Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Kościół, który zapisał się na kartach historii

Redakcja
Pierwsze parafialne zabudowania powstawały w szczerym polu. Wkrótce wokół kościoła wyrosły potężne blokowiska, a ich mieszkańcy stali się świadkami wizyty Jana Pawła II w Lublinie. Mowa o parafii Świętej Rodziny, która od lat gromadzi tysiące wiernych z Czubów i LSM-u.

Decyzja o utworzeniu parafii zapadła pod koniec 1981 roku.

– W grudniu, kiedy Polska zamarła, gasły nadzieje i wszyscy obawiali się o jutro, usłyszałem od ówczesnego biskupa lubelskiego Bolesława Pylaka dobrą nowinę, że potrzebna jest budowa kościoła w nowej dzielnicy Czuby – wspomina początki ksiądz Ryszard Jurak, proboszcz parafii Św. Rodziny. – Oficjalną nominację do utworzenia wspólnoty parafialnej usłyszałem w maju 1982 roku. Wtedy zaczęliśmy się starać o miejsce pod budowę kościoła.

Lubelskie władze zgodziły się, by parafia wyrosła w centrum dzielnicy. Wówczas na Czubach mieszkało zaledwie kilka tysięcy ludzi.

– Nie było jeszcze wieżowców i bloków, a wokół rozciągały się pola – wspomina ks. Jurak. – Wiedzieliśmy jednak, że wkrótce Lublin rozrośnie się, a nowym mieszkańcom potrzebna będzie opieka duszpasterska.

Pierwsza postała kaplica i dom parafialny. Dzięki ogromnemu zaangażowaniu parafian i duszpasterzy zabudowania wyrosły w niecałe trzy miesiące. Wkrótce potem przystąpiono do budowy kościoła. – Do konkursu na projekt kościoła zgłoszono osiem prac. Zwyciężył zespół architektów Zbigniewa Szeligi, Jacka Bieńkowskiego i Bożeny Szeligi – wyjaśnia ks. Jurak. – Budowa kościoła ruszyła jesienią 1984 roku i trwała sześć lat.

Dzielnica wokół parafii rozrastała się w szybkim tempie i na Czubach osiedlało się coraz więcej ludzi. Nie wiedzieli wówczas, że wkrótce przyjdzie im być świadkami jednego z najważniejszych wydarzeń religijnych miasta.

Zanim doszło do wizyty Jana Pawła II na Czubach, ks. Jurak długo zabiegał, by Ojciec Święty zawitał właśnie do jego parafii.

– Zaczęło się od tego, że gdy patrzyłem z rusztowań budowanego kościoła na pusty teren wokół, pomyślałem, że to świetne miejsce na spotkanie papieża z tysiącami pielgrzymów. Aby ten plac pozostał pusty, spotykałem się nawet z dyrektorami firm odpowiedzialnych za budowę okolicznych bloków. Prosiłem ich, by odwlekli roboty do czasu przyjazdu papieża – wspomina ks. Jurak.

- Gdyby na ten teren wjechały koparki, ówczesne władze pewnie nie zgodziłyby się na zorganizowanie tutaj mszy z Ojcem Świętym Jeden z dyrektorów firm złożył na mnie zażalenie do Wydziału ds. Wyznań. Musiałem tłumaczyć się przed jego szefem. Na szczęście ten nie robił problemu, tylko uśmiechał się z niedowierzaniem.

Pod uwagę brano osiem miejsc w Lublinie, Świdniku i Radawcu. – To było wielkie marzenie naszych parafian, by Ojciec Święty przyjechał właśnie na Czuby – opowiada ks. Jurak. – Modliliśmy się i cierpliwie oczekiwaliśmy decyzji władz kościelnych i państwowych.

Pomyślna decyzja dla parafii zapadła w marcu 1987 roku. Wkrótce ruszyły przygotowania do wizyty, tak by zdążyć ze wszystkimi pracami do 9 czerwca. Na 56 hektarach powstało 146 sektorów, w których zmieścić mogło się nawet 1,5 miliona pielgrzymów. Nad placem górował kilkumetrowy ołtarz.

