Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Lubelszczyzna: ile mają kluby piłkarskie

Tomasz Biaduń
Górnik Łęczna to najbogatszy klub w regionie, choć jego budżet z roku na rok maleje
Górnik Łęczna to najbogatszy klub w regionie, choć jego budżet z roku na rok maleje Karol Wiśniewski
Elaboratów nt. kłopotów finansowych klubów piłkarskich napisano wiele. Choćby w tym sezonie. Mieliśmy też już wiele protestów, rewolucji mniejszych i większych, do tego dochodzą ciągłe narzekania i utyskiwania. Czy naprawdę jest tak źle? Postanowiliśmy to sprawdzić i faktycznie, rzeczywistość okazała się mało różowa, choć gdzieniegdzie dojrzeliśmy światełko w tunelu.

Nikogo nie dziwi fakt, że najlepiej radzącym sobie klubem jest Górnik Łęczna. Co prawda nakłady na pierwszoligowca spadają z roku na rok, ale to tendencja nie tyle regionalna, co ogólnokrajowa. - To wynik zarówno kryzysu, jak i przemian wewnętrznych w klubie. Nie byłbym do końca szczery, gdybym mówił, że Górnik jest w pełni sprawnie funkcjonującym organizmem. Mamy problemy, ale całe szczęście, że jest z nami Bogdanka - wyznaje Krzysztof Dmoszyński, prezes łęczyńskiego klubu.

Z naszych ustaleń wynika, że Górnik dysponuje w tym sezonie budżetem ok. 4 mln zł. - To liczba bliska prawdy, ale tej dokładnej nie mogę zdradzić. To tajemnica handlowa - mówi prezes. Tak czy inaczej, obecny budżet Górnika jest blisko dwa razy mniejszy niż był niecałą dekadę temu, gdy klub walczył o ekstraklasę, a potem w niej grał (dysponował wtedy pieniędzmi rzędu 7-8 mln zł).

Górnik i tak jest jednak jedynakiem, jeśli chodzi o kwoty liczone w milionach. Żaden inny klub w regionie nie dysponuje taką kasą. Drugi w rankingu jest, a właściwie powinien być, Motor Lublin. Niestety, nie wiadomo jednak, ile z deklarowanych 1,5 mln zł to rzeczywisty budżet drugoligowca. - To kwota bliska rzeczywistej, choć obecnie następuje dopiero weryfikacja wydatków - mówi Janusz Gilewicz, przewodniczący rady nadzorczej Motor SA. W poprzednich latach rozbieżności między budżetem deklarowanym a rzeczywistym bywały spore. - My mieliśmy budżet wirtualny. Potrzebowaliśmy ok. 3 mln, mieliśmy może milion, a w pierwszej rundzie nawet niecałe 500 tys. zł - mówi Paweł Żmuda, były wiceprezes Motoru.

Na trzecim miejscu rankingu najbogatszych wypada umieścić Wisłę Puławy, mimo jej ostatnich problemów. Jeszcze niedawno trzecioligowiec dysponował ponoć kwotą okrągłego miliona, teraz jego budżet to prawdopodobnie suma w granicach 500-700 tys. zł. - Nie potwierdzam ani nie zaprzeczam - dyplomatycznie komentuje podane liczby Andrzej Śliwa, prezes Wisły.

- Czekamy, co będzie po wyborach. Wtedy wiele się zmieni. Chcemy przekształcić się w spółkę akcyjną z udziałem miasta. Do końca grudnia powinien zostać opracowany nowy model finansowania - dodaje Śliwa. Tak czy inaczej, Wisła jest ponad średnią, która jest niezbędna do przeżycia w trzeciej lidze. A to kwota rzędu 400 tys. zł, o 100 tys. większa niż potrzebna kandydatowi do awansu na ten poziom, a o 200 tys. większa niż ta, którą powinien mieć przeciętny klub czwartoligowy.

- Nie jesteśmy czołówką w naszej lidze, raczej znajdujemy się w środku stawki. Sytuacja w klubie jest w miarę normalna, a kłopoty, które nas czasem dotykają, są standardem w każdym zespole - mówi Waldemar Wiater, trener Chełmianki, który zna też przyczynę, dlaczego kluby w trakcie sezonu przeżywają kryzys. - Całe nieszczęście polega na tym, że drużyny są sponsorowane przez miasta. Kiedy jest ustalany budżet, kasa za poprzedni okres już jest wydana. Bez pomocy prywatnych sponsorów zaczyna się dramat - uważa Wiater.

Przykładem, jeśli chodzi o organizację, może świecić poprzedni klub trenera Orion Niedrzwica. Z budżetem ok. 200-220 tys. zł nie obawia się o jutro. - Gmina dała nam ostatnio 120 tysięcy. Do tego doszły stypendia i wsparcie sponsorów prywatnych - informuje Marek Wójcik, prezes Orionu. Jeszcze lepiej jest w Orlętach Spomlek Radzyń Podlaski, mających budżet, o którym marzą nawet trzecioligowcy. - Dysponujemy w tym roku kwotą prawie 400 tys. zł - zdradza Andrzej Tarkowski, prezes Orląt.

A co ma powiedzieć Lublinianka, która od dwóch lat startuje do sezonu z zerowym kontem? - Od tego czasu nie wpływają żadne pieniądze od NGI. Z naszym budżetem jesteśmy ewenementem, szkoda że to ewenement, który nie przynosi chluby - mówi Zbigniew Grzesiak, trener Lublinianki.

O wiele lepiej mają się niektóre zespoły z niższych klas rozgrywkowych. Blisko 80-tysięczną dotacją z gminy została obdarowana Granica Dorohusk. To sygnał, że okręgówka (chełmska) nie jest tam szczytem marzeń. Co innego w Rokitnie. GLKS, który wywalczył już raz awans do czwartej ligi, ale z niego zrezygnował, może się pochwalić rocznym budżetem oscylującym prawdopodobnie wokół 50 tys. zł.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na chelm.naszemiasto.pl Nasze Miasto