MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Janusz Palikot rozda pół miliona

Łukasz MM-kowicz
Łukasz MM-kowicz
460 tysięcy złotych – taką sumę za cztery lata pracy w sejmie dostanie poseł Janusz Palikot. Poseł nie zamierza zatrzymać tych pieniędzy dla siebie, ale chce je przekazać na „zbożne cele”.

Taką deklarację Palikot złożył kilka dni temu na swoim blogu. Jeszcze na początku kadencji Sejmu, lubelski polityk zapowiadał, że nie będzie pobierał wynagrodzenia za swoją poselską pracę. - Sądziłem w swojej naiwności, że ten gest coś jednak będzie znaczył w polskiej polityce. Przeszedł bez echa – napisał na swoim blogu Janusz Palikot. - Może więc w sytuacji, gdy tyle osób prosi mnie o pomoc, powinienem brać poselskie wynagrodzenie i przekazywać je na jakiś zbożny cel? – zaproponował.

Swój zamiar potwierdził niedawno na antenie jednej z ogólnopolskich telewizji.

Powiedział, że co miesiąc będzie miał do przekazania 10 tys. złotych. – To nie będzie proste rozdawnictwo – zastrzega jednak Piotr Sawicki, asystent posła Palikota. – Wszystko pójdzie w kierunku wspierania inicjatyw, które będą procentować w przyszłości.

Pomysły Janusza Palikota często budzą kontrowersje.

Tak może być i w tym przypadku. - Z pewnością jedni ludzie ocenią tę inicjatywę jako sposób na autoreklamę, a inni stwierdzą, że to szczery gest pomocy – uważa Dorota Litwin-Lewandowska z Zakładu Socjologii Polityki Uniwersytetu Marii Curie Skłodowskiej. - Nie znamy jednak rzeczywistych intencji Janusza Palikota, więc nie powinniśmy tego oceniać w kategoriach moralnych. Jeśli zamiary posła są dobre, a my go skrytykujemy, to wyrządzimy mu krzywdę. Jeśli jednak intencje są złe, a my będziemy je chwalić, zachęcimy innych do takich działań – ostrzega.

Jednak politycy nie unikają komentarzy w tej sprawie.

- Nie posądzałbym Janusza Palikota o zbożne cele, ale to miło z jego strony, jeśli rzeczywiście przekaże te pieniądze. To mało wiarygodna osoba, więc zobaczymy jak wyjdą jego obietnice w rzeczywistości – komentuje Piotr Kowalczyk, polityk Prawa i Sprawiedliwości i przewodniczący Rady Miasta Lublin.

– Takie opinie są nie fair – mówi z kolei Joanna Mucha, posłanka Platformy Obywatelskiej. - Wielu ludzi zwraca się do Janusza Palikota z prośbami o wsparcie i on im go udziela. Ma swoją fundację i przekazuje duże sumy na przedsięwzięcia służące lokalnej społeczności. Zawsze robi to z dużym zastanowieniem, ale na pewno nie jest osobą skąpą – podkreśla.

Jak oceniają pomysł Palikota mieszkańcy Lublina? – Po części na pewno robi to pod publiczkę, ale skoro ktoś na tym skorzysta, to dobrze. Nie miałabym nic przeciwko, gdyby inni politycy, też dla reklamy, oddawali swoje pensje na fajne akcje – podkreśla Alicja Kozińska, studentka IV roku politologii UMCS.

– Na miejscu Palikota, co miesiąc przekazywałabym te 10 tysięcy na inny dom dziecka – proponuje lublinianin Jasiek Łuszczki. – Wydałbym też te pieniądze na coś, co ożywiłoby ruch rowerowy w Lublinie.

Okazuje się, że 10 tysięcy, które oferuje lubelski Palikot, to dla wielu organizacji pożytku publicznego tylko kropla w morzu potrzeb.

– Na same leki i opatrunki dla naszych pacjentów wydajemy miesięcznie nawet dwa razy więcej – przyznaje Łucja Tokarska z Lubelskiego Hospicjum dla Dzieci im. Małego Księcia. – Ale dla nas każda suma ma znaczenie, bo utrzymujemy się przede wszystkim z darowizn – dodaje.

Halina Lis z Domu Dziecka nr 2 w Lublinie dodaje: - 10 tysięcy złotych to tyle, ile potrzebujemy we wrześniu na książki i przybory szkolne dla naszych podopiecznych - wylicza. - Mamy 37 wychowanków. Na każde dziecko, łącznie z kosztem całodobowej opieki, wydajemy miesięcznie ponad 3 tys. zł.

Jednak niektórzy patrzą na taką sumę inaczej.

– Dla nas to dosyć dużo – przyznaje Wojciech Bylicki, prezes Bractwa Miłosierdzia im. św. Brata Alberta. – Nam brakuje pieniędzy nawet na statutową działalność. Nasza kuchnia wydaje codziennie ponad 350 posiłków dla potrzebujących. Jest czynna przez 20 dni w miesiącu, a przygotowanie jednego posiłku kosztuje dwa i pół złotego – tłumaczy.

- 10 tysięcy złotych miesięcznie, czyli 120 tysięcy rocznie to bardzo dużo – ocenia z kolei Robert Chmura, kierownik Regionalnego Ośrodka Europejskiego Funduszu Społecznego w Lublinie. – Dla porównania nasza organizacja, czyli Związek Stowarzyszeń Forum Lubelskich Organizacji Pozarządowych obraca rocznie kwotą 530 tys. złotych. Z jednego procenta podatku dostajemy rocznie zaledwie kilkaset złotych. Dlatego nawet dwa lub trzy tysiące to byłoby dla nas niemało – podkreśla.

Z Januszem Palikotem nie udało się nam skontaktować. Jego asystent,  Piotr Sawicki, na razie nie zdradza od kiedy i komu konkretnie będzie rozdawać swoje pieniądze.

od 7 lat
Wideo

Zakaz krzyży w warszawskim urzędzie. Trzaskowski wydał rozporządzenie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lublin.naszemiasto.pl Nasze Miasto