– To była wielka radość oczekiwania – wspomina ks. Jurak. – Wiedzieliśmy, że wizyta Ojca Świętego będzie wydarzeniem, które na zawsze pozostanie w naszej pamięci i sercach.

Tuż przed wizytą papieża, na tymczasowym stelażu ustawionym przy kaplicy zawisły dzwony ufundowane przez parafian. – Gdy po raz pierwszy popłynęły z nich dźwięki, wszyscy wyszli na zewnątrz z kaplicy i popłakali się ze szczęścia – opowiada ks. Jurak. – Sam płakałem jak bóbr. Nareszcie – mówili ludzie – teraz to prawdziwa parafia.

W dzień przyjazdu papieża, pielgrzymi przybywali na Czuby jeszcze przed wschodem słońca. Niektórzy czekali na dworze przez całą noc.

– Każdy sektor był swoistym kościołem, w którym ludzie modlili się na różne sposoby – opowiada ks. Jurak. – Jedni odmawiali różaniec, inni śpiewali. Niektórzy klęczeli i trwali w modlitwie. Kapłani spowiadali wiernych. Pielgrzymi mieli przy sobie radia i śledzili wizytę papieża na Majdanku, w katedrze i na KUL-u. Gdy nad placem przeleciały helikoptery z Ojcem Świętym, wybuchła wielka radość. A kiedy papież zbliżał się do nas, zjechali się ochroniarze, a na dachach plebani i murach budowy kościoła pojawili się snajperzy z wycelowaną bronią. To robiło przejmujące wrażenie.

Papież spędził z lublinianami kilka godzin. Na Czubach odprawił niezapomnianą mszę świętą. Na pamiątkę wizyty przed kościołem został krzyż, na której zawieszona jest figura Jezusa Chrystusa. – To przypomnienie o tym historycznym i religijnym wydarzeniu – podkreśla ks. Jurak.

Choć Jan Paweł II spędził na Czubach tylko jeden dzień, mieszkańcy na długo zapamiętali jego wizytę.

– Gdy dowiedzieliśmy się o śmierci Ojca Świętego, na modlitwę i czuwanie przybyło do kościoła spontanicznie ponad 10 tysięcy ludzi – mówi ks. Jurak. – Policzyliśmy, że wierni zapalili wzdłuż ulicy Jana Pawła II prawie 80 tysięcy zniczy.

Tak jak i kiedyś, tak i dziś parafia działa prężnie i przyciąga wielu ludzi. Od kiedy 12 lat temu do Św. Rodziny zawitały organy podarowane przez kościół z Monachium, co roku odbywa się tu Festiwal Organowy. Bierze w nim udział wielu muzyków o międzynarodowej sławie.

Przy parafii działa wiele ruchów i stowarzyszeń katolickich, a także chór, zespoły muzyczne oraz teatr amatorski. Parafianie co roku wyruszają na wspólną pielgrzymkę. W kościele schronienie znajdują ludzie uzależnieni, którzy wspierają się na spotkaniach anonimowych alkoholików. Przy kościele działa też psycholog, który pomaga parafianom w rozwiązywaniu ich problemów.

– Dzisiejsze czasy nie są łatwe dla parafii – przyznaje ks. Jurak. – Wielu ludzi wyjeżdża za chlebem, a wielu z tych, którzy budowali kościół odeszło. Przyszli za to nowi wierni i chcę, by poczuli się w tu dobrze. Naszym oczkiem w głowie jest duszpasterstwo dzieci i młodzieży, którzy, jak mówił papież, są nadzieją kościoła i świata. To nie łatwe, bo młodzież ma coraz więcej zajęć w szkole i poza nią, a coraz mniej czasu na wizytę w kościele.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Krokusy w Tatrach. W tym roku bardzo szybko

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lublin.naszemiasto.pl Nasze Miasto