Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Energia ze słońca nie dla Lublina

redakcja
redakcja
Połowa gmin z całego województwa walczy o pieniądze unijne na ...
Połowa gmin z całego województwa walczy o pieniądze unijne na ... sxc
Połowa gmin z całego województwa walczy o pieniądze unijne na zieloną energię, w tym kolektory słoneczne. Tymczasem Lublin po te pieniądze nie sięga. Dlaczego?

Jednym z największych hitów wśród inwestycji dofinansowanych przez Unię Europejską są zakupy kolektorów słonecznych.

Bez dopłaty taki sprzęt kosztuje przynajmniej 8–9 tys. zł. Przy unijnej pomocy mieszkańcy płacą po ok. 1100 zł. Dlatego np. w gminie Kraśnik w ostatnim konkursie zgłosiło się po kolektory 620 osób, a poprzednio na dachach domów pojawiło się 427 instalacji.

Urząd Marszałkowski początkowo przeznaczył na zieloną energię 80,5 mln zł. Jednak na trwający właśnie konkurs przyszło 116 wniosków samorządów i należących do nich przedsiębiorstw. Dlatego tydzień temu zapadła decyzja, żeby zwiększyć pulę dofinansowania aż o 16 mln euro.

Jak pisaliśmy w środę, o pieniądze na kolektory słoneczne dla mieszkańców nie stara się Lublin. – Przede wszystkim nie mamy pieniędzy na wkład własny na zakup kolektorów – tłumaczą urzędnicy.

– Przecież samorządy nie dokładają do kolektorów ani złotówki! – zadzwonił do nas jeden z Czytelników, który w jednym z samorządów zajmuje się zieloną energią.

– To prawda. Jednak zanim UE dołoży pieniądze, my musimy zapisać je w budżecie. A mamy już bardzo dużo unijnych inwestycji i budżet trzeszczy w szwach. Zdecydowaliśmy, że chcemy budować obiekty, które służą ogółowi ludzi, np. boiska orliki – tłumaczy Katarzyna Mieczkowska-Czerniak, do niedawna rzeczniczka prasowa prezydenta, a teraz jeden z jego zastępców.
– Tyle że projekt trzeba zapisać w budżecie dopiero po wygraniu konkursu, czyli w 2013 roku. Mam wrażenie, że urzędnikom z Lublina nie chciało się organizować spotkań z mieszkańcami, zbierać ankiety i deklaracje – ocenia nasz Czytelnik.
Urzędnicy mają też prawne wątpliwości. Mieczkowska-Czerniak tłumaczy, że mieszkaniec nieruchomości, na której znajdzie się kolektor, nie może pozbyć się lokalu lub domu przez pięć lat.

– Jak to upilnować? – zastanawia się. W praktyce miasto stałoby się dysponentem całego budynku, na którym znajdzie się kolektor. Poniesie również odpowiedzialność, jeśli, np. urządzenie uszkodzi dach.

Jak radzą sobie inne gminy? Podpisują z właścicielami nieruchomości umowę użyczenia na 5 lat. Więcej kłopotów może być przy zmianie właściciela nieruchomości. Nasz Czytelnik zapewnia, że to "kwestia dobrych prawników”.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wróć na lublin.naszemiasto.pl Nasze Miasto