Lubelscy śledczy nie odpuszczają Romanowi Giertychowi

Sprawa dotyczy śledztwa w sprawie przywłaszczenia ponad 72 mln zł i wyrządzenia giełdowej spółce Polnord szkody majątkowej w wielkich rozmiarach. Prokuratura podejrzewa też, że ze spółki wyprowadzono 4,5 mln zł pod pozorem umowy na reprezentowanie jej przez kancelarię prawną Romana Giertycha w postępowaniu przed Naczelnym Sądem Administracyjnym.

Prokuratura chciała przesłuchać znanego adwokata, ale ten od wielu miesięcy nie stawia się na wezwania śledczych. I dlatego skierowali oni wniosek o tymczasowe aresztowanie mecenasa Giertycha. Jak informuje prokurator Karol Blajerski, rzecznik prasowy Prokuratury Regionalnej w Lublinie taki krok był jedyną możliwością, aby doprowadzić Romana Giertycha do prokuratury, postawić mu zarzuty i umożliwić ich rozstrzygnięcie przed sądem. - Podejrzany od ponad roku ukrywa się przed wymiarem sprawiedliwości – przypomina prok. Blajerski.

Pod koniec marca Sąd Rejonowy Lublin-Zachód uznał jednak, że nie ma powodów do zastosowania środków zapobiegawczych, czyli dużego prawdopodobieństwa, że podejrzany dopuścił się popełnienia zarzucanych mu czynów. - Brak takiej przesłanki sąd stwierdził w odniesieniu do wszystkich trzech analizowanych w tej sprawie zarzutów – informowała wówczas sędzia Barbara Markowska, rzecznik prasowy Sądu Okręgowego w Lublinie.

Z takim stanowiskiem nie zgadza się Prokuratura Regionalna w Lublinie, która skierowała już zażalenie na postanowienie sądu o niestosowaniu wobec Romana Giertycha tymczasowego aresztu. Jak informuje biuro prasowe Sądu Okręgowego w Lublinie zostanie ono rozpoznane 29 kwietnia.