Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Czytelniczka: "Czy jesteśmy pasażerami drugiej kategorii?"

redakcja
redakcja
Wojciech Nieśpiałowski/ Archiwum
- Przecież płacimy za bilety tak samo, jak mieszkańcy miasta - żali się nasza Czytelniczka mieszkająca w podlubelskiej miejscowości i wyjaśnia, co spotkało ją i innych pasażerów w autobusie linii nr 2.

List od Czytelniczki:

"Wiadomo jest, że mieszkańcy podlubelskich miejscowości, do których puszczone są linie podmiejskie MPK Lublin, mają trudniejszy dojazd do domów, niż mieszkańcy miasta, cieszymy się jednak w ogóle z możliwości podróżowania tą formą komunikacji miejskiej. Wszystko byłoby w porządku, gdyby nie ustawiczne kłody rzucane nam pod nogi przez MPK Lublin.

Do małej częstotliwości kursów można się jeszcze przyzwyczaić.

Do przepełnionych autobusów, powiedzmy, że także. Ale notoryczne wysyłanie na linię podmiejską autobusów niesprawnych technicznie to uderzanie bezpośrednio w pasażerów.

Nie raz przyszło nam, pasażerom, stać w deszczu czy na mrozie, czekając na pojazd zastępczy, który musiał dojechać do przystanku końcowego. Bywało, że ludzie czekali na przystanku nawet dwie godziny, aż pojawi się jakikolwiek pojazd zastępczy. Nowoczesne przystanki mają ciekawy "dizajn", ale absolutnie nie chronią ludzi przed wiatrem i chłodem.

Jednak sytuacja z 10 grudnia br. przekracza już chyba wszelkie granice absurdu.

"Dwójka" w kierunku: Turka, osiedle Borek, powinna była zjawić się na przystanku Plac Litewski o godzinie 16.28. Około godziny 16.38 pojawił się - jak można było przeczytać na tabliczce - pojazd zastępczy.

Kierowca wpuścił ludzi, w autobusie ścisk, okazuje się, że nie działa kasownik umieszczony z tyłu pojazdu, ale ludzie w miarę zadowoleni, że wreszcie się ogrzeją i dojadą do domów.

Nagle drzwi otwierają się i wychodzi na to, że tym autobusem dalej nie pojedziemy.

Z pojazdu wysiada wściekły tłum. Po jakimś czasie przyjeżdża pojazd zastępczy do pojazdu zastępczego - farsa, nieprawdaż? Czy nie można było po prostu od razu wysłać pojazdu sprawnego technicznie, a nie wyprawiać cuda, robiąc sobie żarty z pasażerów, ich czasu i zdrowia?

Czy szanowna Redakcja mogłaby wyjaśnić ten incydent i szereg jemu podobnych, które dziwnym trafem dotyczą zwykle linii podmiejskich?

Czy jesteśmy pasażerami drugiej kategorii? Przecież płacimy za bilety tak samo, jak mieszkańcy miasta."


Czytelniczka



Co sądzicie o sprawie? Zapraszamy do dyskusji w komentarzach.



Czytaj także:



emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Otwarcie sezonu motocyklowego na Jasnej Górze

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lublin.naszemiasto.pl Nasze Miasto