Grypa na Ukrainie: Polska w gotowości

– Nie panikujmy, ale pamiętajmy o profilaktyce, a maseczki to żadne lekarstwo – uspokaja sanepid i lekarze.

Panika wybuchła po tym, jak kilka dni temu z Ukrainy dotarła informacja o szalejącej tam świńskiej grypie.
– Ta choroba jest zaledwie kilkadziesiąt kilometrów stąd. Boję się, że i mnie dopadnie. Jestem już starszą osobą, mogę to gorzej znieść – obawia się pani Elżbieta, emerytka.
- Unikam osób, które kaszlą albo kichają – dodaje Dariusz Dąbrowski, informatyk. – Razem z całą rodziną zaszczepiliśmy się też przeciw zwykłej grypie. Mam nadzieję, że to nas ochroni.

Strach udzielił się wszystkim. Z aptek i hurtowni znikły już maski ochronne.

– Ludzie wciąż o nie pytają – mówi Małgorzata Nowak, farmaceutka z apteki przy Radziwiłłowskiej. W punkcie przy Krańcowej masek zabrakło już w piątek: – Klienci pytają teraz o ceny leków przeciw grypie – tłumaczy Beata Wilczyńska, właścicielka apteki.

Maseczek brakuje też w lubelskich hurtowniach farmaceutycznych.

– Zamówiliśmy już nowe, ale nie wiemy, kiedy i ile ich będzie – wyjaśnia Juliusz Pawelczyk, kierownik hurtowni Prospero.

Lublinianie zaczęli więc szukać maseczek w sklepach internetowych.

– Nie ma wyjścia, skoro nie można ich kupić na miejscu - podkreśla Tomek Kowal, sprzedawca sprzętu sportowego. - Jeśli uda mi się znaleźć w necie sklep, który sprzedaje maseczki, kupię ich tyle, ile tylko się da. Coraz to nowe informacje o kolejnych ofiarach świńskiej grypy na Ukrainie spowodowały, że mieszkańcy masowo zaczęli wykupować witaminy i preparaty uodparniające. – Czosnek w tabletkach, rutinoscorbin i witaminy sprzedają się teraz lepiej niż zwykle – mówią zgodnie farmaceuci.

Większy ruch jest także w przychodniach.

– Mamy dużo więcej chętnych do szczepienia. Pyta o nie co drugi pacjent – tłumaczy Agnieszka Krawczyk, pielęgniarka z poradni Zdrowie.

Epidemiolodzy radzą, by zamiast panikować, zacząć dbać o siebie.

– Chociaż nowej odmiany grypy w Lublinie jeszcze nie ma, to wcześniej czy później do nas dotrze. Przygotujmy się więc na nią i zadbajmy o siebie zamiast ulegać panice. Łykajmy witaminy i unikajmy kontaktu z chorymi - radzi Janusz Słodziński, dyrektor Wojewódzkiej Stacji Sanepidu. – Pamiętajmy też, że maseczki nie są lekarstwem. Działają tylko przez kilkanaście minut i zabezpieczają tylko wtedy, gdy jesteśmy wśród osób zakażonych – tłumaczy.

Lekarze pierwszego kontaktu również przypominają o profilaktyce.

- Powinniśmy szczepić się przeciw zwykłej grypie, bo to zwiększy naszą odporność. Trzeba też myć ręce i zasłaniać usta przy kaszlaniu – podkreśla Wanda Czarnacka, lekarz rodzinny z Med-Centrum.

Szczepienia doradzają także inspektorzy sanepidu:

– Nie mamy w Polsce szczepionki przeciwko świńskiej grypie, dlatego warto zaszczepić się na tę zwykłą – mówi Sławomir Kiciak z Powiatowej Stacji Sanepidu w Lublinie.
Świat już zaczął się szczepić przeciw grypie AH1N1, tam, gdzie szczepionka jest już dostępna. – Choć nie jest jeszcze do końca przetestowana, to myślę, że jest bezpieczna – ocenia Kiciak.

Gdy lublinianie boją się ataku nowej odmiany grypy, Ukraina już walczy z epidemią i apeluje o pomoc.

Za kilka dni z Lublina wyruszy kontyngent leków, maseczek, ale także środków odkażających, filtrów przeciwinfekcyjnych i witamin. Na pomoc dla sąsiadów Ratusz przeznaczył 100 tysięcy złotych. Również Urząd Marszałkowski przesłały na Ukrainę dwa respiratory i 200 tysięcy masek na łączną sumę 110 tys. zł.

Z pomocą śpieszy także Stowarzyszenie „Wspólne korzenie”.

– Dostajemy prośby o wsparcie i ratunek nie tylko od instytucji, ale także od indywidualnych osób z Ukrainy – opowiada Zbigniew Wojciechowski, prezes Stowarzyszenia. – Dlatego zbieramy i pieniądze i medykamenty. Akcję pomocy dla Ukrainy objął patronatem arcybiskup Abel, prawosławny duchowny. 8 listopada w cerkwiach zostanie przeprowadzona zbiórka pieniędzy na ten cel.

Zobacz też:

**

**

**

**

**