To efekt rozpowszechnionego w sieci protestu przeciw piłkarskiej centrali.
- Po ostatnich beznadziejnych meczach reprezentacji czara goryczy się przelała i frustracja społeczeństwa sięgnęła zenitu. Dlatego chcemy doprowadzić do zmian w Polskim Związku Piłki Nożnej, by zarządzali nim ludzie ze zdolnościami menadżerskimi. W tej chwili zarząd związku nie spełnia swojego zadania. Wiemy, że nie będzie nam łatwo, ale jesteśmy gotowi walczyć nawet kilka lat – mówi Filip Gieleciński ze strony KoniecPZPN.pl. Przez niespełna miesiąc pod protestem podpisało się ponad 100 tysięcy internautów.
Bilety leżą w kasach
Za pośrednictwem strony jej autorzy nawoływali m. in. do bojkotu kończącego nieudane dla naszych piłkarzy eliminacje Mistrzostw Świata meczu ze Słowacją w Chorzowie. Wygląda na to, że skutecznie, bo bilety na środowe spotkanie cieszą się nikłym zainteresowaniem. W internetowej przedsprzedaży zakupiono nieco ponad tysiąc wejściówek. Od ubiegłego tygodnia można je kupić także w siedzibie Śląskiego Związku Piłki Nożnej.
Tu sytuacja też nie wygląda zbyt ciekawie.
- Do tej pory sprzedaliśmy trzy tysiące biletów, a w ostatnich dniach odwiedzało nas po kilka osób. W dniu meczu kasy Stadionu Śląskiego będą jednak otwarte, najwierniejsi kibice zdążą zaopatrzyć się w wejściówki w ostatniej chwili – usłyszeliśmy w siedzibie ŚZPN.
Obiekt w Chorzowie jest tymczasem przygotowany na przyjęcie 47 202 widzów.
Ciszy na trybunach jednak być nie powinno, a to za sprawą fanów ze Słowacji. Tamtejsza federacja otrzymała 4,5 tysiąca biletów. Ostatnio zwróciła się z prośbą o przyznanie dodatkowej puli, bo mecz z Polską będzie dla naszych południowych sąsiadów decydującą batalią w walce o awans na mundial w RPA.
PZPN: To chuligani
PZPN słabego zainteresowania środowym spotkaniem nie upatruje jednak w internetowym bojkocie. – Ludzie nie przyjdą, bo reprezentacja gra o nic, poza tym prognozy na środę nie są sprzyjające. Ja jako kibic też bym nie jechał do Chorzowa, bo po co? Telewizja tego meczu nie bojkotuje. Wolałbym usiąść w fotelu przed telewizorem z kubkiem czegoś ciepłego do picia – uważa Janusz Atlas, p. o. rzecznika prasowego PZPN. Nie zamierza też odnosić się do internetowego protestu kibiców. – Z chuliganami, którzy zakładają takie strony się nie rozmawia. Prawdziwi kibice są z drużyną na dobre i na złe i oni przyjadą na ten mecz. A kliknięcie w internecie nic nie kosztuje i nie wymaga wysiłku – dodaje.
- Dołącza do nas wielu ludzi z różnych środowisk. Pomoc oferują sponsorzy i stowarzyszenia. Ostatnio zgłosiła się organizacja zrzeszająca osoby internowane w stanie wojennym, która popiera naszą akcję. Jeśli pan Atlas takich ludzi nazywa chuliganami, to pozostawię to bez komentarza – odpowiada Gieleciński.
Do bojkotu przyłączyli się też kibice z Lublina
– Planowaliśmy wyjazd do Chorzowa sporą grupą znajomych. Kiedy wrześniowe mecze z Irlandią Północną i Słowenią okazały się klapą, zrezygnowaliśmy. Impulsem był protest ogłoszony w internecie, Sytuacja polskiej piłki jest tak tragiczna, że potrzebne są zmiany na stanowiskach. To świetna inicjatywa – twierdzi lublinianin Michał Styk.
Tu też to przerabialiśmy
Podobna sytuacja, choć na dużo mniejszą skalę miała miejsce przed dwoma laty w Lublinie. Stadion Motoru po zamieszkach z udziałem pseudokibiców, do jakich doszło po meczu z Lechią Gdańsk został zamknięty na kilka spotkań. Po zakończeniu kary zarząd klubu wprowadził obostrzenia dla swoich sympatyków chcących wejść na stadion. Nie spotkało się to z poparciem licznej grupy najzagorzalszych kibiców, którzy zamiast z trybun, dopingowali drużynę zza bramy obiektu przy al. Zygmuntowskich. Spotkania oglądało wtedy zaledwie po kilkaset osób.
- Nie była to komfortowa sytuacja, bo zawsze lepiej gra się przy żywiołowym dopingu. Rozumieliśmy wtedy okoliczności, jakie zmusiły kibiców do takiego zachowania, ale było nam przykro – wspomina Paweł Maziarz, ówczesny kapitan Motoru. – Dlatego trochę współczuję reprezentacyjnym piłkarzom, bo na pewno będą rozczarowani. Kibice mogą być rozgoryczeni brakiem awansu, ale powinni być z drużyną zawsze, nie tylko wtedy, gdy ta odnosi sukcesy. Wydaje mi się, że ten protest bardziej, niż w PZPN uderzy w zawodników – dodaje.
Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?