Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Listy więźnia Majdanka trafiły z powrotem do muzeum

Maria Krzos
Stanisław Boroń w swoim gabinecie w gimnazjum w Kołomyi
Stanisław Boroń w swoim gabinecie w gimnazjum w Kołomyi archiwum
"Kochana Jadzieńko, napiszę więcej wieczorem, to jutro otrzymasz [...] Dziękuję za wszystko i całuję mocno". Tak brzmiały pożegnalne słowa grypsu, który Stanisław Boroń wysłał do swojej żony. Wiadomość datowana na 9 marca 1943 r. była ostatnią, którą Jadwiga Boroń otrzymała od męża. Niespełna miesiąc po jej napisaniu już nie żył.

W połowie sierpnia wnuczki Stanisława Boronia przekazały dokumenty związane z życiem dziadka Państwowemu Muzeum na Majdanku. To pierwszy od lat tak duży zbiór (51 dokumentów), który trafił do muzealnego archiwum. Ma ogromną wartość historyczną.

- To m.in. grypsy, które Stanisław Boroń wysyłał do swojej rodziny z więzienia gestapo w Kołomyi (jest ich 25), a potem z Majdanka (16 wiadomości) - mówi Anna Wójcik, kierownik archiwum PMM. - Choć przebywał w obozie stosunkowo krótko, niezwykła drobiazgowość i rzeczowość, z jaką pisał swoje wiadomości, może przyczynić się do pogłębienia naszej wiedzy na temat Majdanka.

Stanisław Boroń przed wojną był dyrektorem Gimnazjum Męskiego nr 5 im. Króla Kazimierza Jagiellończyka w Kołomyi (dziś to tereny płd.-zach. Ukrainy). Do gestapowskiego więzienia trafił w nocy z 10 na 11 listopada 1942 r. 2 lutego 1943 r. przewieziono go na Majdanek.

- Kiedy w jednym z grypsów przeczytałam, że pan Stanisław trafił do bloku nr 19 na III polu obozowym, skóra mi ścierpła - opowiada Anna Wójcik. - Był to tzw. gamel block. Miejsce, gdzie gromadzono ludzi starszych, niezdolnych do pracy. Niewielu z nich przeżywało obóz. Potem jednak zaczęłam analizować sytuację. Do tej pory myśleliśmy, że kontakt tych więźniów ze światem zewnętrznym był mocno ograniczony. Jednak grypsy Stanisława Boronia docierały do rodziny. Zapewne nasza wiedza na temat warunków życia w tym bloku była niepełna.

Pracownicy muzeum przypuszczają, że w prywatnych rękach może być jeszcze wiele dokumentów dotyczących historii obozu. Apelują o ich przekazywanie do muzeum. - Zapewnimy im odpowiednie warunki przechowywania, zostaną zdigitalizowane i opracowane - mówi Anna Wójcik. - Przyczynią się zarówno do wzbogacenia naszej wiedzy o obozie, jak i do lepszego upamiętnienia jego ofiar.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak globalne ocieplenie zmienia wakacyjne trendy?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lublin.naszemiasto.pl Nasze Miasto