Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Jedni rezygnują, inni płacą i płaczą. Niepewność na rynku materiałów budowlanych jest coraz większa. Kiedy to się zmieni?

Bogdan Nowak
Bogdan Nowak
Analitycy uważają, że sytuacja na rynku materiałów budowlanych powinna ustabilizować się w drugiej połowie przyszłego roku, jeśli… pozwoli na to pandemia
Analitycy uważają, że sytuacja na rynku materiałów budowlanych powinna ustabilizować się w drugiej połowie przyszłego roku, jeśli… pozwoli na to pandemia Pixabay
Są powody do niepokoju. Szacuje się, że w ostatnich tygodniach ceny materiałów budowlanych wzrosły średnio o ponad 20 proc. Właściciele składów i firm budowlanych są w wielkim kłopocie. Także ich klienci mają mnóstwo obaw. Dlatego wydzwaniają do sklepów i hurtowni, dopytują o ceny poszczególnych artykułów i zastanawiają się... z czego będą musieli zrezygnować.

- Najbardziej chyba podrożały płyty drewnopochodne OSB. W stosunku do ubiegłego roku ich cena wzrosła nawet o 300 procent. Dużo droższe są teraz także m.in. profile stalowe – mówi Arkadiusz Janociński, reprezentujący jedną z hurtowni materiałów budowlanych w Lublinie.

Inwestycje odłożone na później

- Trudno czasami z tego wszystkiego zasnąć, bo w głowie kołaczą się pytania: jak to dalej będzie, co z tego wszystkiego wyniknie? - dodaje Krzysztof Zając, współwłaściciel hurtowni „Zakpol” w Lublinie. - Martwimy się po prostu o naszą płynność finansową. Wiem, że taki kłopot mają także w innych firmach.

„Zakpol” oferuje duży wybór materiałów budowlanych. Właściciele prowadzą także skład opału. Zatrudniają sześciu pracowników.
- Podrożało ostatnio wszystko – ocenia Krzysztof Zając. - Przykładowo za metr sześcienny styropianu elewacyjnego w ub. roku trzeba było zapłacić 150 zł, a teraz już trochę ponad 300 zł. To dotyczy całego rynku. Wiemy to, bo mamy dostawy tego materiału z kilku fabryk. Znacznie wzrosła także m.in. cena betonu komórkowego. Jeszcze w ub. roku jedna sztuka kosztowała 9 zł, teraz już 12. Znacznie podrożał także cement i wiele innych towarów.

Pan Krzysztof z ogromnym niepokojem obserwuje kolejne podwyżki cen materiałów budowlanych. - Nie tylko o nie chodzi, Kłopotem jest podwyżka cen energii, paliwa itd. Rosną też koszty pracy – mówi Krzysztof Zając. - Tymczasem odpowiedni stan magazynowy materiałów trzeba w firmie utrzymać. Pracownicy także muszą być opłaceni... Niepokoją się także nasi klienci. Ci, którzy już rozpoczęli budowę domów płaczą, ale płacą. Ale już pewne inwestycje zaczęli odkładać na później. Niektórzy np. ocieplają nowe domy, ale już z tynkowaniem ich elewacji zwlekają.

Nasi rozmówcy podkreślają, że sytuacja bardzo rożni się od tej sprzed pandemii. Jak tłumaczą, rosnące ceny materiałów budowlanych mają związek z drożejącą energią elektryczną, wyższymi cenami paliwa oraz m.in. surowców, które są używane do produkcji materiałów budowlanych. Nie tylko oni o tym mówią. Szacuje się, że w ostatnich tygodniach ceny materiałów budowlanych ogólnie wzrosły średnio o ponad 20 proc. W efekcie coraz trudniej przygotowywać jest np. oferty na generalne wykonawstwo poważnych inwestycji. Chodzi zwłaszcza o takie, które mają charakter długoterminowy.

Dodatkowe miliony złotych

Według portalu www.egospodarka.pl kłopot tkwi w łańcuchu dostaw, który w wyniku pandemii koronawirusa został zakłócony. Chodzi o rosnące ceny przewozów (nawet o kilkaset procent w ostatnim roku) i coraz bardziej „zakorkowane” dostawy z Chin i Stanów Zjednoczonych. Podczas kolejnych lockdownów spadło też m.in. wydobycie surowców w kopalniach.

