Pszczółka Start Lublin – Falco Szombathely 59:83 (7:17, 11:29, 17:15, 24:22)
Start: Laksa13, Franke 12, Borowski 9, Szymański 8, Łączyński 6, Dziemba 5, Jeszke 4, Pelczar 2, Pszczoła. Trener: David Dedek
Falco: Varadi 19, Barac 14, Bruinsma 12, Lake 12, Perl 11, Benke 8, Searcy 7, Kovacs, Doktor, Dancsecs. Trener: Gasper Okorn
Sędziowali: Yener Yilmaz, Mehmet Sahin (obaj z Turcji) i Ilias Kounelles (Cypr)
To był mecz bez większej historii o którym lubelski zespół powinien jak najszybciej zapomnieć. - Trochę wstyd. Nie spodziewaliśmy się tego. Widać było brak energii, zaangażowania. Od początku chodziliśmy po boisku, a przeciwnik narzucił solidną obronę i z tego wynikało wiele strat. To się przełożyło na atak. Rzuty były nerwowe, wymuszone i gra nam się nie kleiła. Do tego zabiły nas ich zbiórki w ataku. Mieli tutaj przewagę, bo brakuje nam gracza wysokiego – podsumował Mateusz Dziemba, kapitan „czerwono-czarnych”.
Dobre chwile dla gospodarzy skończyły się po pięciu minutach gry. Wtedy jeszcze, po punktach Kacpra Borowskiego oraz Damiana Jeszke, był remis 5:5. Ale minęły tylko trzy minuty i Węgrzy prowadzili już różnicą 10 punktów.
Lublinianie znowu mieli olbrzymie problemy ze skutecznością. W pierwszej kwarcie gospodarze trafili tylko jeden z dziewięciu rzutów z półdystansu oraz jeden z ośmiu rzutów zza linii 6,75 m. W pierwszej połowie Start zdobył w sumie tylko 18 punktów!
- Pierwsza połowa była bardzo słaba. Znowu nie trafialiśmy otwartych rzutów. Natomiast daliśmy przeciwnikowi zdobywać łatwe punkty. Pozwoliliśmy zbierać piłkę pod naszym koszem. Były nawet sytuacje, że przeciwnik w ogóle nie trafiał w obręcz, a dobijał rzuty. To są rzeczy, które zabijają zespół – twierdzi trener David Dedek.
Drużyna Falco wygrała w hali Globus różnicą aż 24 punktów, mimo że nie zaprezentowała wielkiej koszykówki. Przeciętna gra wystarczyła jednak do pewnego zwycięstwa ze Startem, którego zawodnicy przechodzą trudny okres.
- Widać, że jesteśmy w kryzysie. Spowodowanym częściowo tym, że długo gramy ze skróconą rotacją i zmęczenie się akumuluje. Pierwszą rzeczą, która siada w momentach zmęczenia jest koncentracja. I to widać, ponieważ nie trafiamy otwartych rzutów – przyznaje David Dedek.
Przez całe spotkanie poczynaniom kolegów z ławki przyglądał się Sherron Dorsey-Walker. Amerykaninowi odnowił się uraz mięśni brzucha i dopiero kolejne badania wskażą ile potrwa przerwa w grze.
Na koniec warto jeszcze odnotować, że w ostatniej minucie spotkania debiut w Lidze Mistrzów zanotował 18-letni wychowanek klubu, Tymoteusz Pszczoła.
Wspaniałe show Harlem Globetrotters w Tauron Arenie Kraków
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?