Mieszkanie przy ul. Ewangelickiej jest zamknięte na cztery spusty.
– Dostałam z miasta przydział na to mieszkanie. Jestem tam zameldowana od 1968 roku – tłumaczy pani Emilia Tępińska.
– Wiele lat temu zaczęłam jeździć na wieś, pod Józefów nad Wisłą, bo miałam tu chorą matkę i ojca. Dużo tu przebywałam, ale się nie przemeldowywałam. Co jakiś czas przyjeżdżałam do Lublina, sprawdzałam, co dzieje się w mieszkaniu. Mój syn w nim nie mieszkał, ale też tu zaglądał.
Lokatorka przyznaje, że zadłużyła się u właścicielki mieszkania.
– Kiedy zachorowałam, nie miałam z czego płacić za czynsz. Syn miał swoje życie, nie mógł mi pomóc – mówi pani Emilia.
Ponad pół roku temu spotkała ją przykra niespodzianka.
– Pod koniec ubiegłego roku, kiedy przyjechałam do mieszkania, okazało się, że właścicielka wymieniła zamki. Nawet mnie o tym nie powiadomiła – mówi pani Emilia.
– Na drzwiach wisiała kartka z numerem telefonu do niej. Dzwoniłam i pisałam listy polecone. Chciałam wziąć pożyczkę i zapłacić należność, ale absolutnie nie zgadzała się, żebym tam mieszkała. Zaległości za dwa lata to ok. 2 tys. zł, bo miałam mały czynsz. Chociaż nie wiem, czy w międzyczasie mi go nie podniosła, bo się ze mną nie kontaktowała.
Pani Emilia chce wrócić do mieszkania przy ul. Ewangelickiej albo dostać zastępczy lokal. – Na stare lata nie będę miała gdzie mieszkać – alarmuje. W końcu pani Emilia zwróciła się w tej sprawie do prokuratury. Prokuratura Rejonowa Lublin-Północ odmówiła wszczęcia postępowania w sprawie dotyczącej przywłaszczenia mieszkania, ale podpowiedziała, co może zrobić.
Po pierwsze, prokuratura potwierdziła w nim, że decyzja administracyjna Urzędu Miasta z 1993 r. uprawnia ją do najmu lokalu przy ul. Ewangelickiej.
Po drugie, poinformowała, że policja jeszcze w maju wystąpiła do nadzoru budowlanego z prośbą o skontrolowanie stanu technicznego mieszkania. Jeżeli nadzór wyłączyłby je z użytkowania, to pani Emilia mogłaby ubiegać się w Urzędzie Miasta o lokal zamienny.
– Z uwagi na bardzo ciężką sytuację materialną tej osoby wystąpiliśmy do MOPR o sprawdzenie sytuacji tej osoby – mówi Aldona Stefańczyk, zastępca prokuratora rejonowego.
– Zapytali, ile zarabiam. Przedstawiłam swoje odcinki emerytury, powiedziałam, ile syn ma renty. W opiece społecznej powiedzieli mi, żebym wystąpiła do właścicielki mieszkania, aby zrobiła mi sprawę eksmisyjną. Bo wtedy będę mogła ubiegać się w Urzędzie Miasta o inne mieszkanie.
Ale właścicielka lokalu nie zareagowała na prośbę.
– Napisałam do niej. Nie odpowiedziała mi do tej pory, chociaż podałam swój adres i telefon, a minęły już prawie dwa miesiące – mówi pani Tępińska.
Mimo wielu telefonów właścicielka mieszkania nie chciała z nami rozmawiać.
Wskaźnik Bogactwa Narodów, wiemy gdzie jest Polska
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?