Prezes Stowarzyszenia stwierdził w wywiadzie prasowym, że "Biedronka" oszukiwała swoich kontrahentów i łamała prawa pracowników.
To już drugie spotkanie Biedronki i Stowarzyszenia Poszkodowanych Przez Wielkie Sieci Handlowe "Biedronka".
W październiku ub. roku Sąd Okręgowy w Lublinie odrzucił pozew właściciela marketów Jeronimo Martins Dystrybucja S.A, który domagał się 100 tysięcy zł. zadośćuczynienia za naruszenie dóbr osobistych firmy. Sprawa zaczęła się w 2004 roku, kiedy prezes stowarzyszenia Edward Gollent w jednym z wywiadów do lubelskiej gazety, przytoczył szereg zarzutów wobec „Biedronki”. Jeronimo Martins zabolały stwierdzenia min. o tym, ze firma celowo nie płaci swoim pracownikom za nadgodziny, szykanuje osoby próbujące się jej przeciwstawić czy oszukuje swoich dostawców i dlatego ma tak niskie ceny.
"Biedronka" zażądała od Gollenta przeprosin, do tego jednak nie doszło i sprawa trafiła do sądu.
Edward Gollent użył tak ostrych słów, ponieważ od wielu lat miał na pieńku z siecią sklepów. W okresie 1993- 2000 jego firma zaopatrywała sklepy należące do Jeronimo Martins w produkty chemiczne. Gollent zamiast zarabiać, tracił na tym – "Biedronka" nie wypłacała mu pieniędzy za wszystkie dostawy. Z tego powodu założył Stowarzyszenie i zaczął walkę z siecią sklepów. Sądy uznały część roszczeń Gollenta, jednak wszystkich straconych pieniędzy nie udało mu się odzyskać.
Sprawa o naruszenie dóbr osobistych „Biedronki” miała swój pierwszy finał w październiku ub. roku w Sądzie Okręgowym w Lublinie.
Sąd po długim procesie odrzucił roszczenia Jeronimo Martins twierdząc, że są nieuzasadnione. W trakcie procesu przesłuchano kilkuset pracowników „Biedronki” i przeanalizowano wiele dokumentów. Dzięki temu sąd stwierdził, ze twierdzenia Edwarda Gollenta nie naruszają dóbr osobistych właściciela sieci. Okazało się min., że w kontrola Państwowej Inspekcji Pracy przeprowadzona w 2004 roku wykazała szereg nieprawidłowości – w tym takich, o których wspominał przedstawiciel Stowarzyszenia. Okazało się, iż w wielu sklepach źle obliczano czas pracy, ograniczano pracownikom wypoczynek.
Niektórzy pracownicy przychodząc do sklepu na ranną zmianę wychodzili w nocy.
W tym okresie zmarła jedna z pracownic sklepu w Ustce Aneta Glińska. Zgon kobiety nastąpił w wyniku pęknięcia tętniaka, a pośrednim powodem tego była zbyt ciężka praca. Z tego powodu Sąd Okręgowy uznał za prawdziwe twierdzenia Edwarda Gollanta i odrzucił pozew Jeronimo Martins. Od tego rozstrzygnięcia odwołał się pełnomocnik sieci „Biedronka”. Wyrok ma zapaść za dwa tygodnie.
Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?