Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Lublin: Wynajmij męża… na godzinę!

Redakcja
Naprawi cieknący kran, położy glazurę, przybije półkę – wszystko za niezbyt wygórowaną sumę. Lublinianki mogą już wynająć „męża na godzinę”.

– Działamy jak przysłowiowa „złota rączka”. Naprawiamy drobne usterki, ale robimy i większe remonty, możemy porąbać drewno, a jak trzeba, wyniesiemy z domu rzeczy eksmałżonka – wylicza Piotr Jasiczek, założyciel firmy „Mąż na godzinę”. – Jesteśmy w stanie zrobić wszystko.

Firma działa już w czternastu miastach w Polsce, w Lublinie ruszyła przed miesiącem.

– Panie, które do mnie dzwonią najczęściej proszą o drobną pomoc, np. przykręcenie żyrandola czy odetkanie zlewu – opowiada Kamil Czekierda, lubelski „mąż do wynajęcia”. – Nie są to jakieś trudne prace, ale typowo męskie.
Takiego męża można też komuś podarować w „prezencie”.

– Sprzedajemy bony na konkretną liczbę godzin, które są ważne przez cały rok. To doskonały prezent dla kobiety, której przyda się pomoc w domu – zachęca Jasiczek. – Godzina usług „męża na godzinę” kosztuje 45 złotych, w cenę wliczony jest dojazd. Naszym zdaniem, to niewygórowana cena.

Czy każdy może zostać „mężem do wynajęcia”?

– Taki człowiek musi być zorganizowany i umieć naprawić zepsuty sprzęt – tłumaczy założyciel firmy. – Każdego dokładnie sprawdzam. Jeśli uznam, że jest osobą godną polecenia, wysyłam go do klientek. Potem pytam ich czy są zadowolone ze świadczonych przez „męża na godzinę” usług. Jeżeli klientki mają zastrzeżenia, rezygnuję ze współpracy z takim panem.

Niektóre kobiety źle interpretują profil firmy.

– Kiedyś zadzwoniły do nas dwie panie, które chciały, żebym przysłał do nich jednego z moich pracowników. Powiedziały, że szampan, truskawki i wanna pełna wody już czeka – śmieje się Jasiczek. – Nie jesteśmy agencją towarzyską i takich usług nie oferujemy.

Lublinianki nie maja wątpliwości, że „mąż na godzinę” to świetny pomysł.

– Wiele kobiet potrzebuje złotej rączki, nie tylko samotne panie, ale także mężatki, których mąż ma dwie lewe ręce. 45 złotych za usługę to nie jest aż tak wysoka cena – uważa pani Marta z ul. Zana. – Choć przyznam, że kiedy usłyszałam nazwę firmy, na początku myślałam, że chodzi o ogłoszenie agencji towarzyskiej. Ta nazwa kojarzy się dwuznacznie. Ale na pewno przykuwa uwagę – śmieje się pani Marta.

Firma wynajmuje również „żonę na godzinę”.

– A to dlatego, że nie każdy mężczyzna potrafi upiec ciasto czy przypilnować dzieci. Co ciekawe, po taką żonę najczęściej dzwonią kobiety – kwituje Jasiczek.


Mariusz Gwozda, socjolog, komentuje:

Nie dziwi mnie zapotrzebowanie na takie usługi. Przyspieszyło tempo naszego życia, zmieniła się także hierarchia wartości. Jest coraz więcej samotnych, robiących karierę zawodową osób, które nie mają czasu na prace domowe. Inna sprawa, że nie każdy ma predyspozycje, do tego by być „złotą rączką”. Minęły czasy, gdy w takich sytuacjach dzwoniło się po sąsiada. Łatwiej zapłacić obcemu człowiekowi, niż potem rewanżować się znajomym.

Autor tekstu: Aleksandra Antonowicz

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak przygotować się do rozmowy o pracę?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lublin.naszemiasto.pl Nasze Miasto