Fotoradary staną na Andersa

Dwa niebezpieczne przejścia dla pieszych, częste stłuczki i potrącenia przechodniów – to smutna rzeczywistość al. Andersa. – Strach tędy chodzić, bo kierowcy pędzą na złamanie karku! Za nic mają przejścia dla pieszych i znaki drogowe. Nic dziwnego, że regularnie dochodzi tu do stłuczek, a nawet poważniejszych wypadków – mówi pan Jacek, mieszkaniec pobliskiego osiedla. – Policjanci powinni tu codziennie wlepiać mandaty. Tylko wysokie kary pieniężne mogą dać kierowcom do myślenia – dodaje.

Wygląda na to, że apele okolicznych mieszkańców w końcu zostały wysłuchane

Na przełomie czerwca i lipca przy najbardziej niebezpiecznych ulicach Kalinowszczyzny pojawią się fotoradary. O ich zamontowanie wnioskowała rada dzielnicy. – To lepsze rozwiązanie niż stawianie świateł. Zima kierowcy mogliby mieć problem z ruszaniem pod górę – uważa Paweł Babula, przewodniczący rady dzielnicy „Kalinowszczyzna”.

Jeden stanie przy al. Andersa, blisko krzyżówki z ul. Zawilcową, drugi – przy ul. Lwowskiej, obok skrzyżowania z ul. Okrzei. Wniosek mieszkańców został pozytywnie zaopiniowany przez lubelski ratusz.

– Niedługo będziemy podpisywać umowę z firmą, która zamontuje maszty. Wybraliśmy ją spośród siedmiu oferentów – mówi Anna Adamiak, z miejskiego Wydziału Dróg i Mostów. - Od momentu podpisania umowy, firma będzie miała 90 dni na postawienie fotoradarów. Jeżeli wszystko pójdzie zgodnie z planem pojawią się na początku wakacji – dodaje.

Z nowych radarów cieszą się też policjanci – To jeden z najlepszych sposobów na ograniczanie liczby wypadków. Kierowca, nad którym wisi widmo wysokiej kary pieniężnej, automatycznie zwalnia – tłumaczy Mariusz Cieślak z lubelskiej drogówki.

W Lublinie miało się pojawić aż 26 fotoradarów. Potem ich liczbę zmniejszono do 13. Radary stanęłyby wcześniej, ale żadna firma nie chciała ich zamontować za kwotę, która została na ten cel zarezerwowana w budżecie miasta. Proponowano sumę nawet o 40 proc. wyższą.

Łukasz Dudkowski