Jedna z anegdotek związanych z „Kurierem Lubelskim” głosi, że pierwsze numery ówczesnej popołudniówki cieszyły się takim wzięciem, że ustawiały się po nie kolejki, a ludzie nawet przesunęli kiosk, gdy zabrakło w nim aktualnego wydania. Był rok 1957. W tamtym czasie i przez wiele kolejnych lat kioski były nieodłącznym elementem miejskiego krajobrazu.
Kupowało się w nich gazety i kolorowe pisemka, papierosy, zapałki, zabawki, kosmetyki i środki czystości, przybory szkolne i bilety komunikacji miejskiej. Przy okazji można było uciąć sobie pogawędkę z zaprzyjaźnionym sprzedawcą lub natknąć się na kogoś znajomego.
Tamte czasy odeszły do lamusa. Działający kiosk to coraz rzadszy widok w Lublinie, a coraz mniej dziwią stojące nawet w dobrych lokalizacjach, opuszczone budki. W niektórych przez szybkę dostrzec można jeszcze ostatnie sztuki dawnego asortymentu. Na innych zachowała się wypisana odręcznie karteczka z informacją, że „Biletów brak”. Tylko nieliczne opuszczone kioski dostały drugie życie. Dziś można w nich kupić np. kebab albo… kwiaty. Zapraszamy na krótki fotoreporterski spacer szlakiem opuszczonych lubelskich kiosków.
Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?