Kto odpowiada za usychanie zieleni?

Lokatorzy ul. Leszetyckiego uważają, że administracja swoim działaniem wysusza zieleń w okolicy. Mieszkańcy ul. Leszetyckiego nie mogą narzekać na życie w betonie – w okolicy jest wiele drzew, administracja co jakiś czas stara się dosadzać nowe rośliny. Dla konserwacji, drzewa podsypywane są wiórkami drewnianymi, to jednak nie podoba się części mieszkańców osiedla. – To karygodny błąd, takie wiórki sprawiają, że drzewa usychają – uważa Jerzy Misiec, mieszkaniec ul. Leszetyckiego. – Po dwóch, trzech latach od obłożenia pnia kawałkami drewna widać, że roślina jest w bardzo ciężkim stanie – dodaje.

Administracja osiedla im. Ignacego Paderewskiego nie ma sobie nic do zarzucenia. – Podsypujemy drzewa, by dłużej utrzymywała się wilgoć. Przede wszystkim, chroni to przed zachwaszczeniem – usłyszeliśmy od pracowników spółdzielni mieszkaniowej Czechów. Według administracji osiedla, dzięki temu okolice drzewa nie są także zaśmiecane przez psy. Specjaliści uważają, ze drewniane wiórki nie powinny wpływać na usychanie drzew. – Chyba, że to resztki polakierowanych mebli. Wtedy substancje chemiczne mogą powodować zniszczenia – wyjaśnia Józef Piotr Wrona z Wydziału Ochrony Środowiska Urzędu Miasta w Lublinie. Na niszczenie drzew w mieście większy wpływ mogą mieć inne czynniki. – Zieleń w mieście ma mniej miejsca dla siebie niż w lasach czy na wsiach. Z tego powodu drzewo wchłania o wiele mniej wody i zdarza się, że usycha – tłumaczy Wrona.

Przede wszystkim to jednak działalność człowieka działa destrukcyjnie na zieleń. – Samochody, które parkują pod drzewami ugniatają ziemię i łamią korzenie. Podobnie jest w trakcie wykopów, kiedy prace prowadzone są obok roślin. Mniej korzeni to mniej wody dla drzewa – dodaje. W zimie dużym problemem jest obłożenie krzewów solą stosowaną do rozpuszczania lodu.