Tymczasem „dynamika robót budowlanych” nie tylko w Polsce nadal jest wysoka. Można nawet powiedzieć, że po pandemii odżyła ze zdwojoną siłą. „Pomimo trudności z dostępnością produkcja budowlano-montażowa w sierpniu 2021 r. wzrosła o 10,2 proc. porównując do sierpnia poprzedniego roku” – czytamy na portalu www.egospodarka.pl. W efekcie szczególnie dotkliwy jest niedobór stali. Zaczyna także brakować m.in. cementu, drewna, wełny używanej do ociepleń a nawet szkła.

- Trudno przewidzieć w jakim kierunku to wszystko zmierza – zastanawia się Błażej Bartecki, właściciel spółki budowlanej „Bartecki Development” z Tomaszowa Lub. - Stawiamy teraz np. budynek dużego sklepu w Tyszowcach. W stosunku do tego co planowaliśmy jeszcze dwa lata temu, ceny wzrosły o 27 procent. Co to oznacza? Przy dużych inwestycjach to się przekłada na miliony złotych, które trzeba dodatkowo wydać. A wygląda na to, że ceny nadal będą rosły, bo inflacja się nie zmniejsza. Jeśli tak dalej pójdzie w kryzys wpadnie cała branża budowlana.

Już dochodzi do nietypowych sytuacji. Niektórzy wykonawcy np. nie przystępują do przetargów zachowując postawę wyczekującą, lub – nawet po ich wygraniu, rezygnują z inwestycji. W połowie września pisaliśmy np. o planowanej budowie oświetlenia drogowego przy ulicach: Hajdowskiej, Zadębie i Jarmarcznej w Lublinie. W maju miasto wyłoniło wykonawcę robót, a potem podpisano z nim umowę.

Prace jednak nie mogły się rozpocząć, bo wykonawca zerwał pod koniec sierpnia umową licząc się z tym, że będzie musiał zapłacić karę. Tłumaczył to wzrostem cen materiałów budowlanych. Zlecenie stało się po prostu nieopłacalne dla firmy. Ów niedoszły wykonawca inwestycji wyliczał wówczas Arturowi Jurkowskiemu, dziennikarzowi „Kuriera Lubelskiego”, że kabel miedziany zdrożał o 40 procent, bednarki stalowe o ponad 100 procent, oprawy o 20 procent a słupy o 30 procent...

- Nie było sensu wykonywać prac, bo należność od miasta pokryłaby tylko koszty zakupu materiałów – mówił. - A gdzie inne wydatki np. płace dla pracowników? Lepiej było zerwać umowę i zapłacić karę.

Wróżenie z fusów

Jedno jest pewne: gdy ceny będą nadal rosły, przełoży się to na ogólny spadek produkcji budowlanej. A już przecież podrożały mieszkania, zwłaszcza te najpopularniejsze, czyli o powierzchni mniejszej niż 40 mkw. oraz o metrażach od 40 do 60 mkw. (według raportu Polityka Insight i Otodom stawki średnio wzrosły o prawie 7 proc). Efekt? W Warszawie trzeba nawet zapłacić kilkanaście tysięcy złotych za każdy metr kwadratowy takiego lokalu w dobrej lokalizacji. I to przestaje budzić zdziwienie.

- To wszystko jest ze sobą powiązane. Przecież no. farby podrożały średnio o 10 proc., a np. przewody elektryczne o 40, 60, a nawet 100 proc. Uważam, że zbliżająca się zima będzie dla branży ciężka. Już widać, że obroty w składach budowlanych znacznie się zmniejszają – mówi Paweł Kupryjaniuk, współwłaściciel jednego ze składów farb i materiałów budowlanych w Biłgoraju.

- Gdy tylko ceny jakiegoś produktu skaczą w górę, zaraz rozdzwaniają się telefony. Mamy ich ostatnio wiele. Ludzie pytają, szacują, porównują, zastanawiają się co kupić, a z czego zrezygnować – dodaje Krzysztof Zając. - Mnóstwo w tym obaw, niepokoju. Taka postawa jest teraz charakterystyczna chyba dla całego rynku.

Co dalej? Analitycy uważają, że sytuacja na rynku materiałów budowlanych powinna ustabilizować się w drugiej połowie przyszłego roku, jeśli… pozwoli na to pandemia. Jak będą wówczas wyglądały ceny poszczególnych materiałów budowlanych? Czy spadną? Na razie takie przewidywania można jedynie porównać do wróżenia z fusów.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Niedziele handlowe mogą wrócić w 2024 roku

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lublin.naszemiasto.pl Nasze Miasto