Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Górnik Łęczna zaskoczył wszystkich. Beniaminek zakończył jesień na podium zaplecza ekstraklasy

Bartosz Litwin
Bartosz Litwin
Fot. Wojciech Szubartowski
Zielono-czarni wdarli się do Fortuna 1. Ligi w bardzo dobrym stylu. Podopieczni Kamila Kieresia pierwszą rundę zakończyli na trzecim miejscu w tabeli. Ponadto wciąż są niepokonani na własnym boisku.

Łęcznianie rozpoczęli rundę od zwycięstwa 3:0 na własnym boisku z GKS-em Bełchatów. Od początku jednak imponowali przede wszystkim grą w defensywie. Pierwszą bramkę stracili dopiero w czwartym meczu. Trener Kamil Kiereś w formacji obronnej swojego zespołu postawił na doświadczenie. Paweł Sasin, Tomasz Midzierski, Paweł Baranowski, Leandro i stojący między słupkami Maciej Gostomski stanowili dla wielu rywali kolektyw nie do przejścia. Mniej bramek od zielono-czarnych stracił jedynie ligowy lider z Niecieczy.

- Wszystkich zaskoczyła gra Górnika Łęczna i to bardzo pozytywnie. To cieszy - mówi w rozmowie z klubowymi mediami prezes zarządu LW Bogdanka, Artur Wasil. - Widać, że zespół jest dobrze ułożony, jest zgrany. Górnik wygrywa i dobrze się na to patrzy. Ta gra jest widowiskowa i dobra dla oka. Jako reprezentant głównego sponsora klubu bardzo się cieszę, że tak to się prezentuje. To jest takie połączenie dojrzałości z młodzieńczą fantazją. Z pierwszą drużyną trenują adepci młodszych roczników. To jest bardzo ciekawa i wartościowa rzecz, że akademia piłki nożnej w Łęcznej nie ma szklanego sufitu - dodaje.

Przez cały wrzesień i październik zielono-czarni pozostawali niepokonani. Porażkę zaliczyli dopiero 7 listopada w wyjazdowym starciu z Bruk-Bet Termalicą Nieciecza. Listopad był zresztą najsłabszym miesiącem w wykonaniu łęcznian. Zakończyli go jednak imponującym zwycięstwem z wyżej notowanym ŁKS-em Łódź.

Ze względu na październikową dwutygodniową przerwę związaną z wykryciem koronawirusa w klubie Górnik miał bardzo napięty terminarz. Łęcznianie konsekwentnie jednak nadrabiali ligowe zaległości, ani na chwilę nie oddalając się od ścisłej czołówki. Klubowa kadra okazała się także bardzo dobrze zbilansowana. Gdy z drużyny wypadał kluczowy zawodnik, w jego miejsce wchodził kolega z ławki, który potrafił dać drużynie coś od siebie. Takim przykładem może być, chociażby 20-letni Bartłomiej Kukułowicz, który wszedł do pierwszej jedenastki pod koniec rundy, gdy za czerwoną kartkę pauzował Bartosz Śpiączka. Młody pomocnik wykorzystał swoją szansę i może być wiosną mocnym punktem drużyny.

- Ta runda była w naszym wykonaniu udana. Oceniając ją, muszę pogratulować zawodnikom przede wszystkim efektu pracy i tego co w jej trakcie zrobili - mówił po ostatnim meczu sezonu trener Górnika, Kamil Kiereś. - Dzięki zwycięstwom i ilości zdobytych punktów mamy dobrą, mocną pozycję. Jesteśmy w pierwszej trójce w tabeli. Patrzymy w kierunku wiosny i z tej pozycji będziemy się przygotowywać do rundy rewanżowej. Teraz czeka nas zasłużony odpoczynek. Musimy poświęcić teraz czas rodzinom, bo mieliśmy go ostatnio bardzo mało. Często graliśmy co trzy dni. Mozna powiedzieć, że cały tren rok był zwariowany. Lato zakończone awansem z drugiej do pierwszej ligi także było rozgrywane z mocnym natężeniem. Sporo wyciskaliśmy w tej końcówce. Sporo było urazów. Brakowało zawodników, mieliśmy kolejne problemy w trakcie spotkań. Cały rok jednak dobrze sobie radziliśmy nawet w sytuacjach problemowych. Musimy teraz przeanalizować te elementy, które dobre i te, które są do poprawy. Także mentalne, techniczno-taktyczne. Zimą popracujemy również nad motoryką. Teraz odpoczynek i później sporo pracy przed nami i nowe wyzwania - kończy szkoleniowiec

Z pewnością atutem zespołu z Łęcznej jest zgranie. Skład Górnika w bieżącym sezonie nie różni się znacznie od tego, jakim klub dysponował wiosną. Zielono-czarnym udało się zatrzymać najważniejszych piłkarzy, a ci którzy dołączyli jak Maciej Gostomski i Serhij Krykun stanowili realne wzmocnienie zespołu. Zielono-czarni stawiają na politykę małych kroków zatem trudno się spodziewać zimowej rewolucji kadrowej.

- Obraliśmy dobrą drogę i przynosi ona efekty. Chcemy wciąż nią podążać - mówi prezes łęczyńskiego klubu, Piotr Sadczuk. - Chcieliśmy wzmocnić drużynę i zbudować ją już w czerwcu. To nam się udało. Jeżeli będą jakieś zmiany to kosmetyczne, niewielkie. Interesuje nas tylko wzmocnienie, a nie uzupełnienie. W każdym okienku powinien dojść jeden, dwóch zawodników, by wzmocnić rywalizację. My robimy to bardzo roztropnie. Jeżeli będzie dostępny zawodnik, który będzie nam pasował do pozycji, która chcemy wzmocnić, to oczywiście się nim zainteresujemy. Jeszcze zbyt wcześnie na konkretne deklaracje. Transfery lubią ciszę. Staramy się zachować wszystkich zawodników i mamy nadzieję, ze nikt od nas nie odejdzie. Wiemy, że jest zainteresowanie piłkarzami Górnika, bo ta runda pokazała, że osiągnęli bardzo wysoką formę. Wszyscy mają jednak obowiązujące kontrakty i nikt nie zgłasza chęci odejścia - dodaje sternik Górnika.

Wśród zawodników, sztabu szkoleniowego czy zarządu klubu trudno usłyszeć deklaracje dotyczące walki o awans w rundzie rewanżowej. Taki scenariusz nie wydaje się jednak zupełnie oderwany od rzeczywistości. Na półmetku rozgrywek Górnik ma tyle samo punktów co drugi ŁKS. O bezpośrednią promocję będzie bardzo trudno, ale baraże wydają się być zdecydowanie w zasięgu drużyny z Łęcznej.

ZOBACZ TAKŻE:

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na lublin.naszemiasto.pl Nasze Miasto