Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Mecz o finał MŚ - rozmowa z Iwoną Nabożną

Tomasz Maciuszczak
Tomasz Maciuszczak
Dziś o 20.15 polscy piłkarze ręczni grają z Chorwacją o awans do finału mistrzostw świata. - Jestem pełna wiary w zwycięstwo - przekonuje Iwona Nabożna, drugi trener SPR Lublin.

Tomasz Maciuszczak: Polscy piłkarze ręczni grają dziś z Chorwacją o awans do finału mistrzostw świata. Jakie szanse daje pani podopiecznym Bogdana Wenty?

Iwona Nabożna: - Nie byłabym Polką, gdybym nie wierzyła w zwycięstwo. Sama byłam zawodniczką, dlatego w jakimś stopniu utożsamiam się z tą drużyną i jestem pełna wiary.

Czy znowu czekają nas podobne emocje jak w meczu z Norwegią?
- To był cud. Polacy natchnęli nas tym spotkaniem, ale trzeba pamiętać, że awans do półfinału to dla nich już duży sukces. Ale jeśli trener Wenta przygotuje odpowiednio zespół, to znowu będą w stanie walczyć do końca. To jest mecz o medale, oba zespoły nie mają nic do stracenia. Chorwatom będą dodatkowo pomagały ściany. Sama jestem bardzo ciekawa tego, jak będzie wyglądało to spotkanie.

Jak duży wkłąd w udane występy naszych piłkarzy ma trener Bogdan Wenta?
- Jestem pełna podziwu dla jego rozwiązań taktycznych, a także dla sposobu, w jaki motywuje drużynę. To człowiek, który rozegrał wiele meczów i doskonale wie, co dzieje się w głowach zawodników. Dlatego ma z nimi tak dobry kontakt. To, co zrobił w meczu z Norwegią, kiedy ze stoickim spokojem tłumaczył swoim podopiecznym, że 14 sekund to dużo czasu, to był prawdziwy majstersztyk

Czy zdarzyło się pani grać w równie emocjonującym spotkaniu?
- Ciężko porównywać, bo każdy mecz jest inny. Ale jedynym takim spotkaniem, które zapadło mi w pamięci był pojedynek o brązowy medal młodzieżowych mistrzostw świata w 1985 roku w Seulu. Pokonałyśmy wtedy Niemki po dwóch dogrywkach. To zupełnie inny wymiar, ale dla mnie było to niesamowite przeżycie. Wiem jednak, że oglądanie meczu przed telewizorem jest zupełnie czymś innym niż walka na parkiecie.

Mówiła pani, że dla Polaków awans do półfinału jest sukcesem. Tymczasem podczas imprezy w Chorwacji bronią srebrnego medalu. Czy nie powinni być upatrywani w gronie faworytów?
- Przez te dwa lata nastąpiły pewne zmiany. Zespół przeżywał trudne chwile, wypadł słabo na Mistrzostwach Europy, nie zdobył medalu na igrzyskach olimpijskich. Nic nie wskazywało na to, że w Chorwacji będą w stanie się przełamać.

Jednak poza dwoma wpadkami spisują się świetnie.
- Dwa przegrane mecze, zwłaszcza ten z Macedonią dostarczyły nam sporo zmartwień. Widzieliśmy jednak dwa oblicza tego samego zespołu, który potrafił doskonale zmobilizować się na decydujące spotkania. Największym atutem tej drużyny jest gra zespołowa. Mówiło się, że bez lidera, jakim był Grzegorz Tkaczyk będzie ciężko. Do tego doszła słabsza forma Karola Bieleckiego. Tymczasem okazało się, że mimo osłabień żaden z zawodników w decydujących momentach nie zawodzi.

Czy dobra gra naszych szczypiornistów może przełożyć się na wzrost popularności piłki ręcznej w Polsce?
- Po cichu mam taką nadzieję. Już dwa lata temu ta dyscyplina sportu przeżywała mały "boom". Jeśli jednak nie zmieni się sytuacja w klubach, czy w samorządach, to nie pomoże nawet największy sukces.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Czy Biało - Czerwoni zatriumfują w stolicy?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lublin.naszemiasto.pl Nasze Miasto