Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Kino niezależne zachwyciło Lublin (relacja)

Sylwester Mazurek
Sylwester Mazurek
Wczoraj w Centrum Kultury zostały wyemitowane dwie ostatnie propozycje filmowe w ramach trzeciego festiwalu "Pełny Metraż". A lubelska publiczność wybrała najlepszy niezależny film tegorocznej edycji.

Nagrodę "Multimedia Polska 2008" i 4 000 zł otrzymał film "Dla Ciebie i Ognia" wyreżyserowany przez Mateusza Jemioła i Tomasza Zasadę. Otwierał on drugi dzień festiwalu w czwartek, 20 listopada. To debiutancka, i jednocześnie jedna z największych produkcji, jeśli chodzi o polską scenę niezależną ostatnich kilku lat.

Zrealizowana przez młodych filmowców z Trójmiasta z "Wytwórni Filmów Kalina" za 50 tys. zł. "Dla Ciebie..." to mocny, rasowy thriller z elementami charakterystycznymi dla klasyka Stephena Kinga. To przestroga przed pułapką niemoralnej drogi do sukcesu. Na widzach wrażenie zrobiła też klimatyczna muzyka.


fot. Sylwester Mazurek

Nie było filmów do siebie podobnych

Organizatorzy przyznawali, iż w tym roku poziom festiwalowych dzieł był naprawdę wysoki. Te osoby, które miały okazję je obejrzeć, na pewno zgodziłyby się z tą opinią. Stąd wybór najlepszej propozycji musiał sprawiać trudności. Sam przyznam, iż film Jemioła i Zasady, dzięki rzadkiej w Polsce formie dreszczowca i świetnie zrealizowanym scenom, długo był moim faworytem. Zastąpił go dopiero "33 Dzień" Andreja Boki.


fot. Sylwester Mazurek

"33 Dzień" to komedia zrealizowana w serbskiej miejscowości Subotica za... 1000 euro. Z pewnością mogłaby zarobić krocie w komercyjnym obiegu. Jak mówił reżyser Andrej Boka, była to "metafora plotki i głupoty". Metafora arcyśmieszna, gdyż wyszydzająca znane, jak widać nie tylko w Polsce, prowincjonalne dewotki. Obfitowała ona we wszelkie odmiany humoru sytuacyjnego, słownego i postaci. W tej ostatniej kategorii brylował przede wszystkim jeden z bohaterów, niezbyt bystry Zivica, syn znerwicowanej wdowy, który tak naprawdę ukradł cały film. Sam Boka, choć to zaledwie 23-latek i jeszcze student, pokazał warsztat najwyższej klasy w genialnych scenach, jak w tej z monetą czy z wdową biegnącą do domu.


Reżyser i aktor 'Kup Teraz' - Piotr Matwiejczyk    | fot. Sylwester Mazurek

Osobiście postawiłem na polski film komediowy "Kup teraz" w reżyserii Piotra Matwiejczyka. Jego film obfitował w bogactwo żartów i komicznych sytuacji. Podobnie jak Boka, i on pokazał różne realizacyjne "smaczki", jak np. zwolnione tempo, czy pokazanie wyobraźni bohaterów.

Kolejnym ogromnym atutem filmu było pojawienie się w nim kilku polskich gwiazd. Obok Baki, zagrał też inny przyjaciel reżysera, czyli Marcin Dorociński, a także Robert Makłowicz, Emilia Krakowska i "złotopolska" para: Ewa Ziętek wraz z rewelacyjnym Pawłem Wawrzeckim.

"Kup teraz" było kręcone w Warszawie, Krakowie i nad morzem. Film kosztował 15 tys. zł. - Sądząc po reakcjach, film jest w kilku momentach śmieszny - mówił skromny Matwiejczyk na spotkaniu z widzami, tuż po projekcji. Pomysł na film wziął się z autentycznej sprzeczki reżysera z jego dziewczyną o, jakżeby inaczej, kolekcję płyt z filmami.


fot. Sylwester Mazurek

Nieco słabiej w porównaniu do "Kup teraz" wypadła za to inna polska komedia - "Jan z Drzewa". Zastanawiająca była jedna ze scen z Arturem Dziurmanem - aktorem, grającym szwagra tytułowego Jana (Bogusław Suszka). Dziurman po prostu rozbił ten film. Choć to postać drugoplanowa, wygłosił w filmie bardzo mocną krytykę naszej rzeczywistości. Ten bardzo gorzki monolog polskiego intelektualisty został wypowiedziany z niezwykłą werwą. Być może zbyt wielką, gdyż inni bohaterowie nie mogli jej w żaden sposób dorównać. Inną ciekawostką jest to, że wystąpili tu także Ewa Szykulska, Mieczysław Hryniewicz oraz... Zbigniew Wodecki. Szkoda jednak, że wiele żartów w tym, i innych filmach, opierało się na zwykłych przekleństwach.

