Dziennikarzy zaproszono do Lublina właśnie po to, by reklamować w Polsce i literaturę Wrońskiego, i postać Maciejewskiego, i – co jasne – sam Lublin. Lubelski ratusz liczy bowiem na to, że taka reklama poskutkuje częstszą obecnością miasta w ogólnopolskich mediach.
Kilkunastoosobową grupę żurnalistów (m.in. z TVN, „W sieci”, „Zwierciadło”) śladami Maciejewskiego oprowadzała Joanna Szmit ze Stowarzyszenia Pilotów i Przewodników Turystycznych „Pogranicze”. Przewodniczka pokazała zwiedzającym tę rozrywkową, a nierzadko mroczną stronę przedwojennego Lublina. Uczestników zaczepiali więc fikcyjni handlarze zegarkami i wszystkim, co tylko sprzedać można, częstowano ich cebularzami, opisywano historię lubelskich domów publicznych.
W tym ostatnim przypadku można było obejrzeć scenkę rodzajową: trzech żołnierzy dobijało targu z trzema paniami lekkich obyczajów. Zrzutka do czapki-rogatywki załatwiła sprawę. A wszystko to oglądane przez pryzmat historii z jednej z książek Wrońskiego: „A na imię jej będzie Aniela”; „Kina Venus”; „Pogromu w przyszły wtorek”, czy ostatniej, „Kwestji krwi”.
- Jestem zdumiona mnogością atrakcji. Do tej pory tego typu akcje urządzano tylko w krajach zachodnich. To świetnie, że w ten sposób promuje się też Lublin – powiedziała Zofia Fabjanowska-Micyk ze „Zwierciadła”.
Atrakcją był też sam pisarz, z którym nader chętnie robiono sobie zdjęcia. Zapytaliśmy autora serii o komisarzu Maciejewskim jak czuje się w roli atrakcji turystycznej.
- Konkurencją dla Zamku Lubelskiego jeszcze nie jestem, ale wszystko przede mną i Zamek może zacząć się bać – stwierdził. – Właściwie czuję się jak kucyk, lub biały miś w Zakopanem. A mówiąc serio, to świetnie się na tej wycieczce bawię.
Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?