Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Kontrola w SP nr 14: Dziurawy nadzór nad kuchnią

redakcja
redakcja
sxc.hu
Do Szkoły Podstawowej nr 14 przy al. Warszawskiej kontrolerzy wkroczyli po informacji od byłego pracownika placówki. Powiadomił Ratusz, że ze szkolnej kuchni regularnie wynoszone są produkty spożywcze.

Dowodem miały być m.in. nagrania z monitoringu, na którym widać było ludzi wchodzących do szkoły z pustymi torbami i wychodzące z pełnymi.To jednak za mało, by stwierdzić, że dochodziło do kradzieży. Tak daleko idących zarzutów nie potwierdziła też kontrola z Ratusza.

– Nie stwierdziliśmy przestępstwa – mówi Anna Morow, dyrektor Wydziału Audytu i Kontroli w Urzędzie Miasta. Przyznaje jednak, że w szkole panował tak wielki bałagan, a nadzór nad kuchnią był tak dziurawy, że warunki do kradzieży były doskonałe. To, czy faktycznie ze szkoły ginęła żywność może wyjaśnić prokuratura i policja, a magistrat rozważa już powiadomienie organów ścigania.

Zdaniem kontrolerów, ewentualnym kradzieżom sprzyjała nierzetelnie prowadzona ewidencja w szkolnym magazynie. Nie było norm żywieniowych. Nikt nie ustalił gramatury poszczególnych posiłków, więc nie było wiadomo, ile produktów należy wziąć z magazynu na dany dzień.

Jak czytamy w aktach kontroli „skutkowało to m.in. nadwyżką wydanych z magazynu produktów (…), przy czym niewykorzystane produkty nie zostały zaewidencjonowane jako zwrot do magazynu, co nie daje gwarancji, że faktycznie wykorzystano je do sporządzania obiadów w szkole”. Szkoła nie dokumentowała też liczby wydawanych w danym dniu posiłków, wpłaty gotówki za obiady nie były na bieżąco ujmowane w raporcie kasowym, a przyjmującemu je intendentowi nie powierzono odpowiedzialności materialnej za tę gotówkę.

To nie jedyne nieprawidłowości. Zastrzeżenia budziły też trzy przetargi na dostawę żywności do szkoły. Ogłoszenie o pierwszym z nich nie było zamieszczone na internetowych stronach szkoły, dlatego zawarte umowy powinny zostać unieważnione. W innym przetargu znalazły się nazwy konkretnych produktów, m.in. marki oleju, przypraw, ściśle określone batoniki. Uwag do przetargów było jeszcze więcej. Nie lepiej było z wyborem przewoźnika mającego dowozić dzieci w roku szkolnym 2011/12. Okazało się, że dwie z trzech ofert nosiły daty wcześniejsze od tej, która znajdowała się na piśmie szkoły z prośbą o przedstawienie tychże ofert. Kontrolerzy mieli też zastrzeżenia do zawieranych przez szkołę umów najmu pomieszczeń i sposobu ich rozliczania.

Dominik Smaga

od 12 lat
Wideo

Wybory samorządowe 2024 - II tura

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lublin.naszemiasto.pl Nasze Miasto