"Ego" to także rodzima produkcja, która miała zaszczyt w środę otwierać festiwal Film ten ostrzegał, iż przemoc i zemsta to zaciskająca się pętla, która w końcu niszczy obie walczące ze sobą strony. "Marta", którą wyświetlano w piątek, to z kolei wierny obraz polskiej młodzieży. Studentów z rozterkami uczuciowymi, uganiających się za dorywczą pracą, najczęściej poniżej ich ambicji, czy też myślących o emigracji. O tym, iż był to trafny opis rzeczywistość, mówiła niejednokrotnie żywo reagująca publiczność, która mogła identyfikować się z doświadczeniami bohaterki.


fot. Sylwester Mazurek

Brytyjski obraz "Waiting at the Gate" ("Czekając przed drzwiami"), który poprzedził "Kup teraz" opowiadał o nieuchronnie kończącej się młodości. Młodość styka się w tym filmie z miłością, odpowiedzialnością, światem własnych poszukiwań i wartości, wreszcie ze starością a nawet śmiercią. Musi ona też dokonywać ważnych wyborów, od których i tak nigdy nie jesteśmy wolni. Film wydaje się mówić, iż jest to okres szczególny, tworzący z resztą życia człowieka złożoną i fascynującą tajemnicę.

Inny zagraniczny (czarnogórski) tytuł "Gledaj Me" ("Patrz na mnie"), czarował południowym klimatem - ciepłym morzem i błękitnym niebem. W tej scenerii rozgrywała się skomplikowana historia miłości dwojga młodych, boleśnie doświadczanych przez los ludzi.

Twórcy i organizatorzy mówili o tajnikach festiwalu i kina niezależnego

W sobotę po swoim filmie z publicznością zostali Andrej Boka i Marija Vladisavljev z Serbii, którzy opowiedzieli o "33 Dniu". Podobnie jak wczoraj Piotr Matwiejczyk, który przyjechał z Wrocławia. Wyjaśnił on, dlaczego nie pociąga go kino komercyjne. Niezależne filmy to dla niego "dzieciństwo" i "zabawa". Filmy kasowe zaś to tak naprawdę filmy trzymających pieniądze producentów i koproducentów. Dlatego nadal pracuje bez nich. - Kolejne filmy są w drodze, także w przyszłym roku na pewno się spotkamy - powiedział na koniec reżyser.

Dodatkowo w niedzielę mogliśmy zobaczyć także próbkę dokonań lubelskiej grupy filmowej - Fabryczna Art, czyli fragmenty dokumentu o zespole Happysad oraz ich nowego filmu "At Oglog".


fot. Sylwester Mazurek

Organizatorzy byli zadowoleni z frekwencji. Każdego dnia projekcji Salę Nową wypełniało bardzo wielu widzów. Pomimo nierzadkich problemów technicznych czy budżetowych, widać, iż filmy niezależne są atrakcyjne. - To są dobre filmy. Kino niezależne stało się bardzo dobrym kinem - komentował Andrzej Mathiasz, dyrektor festiwalu i kierownik Kinoteatru Projekt. - Zapraszam na "Pełny Metraż 2009". Serdecznie dziękuję - mówił na zakończenie tej edycji.

Słowo na podsumowanie

"Pełny Metraż" stwarza okazję do przyjrzenia się filmom innym, niż te, jakie możemy zwykle zobaczyć w kinie. Okazało się, iż w tym przypadku "inny" nie znaczy "gorszy", "wydumany" czy "niezrozumiały". Kino niezależne żyje w pełni tym, co kino może zaoferować. Posiada całą paletę gatunków filmowych, od komedii, przez filmy akcji, po refleksję psychologiczną i dokumenty. Choć nie są to produkcje, które mają zarabiać, widać, że są tworzone dla widzów. Chcą ich przyciągać i naprawdę się podobać. Zapewne gdyby znalazły się w obiegu i tak odniosłyby komercyjny sukces.

Szykujmy się więc na kolejny "Pełny Metraż"!

od 12 lat
Wideo

Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lublin.naszemiasto.pl Nasze Miasto