Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Lublin to fantastyczne miasto... Wywiad z solistą Chóru Aleksandrowa

Redakcja
W przerwie wtorkowego koncertu w sali Globus główny solista Akademickiego Zespołu Pieśni i Tańca Armii Rosyjskiej im. Aleksandra Aleksandrowa - zasłużony artysta Rosji Dmitrij Bykow - udzielił wywiadu dla MM Lublin.

Rosyjskiego gościa zapytałem, a miałem na to dosłownie tylko niewielką chwilkę czasu, gdy za kulisy pozwolili mi wejść pracownicy ochrony, o jego wrażenia związane z naszym krajem, kulturą, o to czy zna nasze miasto i czy ono podoba się jemu. Interesowało mnie jak długo pracuje w zespole i jak wygląda prawdziwe życie artysty...

- Niezwykle trudno jest mi policzyć który to już raz jestem w Lublinie. Wasze piękne miasto od siedmiu lat znajduje się na trasie koncertowej naszego zespołu i dlatego co najmniej raz w roku przyjeżdżamy tutaj. Czasem dwa razy do roku. A zdarzyło się, że kiedyś byliśmy nawet trzy razy, ale był to ewenement. Jeśli dobrze pamiętam, a w Chórze Aleksandrowa śpiewam już od dwudziestu lat, wcześniej również przyjeżdżaliśmy tutaj, ale wizyty w Lublinie były raczej sporadyczne.

- Bardzo lubię przyjeżdżać do Polski i zawsze świetnie się tu czuję, jak w domu. Tym razem Lublin, który stał się tym razem pierwszym miastem na naszej trasie koncertowej, a nie, jak zazwyczaj, ostatnim, przyjął nas fantastyczną pogodą. Wyjeżdżaliśmy z chłodnej już i deszczowej Moskwy, a tu chodzimy w koszulach z krótkimi rękawami. Dziś rano przespacerowałem się z kolegą, jednakże z braku czasu niezbyt daleko od hotelu. Podoba mi się Lublin, ale, niestety, nie mogę powiedzieć, że go znam. Ciągle siedzimy na walizkach i nie ma czasu, aby pozwiedzać.

- Muszę kiedyś po zakończeniu tourne wpaść na 2-3 dni do tego Waszego miasta, gdzie mieszkają jacyś naprawdę zadziwiający ludzie, którzy zawsze są dla nas bardzo gościnni, uśmiechnięci i z wielką przyjemnością nas słuchają, a potem oklaskują Artysta to widzi i czuje w trakcie koncertu. A kobiety – są piękne, przepiękne. W ogóle w Polsce dziewczęta mają fantastyczną wprost urodę, ale te w Lublinie podobają mi się szczególnie.

- Nasz repertuar zmienia się za każdym razem, z jednaj trasy koncertowej na drugą. Ale są w nim, oczywiście, pewne punkty stałe, stanowiące nienaruszalny fundament programu. Myślę tu, na przykład, o „Świętej wojnie”, „Katiuszy” czy „Kalince”. Bez tych pieśni, piosenek nie bylibyśmy sobą, nie bylibyśmy Chórem Aleksandrowa. W zależności od tego dokąd jedziemy, włączamy do programu melodie charakterystyczne dla danego kraju, jego kultury. Każda widownia bardzo lubi usłyszeć to, co jest bliskie jej sercu, a my staramy się przewidywać i spełniać te pragnienia.

- Stąd też w naszym koncercie „Sokoły”, „Czerwone maki na Monte Cassino”, „Brunetki, blondynki” czy po raz pierwszy wykonywana przez nas przed publicznością piosenka „Róża czerwono, biało kwitnie bez” z popularnej waszej komedii filmowej „Jak rozpętałem II wojnę światową”. Ale to nie jedyna nasza niespodzianka dla lubelskiej publiczności. Przywieźliśmy też „Taniec z szablami” w zupełnie nowym układzie choreograficznym. Właśnie w Lublinie kilkanaście minut temu odbyła się jego światowa premiera. Mamy nadzieję, że ten układ taneczny spodobał się państwu. Ale takich przykładów jest więcej. W naszym zespole pojawili się również nowi soliści i solistki, którzy, choć doświadczeni pod względem artystycznym, wśród wojskowym mundurów występują po raz pierwszy właśnie w Lublinie.

- Nasz kolektyw - to organiczny związek młodości z bardzo dużym doświadczeniem artystycznym. O wieku kobiet dżentelmeni nie mówią, o wieku artystów również nie wypada wspominać, ale mogę jedynie napomknąć, iż najmłodsza nasza uczestniczka będzie kończyła koncert właśnie „Katiuszą”. Ma ona dopiero 7 lat, ale jej głos urzeka szerokie kręgi publiczności. Wiktoria Kuriaszkina, czyli nasza Lika, jeździ jeszcze w trasę z mamą, ale to bardzo dobrze zapowiadająca się artystka, młoda dama sceny. Najstarszy zaś nasz kolega dawno już skończył siedemdziesiątkę. Duchem zaś jest młody i wiele jeszcze koncertów przed nim.

- Do Lublina przyjechało nas ponad 130 osób z całego ponad 250-osobowego składu. Nasza praca to śpiew, muzyka, taniec, ale odpoczynku artysta w zasadzie nie doświadcza. Niedawno powróciliśmy z tourne po Kanadzie. Kilka dni pobytu w domu, a teraz znów jesteśmy w drodze. Ale nawet tam nie odpoczywaliśmy, gdyż przygotowywaliśmy, a właściwie poddawaliśmy ostatniemu artystycznemu szlifowi program na polską trasę. A do tego i soboty, i niedziele - to także koncerty, tym razem w domu – w Moskwie, bo i o swojej rodzimej publiczności też musimy pamiętać.

- Proszę przekazać bukiet artystycznych pozdrowień od całego zespołu Chóru Aleksandrowa i osobiście ode mnie czytelnikom MM Lublin. Życzę wam wszystkim bardzo dużo osobistego szczęścia, a w oparciu o własne doświadczenie zapewniam, że nic nie jest na świecie tak ważne jak rodzina i miłość. Już dwa razy w życiu musiałem zmieniać swe rodzinne gniazdo, no bo jaka kobieta wytrzyma ciągłe wyjazdy męża, ciągłą jego nieobecność. Ale może tu w Polsce, która tak bardzo mi się podoba, może gdzieś tu w waszym kraju czeka na mnie mój los…

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Instahistorie z VIKI GABOR

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lublin.naszemiasto.pl Nasze Miasto