Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Lata dwudzieste, lata trzydzieste

Marek Lubaś-Harny
Co sprawia, że mały chłopiec z małego miasteczka zostaje papieżem? Ktoś powie, że plan boski. Zgoda, ale boskie plany przejawiają się w konkretnych zdarzeniach.

Na tej płaszczyźnie odpowiedź wydaje się banalna: Wszystko zaczęło się w rodzinnym domu. W tym domu, w którym szybko zabrakło przedwcześnie zmarłej matki, ale był dobry ojciec, który wpoił synom wartości, jakie sam wyznawał. Nawet koledzy z podstawówki dostrzegali wyjątkową atmosferę panującą w skromnym mieszkaniu przy Kościelnej 7. Przyjaciel lat dziecinnych papieża Zbigniew Siłkowski tak to wspominał:

"W tym mieszkaniu wszystko zaczynało się już od samego progu. Tam, obok drzwi wejściowych, wisiał taki dziś mało znany przedmiot, fajansowy, a może nawet i porcelanowy, pojemniczek na święconą wodę. Wchodząc i wychodząc do i z mieszkania, ojciec i syn znaczyli pierś krzyżem ręką umoczoną w wodzie święconej…"
Wspomnienie to dotyczy najwyraźniej czasów, kiedy nie żył już także Edmund Wojtyła, starszy brat Karola, zmarły na progu kariery lekarskiej podczas epidemii szkarlatyny w Bielsku. Dwunastoletni zaledwie wówczas Lolek został z ojcem sam. Obaj musieli sobie wystarczyć za całą rodzinę. Kto wie, czy właśnie nie to w
znacznej mierze ukształtowało przyszłego papieża.

Mogłoby się wydawać, że emerytowany oficer, jakim był Karol Wojtyła senior, z lubością fotografujący się w mundurach kolejnych armii, w których służył, powinien synów wychowywać surowo, w wojskowym drylu. Tymczasem - nic podobnego! Siłkowski opisuje, że pewnego dnia przypadkiem podpatrzył, jak ten już wówczas więcej niż pięćdziesięcioletni, przedwcześnie posiwiały mężczyzna strzelał Lolkowi gole szmacianką w salonie mieszkania przy Kościelnej, bawiąc się przy tym, jakby był rówieśnikiem swego syna. A równocześnie po smierci żony przez długie lata sam prowadził dom, sprzątał, przyrządzał posiłki, cerował skarpety, a nawet przerabiał swe stare mundury na ubrania dla rosnącego Lolka. Czy mając taki wzór w rodzinnym domu nie jest łatwiej osiągnąć świętość?

A jednak młody Karol zbuntował się, może nie tyle przeciw ojcu, ile przeciw wyobrażeniom rodziny, czym powinien się zajmować przyzwoity młodzieniec. W masowej wyobraźni Jana Pawła II z Wadowicami łączą przede wszystkim kremówki. A przecież w tej samej wypowiedzi przypomniał on również, że w Wadowicach "i teatr się zaczął".

Przygoda z teatrem, rozpoczęta w wadowickim gimnazjum im. Marcina Wadowity, choć w końcu Karol Wojtyła miał porzucić teatr na rzecz kapłaństwa, przyniosła bardzo dalekosiężne konsekwencje. Niesłusznie gorszyły się ciotki, przejęte pogłoskami o rzekomej rozwiązłości krakowskich "komediantów". On wiedział, co robi. To był ważny etap w jego rozwoju. Jak wspominała po latach Halina Królikiewicz-Kwiatkowska, niegdysiejsza partnerka z gimnazjalnej sceny, teatr ów, choć szkolny, repertuar miał wcale ambitny; grywali i "Antygonę", i "Balladynę", i "Śluby panieńskie", a późniejszy papież we wszystkich rolach się wyróżniał.
I tak już miało pozostać. Bo przecież widzieliśmy niejednokrotnie, że Jan Paweł II miał niezwykły dar łatwego nawiązywania kontaktu z każdym audytorium.

od 12 lat
Wideo

Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na krakow.naszemiasto.pl Nasze Miasto