Warto wtedy zauważyć osoby, które naprawdę potrzebują pomocy. Mówi się „płakałem, że jestem bosy, póki nie zobaczyłem człowieka bez nóg”.
Działam w międzynarodowym wolontariacie „Omnes Gentes” (przy Centrum Wolontariatu) od marca 2012 roku. Jak tam trafiłam? Zobaczyłam ogłoszenie na tablicy, na swoim wydziale uniwersytetu. Kiedy poszłam na pierwsze spotkanie, myślałam, że będę pomagać komuś w czymś raz na miesiąc. I tyle. Po prostu z poczucia obowiązku chodziłam na zebrania raz w tygodniu. Dopiero z czasem przekonałam się, że to co zaczęliśmy robić było naprawdę dobre. Zajmowaliśmy różnymi rzeczami: pomocą przy organizacji spotkań, grami z dziećmi, zabawami z uchodźcami, odwiedzinami różnych organizacji, wspólnot.
Przyznam, że początkowo chodziło głównie o zaświadczenie, że pomagam w wolontariacie. Minęło trochę czasu zanim zauważyłam, że naprawdę chcę pomagać ludziom. Wydaje mi się, że zmieniłam się nie tylko w pracy wolontariusza ale także na co dzień. Podczas spotkania z księdzem Mieczysławem Puzewiczem, usłyszałam od niego bardzo mądre słowa, które trafiły do samego serca: „Trzeba uczyć się odróżniać „mówić” od „rozmawiać”. Umieć rozmawiać to znaczy rozumieć człowieka, odczuwać co on chce przekazać, usłyszeć, jakiej pomocy oczekuje.
Praca wolontariusza daje dużo zadowolenia. Ja zauważyłam, że teraz nie są dla mnie ważne materialne rzeczy, a bardziej duchowe. W takiej pracy zrozumiesz że nie rzeczy a uczucia, relacje i ludzie są najważniejsi w życiu. I nie jest tak ważna jest sama organizacja wolontariatu, tylko my, sami wolontariusze. I to co robimy.
Jakie są wczesne objawy boreliozy?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?