tym najsłynniejszym lubelskim drzewem. Prostopadłościan ma być odlany z betonu, a artyście zależy na tym, aby szalunek do tego obiektu wykonany był z pozostałości pochodzących właśnie z tej rośliny. Dla Mirosława Bałki bardzo ważna jest symbolika związana z liczbami i odniesienia do ludzkiego ciała. Sam artysta jest wysokiego wzrostu, mierzy ponad 190 cm, a jego rzeźby niezwykle często nawiązują właśnie do tych wymiarów. W jego twórczości często pojawia się również sól, która jest symbolem potu, łez, a przy tym też konserwuje. Ważną dla artysty jest także temperatura i chciałby, aby ściany projektowanego sarkofagu były w przyszłości podgrzewane do temperatury ciała ludzkiego.

Choć początkowo nie określano dokładnie miejsca lokalizacji przyszłej rzeźby, to ostatecznie wiadomo, że ma nią być plac przed "Labiryntem". Dyrekcja galerii chce tę przestrzeń przekształcić w coś w rodzaju skweru, na którym pojawi się zieleń, gdzie ludzie będą chcieli spędzać czas, żeby było to miejsce podobne do tego, na którym przez lata rezydował „lubelski baobab”. Ostateczny termin odsłonięcia rzeźby, które w zasadzie nie miało kojarzyć się z tradycyjną ceremonią tego typu, zaplanowany był na wrzesień ubiegłego roku. Miał być ogłoszony przetarg na wykonanie. A projekt od początku wspierany był przez ratusz, który cały czas był zwolennikiem takiego artystycznego uwiecznienia „baobabu”.

Tak się jednak nie stało, a na przeszkodzie legły przyczyny finansowe. Wprawdzie artysta wykonał projekt i otrzymał za niego uzgodnione wynagrodzenie, to jednak do dziś ani nie ogłoszono przetargu na jego wykonanie, ani tym bardziej nie dotrzymano obiecanego terminu, który za dwa miesiące będzie miał już roczne opóźnienie.

- Projekt artystyczny oraz projekt techniczny rzeźby autorstwa Mirosława Bałki "Drzewo Pamięci" wraz z przeniesieniem autorskich praw majątkowych, zgodnie z umową zawartą pomiędzy Galerią Labirynt a artystą, kosztował 150 tys. zł - informuje Monika Głazik z biura prasowego Prezydenta Miasta Lublin.

- Kwota została pokryta z dotacji z Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego w wysokości 100 tys. zł oraz 50 tys. zł z dotacji celowej z budżetu Miasta Lublin (wkład własny Galerii do dotacji). W umowie został wskazany termin wydania projektów artystycznego oraz technicznego do 27 grudnia 2018 r., zaś sam termin realizacji dzieła tj. wykonania rzeźby nie został określony - dodaje Głazik.

Waldemar Tatarczuk, dyrektor Galerii Labirynt, poproszony o skomentowanie kwestii dotyczącej honorarium dla autora projektu, zauważył: "Zgodnie z Art. 29a. Ustawy o organizowaniu i prowadzeniu działalności kulturalnej nie mogę ujawnić wysokości wynagrodzenia artysty. Mogę natomiast zapewnić, że prace prof. Mirosława Bałki, wystawiane w najważniejszych światowych galeriach i muzeach sztuki osiągają o wiele wyższe ceny. Jestem przekonany, że realizacja tej rzeźby stanowiłaby wielką korzyść dla Lublina. Jak dotychczas żadne polskie miasto nie może się pochwalić posiadaniem w przestrzeni publicznej jego rzeźby. Ale zdaję sobie sprawę, że w chwili obecnej decyzja jest trudna".

Dla przeciętnego lublinianina kwota 150 tys. za projekt autorski jest ogromną kwotą. A jeszcze przecież samo wykonanie, którego koszt dyrektor "Labiryntu" szacuje na kolejne ok. 60 tys.-100 tys. zł, znacznie podniesie ostateczną cenę przedsięwzięcia. Ponieważ zaś termin ukończenia wciąż się oddala, to i te ok. 250 tys. zł nie stanowią finalnej wartości.

- Aktualnie, w związku z czasowym odstąpieniem od realizacji projektu spowodowanym sytuacją finansową Miasta, związaną z COVID-19, trudno jest oszacować zarówno koszty

realizacji wykonania rzeźby, jak i wskazać przybliżony termin zrealizowania projektu - tłumaczy Monika Głazik. - Na chwilę obecną jesteśmy zmuszeni odłożyć w czasie prace z nim związane.

- Muszę, niestety, przyznać, że rozumiem argumentację Urzędu Miasta, gdyż sytuacja finansowa samorządów jest obecnie bardzo trudna - uzupełnia Waldemar Tatarczuk. - Najpierw ogromne straty w budżecie spowodowały wyborcze obietnice rządu PiS, których finansowaniem rządzący obciążyli właśnie samorządy, np. zmiany w podatku PIT. Do wydatków oświatowych Lublin musi dokładać niemal 50 procent, gdyż subwencja rządowa jest za mała. Do tego doszły ogromne straty związane z pandemią. "Labirynt" zaczął to również odczuwać, gdyż dotacja miejska dla galerii została właśnie w znacznym stopniu zmniejszona - usupełnia.

Choć zdziwienie może budzić koszt autorskiego projektu wraz z pytaniem, czy Lublin stać na tak drogi projekt, choćby wykonany był on ręką artysty światowego formatu, to pozytywnym aspektem jest w tej całej "baobabowej" zawiłości fakt, iż sam termin realizacji dzieła tj. wykonania rzeźby, nie został określony. Nie starci więc on swej ważności. Ale mieszkańcom Koziego Grodu przyjdzie jeszcze długo czekać na zobaczenie tej formy upamiętnienia lubelskiego "baobabu". Do tej zaś chwili można pozostałości po nim oglądać na trawniku przed Galerią Labirynt w Lublinie (ul. ks. J. Popiełuszki 5).

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lublin.naszemiasto.pl Nasze Miasto