Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

„Hallo Szpicbródka" tuż tuż! Próba medialna spektaklu w Teatrze Muzycznym w Lublinie. Zobacz zdjęcia

Leszek Mikrut
Już w najbliższą sobotę-niedzielę lubelski Teatr Muzyczny zaprezentuje widzom swoją najnowszą produkcję - musical „Hallo Szpicbródka" w adaptacji scenicznej według scenariusza filmowego Ludwika Starskiego z 1978 roku.

Film Janusza Rzeszewskiego i Mieczysława Jahody był jednym z największych przebojów w historii polskiego kina. Obecnie na lubelskiej scenie operetkowej będzie można zobaczyć jego sceniczną adaptację. Na środowej próbie medialnej zaprezentowane zostały fragmenty spektaklu. Zachwycają one przepiękną muzyką, szybką akcją, mistrzowską choreografią, pełną paletą barw, nietuzinkowymi kostiumami, grą świateł…

O kulisach pracy nad lubelskim spektaklem opowiedział nam jego reżyser Mirosław Siedler - aktor teatralny i filmowy, dyrektor Teatru im. A. Sewruka w Elblągu:

- Rytm pracy nad spektaklem zawsze jest mniej więcej ten sam. Pewnym kłopotem był w tym wypadku fakt, iż próby rozłożone zostały w dość dużej przestrzeni czasowej. Castingi odbyły się w czerwcu ubiegłego roku, pierwsze próby we wrześniu, potem mieliśmy przerwę. Ale to, uważam, było akurat dobre, gdyż materiał dojrzewał w aktorach. Równolegle powstawała scenografia, kostiumy ze specjalnie drukowanego materiału, które nie starają się odwzorować rzeczywistości lat 20., ale tworzą jakąś fantastyczną, może nawet zbyt bogatą w stosunku do treści utworu rzeczywistość rewiową - barwną, kolorową, różnorodną. Czasem powstają "absurdy teatru", o których my wiemy, a widzowie ich nie dostrzegają: wchodzi kobieta-koń, kobieta-ważka… To właśnie jest teatr, to jest sztuka. Te konflikty, które wpisane są w scenariusz, również bywają i w teatrach.

- Przypominam, że scenariusz pochodzi z końca lat 70. ubiegłego stulecia, zatem nie był pisany współcześnie. Wszelkie więc analogie do współczesności, które się tam znalazły, są przypadkowe. Tylko czy to aktualność, czy… ludzkość? Zawsze człowiek jest niezmienny, relacje pomiędzy ludźmi są takie same bez względu na to, w jakich żyjemy czasach. Niektóre spektakle nabierają innego brzmienia, innego znaczenia w zależności od kontekstów, od relacji. Dzisiaj inaczej będą brzmiały "Czarownice z Salem" czy "Kabaret", który pamiętamy z musicalu. A jest przecież również i teatralna wersja tegoż "Kabaretu". Inaczej więc brzmią niektóre teksty dziś pojawiające się na scenie, a mówiące o rzeczywistości teatralnej - o braku pieniędzy, o trudnościach, o kłopotach, o tym, jak i co mamy zrobić, gdy chcemy zrobić to jak najlepiej.

- Relacje międzyludzkie bez względu na czasy są jednak takie same. Ludzie niewiele się zmieniają. Zmienia się zaś otoczenie, pojawiają się uwspółcześnione gadżety, ale człowiek pozostaje człowiekiem. Rywalizacja, konkurencja, zawiści, układy i układziki są cały czas. tak więc te dwie aktualności przewijają się, ale znajdujemy ich znacznie więcej. Oczywiście bawimy się tym spektaklem, gdyż jest to również komedia…, musical i komedia.

- Staramy się adresować nasz spektakl do każdej grupy wiekowej, tzn. nawet nie myśleliśmy o tym, aby dedykować go do tym, którzy sentymentalnie będą odnosili się do spektaklu, wspominając film "Hallo Szpicbródka" sprzed 42 lat - do tamtych ról, postaci, do ówczesnych aktorów. Dziś są inni aktorzy, inaczej grają swe role, a robią to równie fantastycznie. Jest to jest spektakl dla wszystkich, spektakl lekki, rozrywkowy, w konwencji trochę komiksowej. Ale pojawia się w nim też rewia, światła, wszystko to, co było w teatrze muzycznym lat 20. A

ponieważ jesteśmy znów w latach 20., więc staramy się to wszystko jedynie trochę bardziej współcześnie pokazać.

