- Społeczeństwu potrzebna jest rzetelna wiedza. Mamy dosyć haseł i propagandy, które niczego nie wyjaśniają - powiedziała prof. Bogumiła Mucha-Leszko, rozpoczynając spotkanie. Niejako w odpowiedzi na ten apel, dr Grzegorz Tchorek z NBP przedstawił obszerną analizę zagadnienia. Wynikało z niej, iż sama zamiana złotówki na euro nie zagwarantuje nam jakiegoś cudu gospodarczego. Jest to jedynie szansa na lepszy rozwój handlu, biznesu i przyciąganie więcej inwestycji.
To też większa wiarygodność i stabilność kraju, ale i zagrożenie wynikające z utraty samodzielnej polityki pieniężnej.
- Euro powinniśmy traktować jako olbrzymią szansę na cywilizacyjny skok, na dogonienie krajów Europy Zachodniej. Ale on wymaga pewnych przygotowań, bez których ten skok mógłby spowodować połamanie nóg - mówił Tchorek.
Dyskusja nabrała rumieńców wraz z barwnym wystąpieniem dr Roberta Gwiazdowskiego z Centrum im. Adama Smitha.
- W 2012 roku do euro nie wejdziemy, nawet jak by była powszechna zgoda polityczna - skwitował Gwiazdowski. To dlatego, iż nie spełniamy odpowiednich warunków ekonomicznych i prawnych. Jacek Wiśniewski z Raiffeisen Bank zauważył, że gdyby Warszawa i Bruksela były zdecydowane, to i tak weszlibyśmy do Eurolandu.
- Skoro pytają państwo, jaki powinien być kurs euro, to ja zapytam: jaki powinien być kurs pomarańczy? - ironizował Gwiazdowski co do powszechnych na ten temat spekulacji. Jego zdaniem znacznie ważniejsze od całej eurodebaty są nasze wewnętrzne absurdy podatkowe i prawne, które marnują pracę i inicjatywę gospodarczą Polaków.
CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?