Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Koniec Lublinianki? Nic nie wiem, żadnego komunikatu nie widziałem

Redakcja
Ze Zbigniewem Grzesiakiem, trenerem Lublinianki, rozmawia Tomasz Biaduń.

Czy Lublinianka jeszcze normalnie trenuje? (W ubiegłym tygodniu miasto wypowiedziało Norweskiej Grupie Inwestycyjnej, właścicielowi klubu, umowę o dzierżawę stadionu przy Wieniawie.)
Tak. Mamy zajęcia cztery-pięć razy w tygodniu, w sali, na siłowni, a nawet na zewnątrz, oczywiście w zależności od tego, jaka jest pogoda. Biegamy po parku, ale też ćwiczymy na własnym obiekcie.

Już wiecie, jaka czeka Was przyszłość?
Tego nie wie w tej chwili nikt...

Sami gracze mają chyba niezły mętlik w głowie. Co im Pan mówi?
A co ja mam mówić? Ci zawodnicy, którzy są w zespole, to nasi wychowankowie. Oni od dłuższego czasu wiedzą, jaka jest sytuacja. W tym momencie niewiele w tej kwestii się zmieniło, tyle że wszystko... jeszcze bardziej się zagmatwało. No bo z jednej strony miasto zerwało umowę, z drugiej nie ma oficjalnego komunikatu o likwidacji spółki. Trudno teraz zatem cokolwiek wnioskować. Co to zmieni, jak będę to wszystko tłumaczył zawodnikom? My mamy robić swoje: trenować i grać. Tyle. Mamy ciepłą wodę, jest też gdzie się przebrać. Od dłuższego czasu Lublinianka to w dużym stopniu amatorski klub, w którym gra wielu młodych chłopców, chcących się wybić.

Krążą plotki o powstaniu nowego klubu na Wieniawie, KS Lublin. Wie Pan coś na ten temat?
Pierwsze słyszę. Ale ja nie jestem przeciwny powstawaniu jakichkolwiek klubów. Myślę jednak, że póki co najważniejszą rzeczą jest uregulowanie obecnej sytuacji. To kwestie związane ze zwrotem budynków oraz terenu dzierżawnego. Z drugiej strony, nie ma sygnałów od właściciela spółki, że to już koniec... A to, że ma powstać nowy klub to już zupełnie inna sprawa.

Będziecie się starali negocjować z miastem?
Chcemy się spotkać z jego przedstawicielami. Nasz obiekt jest spory, wymaga dość dużych opłat eksploatacyjnych. W obecnej sytuacji nie miałby kto ich regulować. Formalnie miasto przejmuje kuratelę, ale nie zostały przecież zawarte żadne umowy, dlatego też chcemy się spotkać.

Kiedy możemy się spodziewać tej "burzy mózgów"?
W tym tygodniu będziemy chcieli się zaanonsować w ratuszu i ustalić konkretną datę spotkania.

Bierzecie pod uwagę rozwiązanie spółki?
Siedziba spółki mieści się w Norwegii. Tam jest też właściciel i on będzie o tym decydował. Ja nie mogę odpowiedzieć na pytanie, bo nie mam kompetencji w tym zakresie.

Jakie są szanse na wywalczenie sześciomiesięcznego okresu wypowiedzenia umowy, który pozwoliłby Wam dograć sezon do końca?

Tego typu decyzje zapadną w Urzędzie Miasta i w Norwegii. Ja jako pracownik spółki nie dostałem wypowiedzenia.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Trener Wojciech Łobodziński mówi o sytuacji kadrowej Arki Gdynia

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lublin.naszemiasto.pl Nasze Miasto