- Jeśli chodzi o historię danego tytułu, to najpierw, jak wiadomo, w 1978 roku odbyła się premiera filmu, potem długo nic. W 2012 roku stworzony został scenariusz dla Teatru "Syrena" w Warszawie, a w grudniu miała miejsce premiera spektaklu. Nasze lubelskie przedstawienie wykorzystuje właśnie tenże warszawski scenariusz. Wiadomo, że scenariusz teatralny musi być inny niż filmowy, gdyż w filmie możemy bardzo szybko przenosić miejsce akcji, mamy większe możliwości techniczne. W teatrze nie. Jest to zatem, ogólnie rzecz biorąc, trzecia realizacja tego scenariusza, zaś druga teatralna w Polsce. Nie ukrywam, iż fakt ten stwarza wyzwanie dla nas, gdyż spektakl będzie porównywany zarówno do filmu, jak i do realizacji w warszawskim teatrze. A tu, w Lublinie, są fantastyczni artyści, cudownie zaangażowani, cudowne głosy, rewelacyjna grupa realizatorów…

- "Hallo Szpicbródka" - to nie jest moja pierwsza przygoda z lubelskim Teatrem Muzycznym. Wcześniej reżyserowałem tu musical, potem spektakl familijny… Bardzo dobrze wspominam tę cudowną współpracę z cudownymi ludźmi. Nie przesadzam, nie chcę ich za bardzo komplementować, jednakże ponieważ są oni skromni, to i tak im w niczym to nie przeszkodzi. Tyle zaangażowania, tyle chęci, a wszystko to widoczne jest na scenie. Cały zespół jest aktywny i nawet aktorów nie przeraża jeden element, którego absolutnie nie spodziewali się. A jest to fakt, że pomiędzy wysoką sceną a głębokim orkiestronem znajduje się przestrzeń o wysokości ponad 170 cm, którą w trakcie spektaklu aktorzy czasem muszą przebyć bez… kontaktu z podłożem. A więc spadają w głąb orkiestronu. Dlatego też wyłożyliśmy to miejsce materacami i gąbkami, aby nikomu się nic nie stało. Takie kontrolowane upadki również wymagają jednak odwagi i poświęcenia.

- Widzowie na spektakl powinni zarezerwować sobie 4 godziny. To znaczy, wyjść powinni godzinę wcześniej, nastroić się, przeznaczyć 2,5 godziny na pobyt w teatrze i pół godziny na radosny powrót do domu z miłą refleksją, aby raz jeszcze powrócić do tego teatru, bo fajnie było…

Za reżyserię spektaklu, przenoszącego widza w warszawskie lata dwudzieste do przeżywającego finansowy i artystyczny kryzys teatrzyku rewiowego "Czerwony Młyn", odpowiada Mirosław Siedler. Kierownictwo muzyczne sprawuje Przemysław Fiugajski. Scenografię powierzono Mariuszowi Napierale, a kostiumy Agacie Uchman. Choreografię opracowała Iwona Runowska, zaś autorami piosenek i muzyki są: Adam Skorupka, Wojciech Trzciński, Seweryn Krajewski; słowa: Ludwik Starski, Bohdan Olewicz, Agnieszka Osiecka; opracowanie muzyczne: Bogusław Wróblewski i Wojciech Durak.

- Wysoki poziom spektakli, satysfakcja publiczności i pozytywna opinia naszych recenzentów - zauważa dyrektor naczelny Teatru Muzycznego w Lublinie Kamila Lendzion - to podstawowe, ale niejedyne wyzwania, z jakimi w swej codziennej pracy mierzą się ludzie szeroko pojętej kultury. Teatr - to miejsce, w którym z pasją realizujemy nasze artystyczne marzenia i ambicje, mimo wielu przecież przeciwności natury zwykłej oraz szarej codzienności… trwamy! Trwamy w pakcie, który zawarliśmy ze sztuką w momencie, w którym ledwie kiełkowała w naszej duszy, pozwalając jej na dojrzewanie, doskonalenie się i rozkwit w pełnej palecie barw i możliwości. Tak! To możliwe! Możliwe dzięki Wam, Droga Publiczności - nasza wrażliwość i umiejętność poświęcania się dla idei wciąż się rozwija i sprawia, że to, co robimy, ma sens. Miłość do sceny i wiara w nasze działania niejednokrotnie rekompensują koszt, jakim jest deficyt czasu dla życia rodzinnego czy brak bezpieczeństwa

finansowego, ponieważ doskonale wiemy, że sztuka z dochodowym biznesem nieczęsto podążają w tym samym kierunku - dodaje.

Premiera: w sobotę, 8 lutego, o godzinie 18.00. Kolejny spektakl 9 lutego o 17.00. Bilety w cenie 80-100 złotych. Więcej na: teatrmuzyczny.eu.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak działają oszuści - fałszywe SMS "od najbliższych"

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lublin.naszemiasto.pl Nasze Miasto