Czy monitoring miejski w Lublinie przynosi jakiekolwiek korzyści?

Przyzwyczailiśmy się już, że wiele miejsc w naszym mieście jest monitorowanych. Czy lubelskie kamery spełniają swoją funkcję?

Praktycznie nie ma dnia, aby media zarówno lokalne jak i ogólnopolskie nie informowały o sprawcach przestępstw ujętych dzięki monitoringowi danego miasta. Czujne oko kamer całą dobę obserwuje ulice i rejestruje wszystkie zdarzenia, do których na nich dochodzi. Realizowane są nawet programy przedstawiające ich dobroczynny wpływ na bezpieczeństwo mieszkańców. Również policja czy też straż miejska, co chwila udostępnia nagrania prezentujące wyczyny osób, które nie potrafią podporządkować się przepisom litery prawa.

Takie informacje pochodzą z większości polskich miast oraz miasteczek. Jednakże praktycznie nigdy z Lublina. Czyżby nie było, co prezentować?

Owszem, co jakiś czas media dostają informację o zatrzymaniu złodzieja czy też wandala, którego wyczyny zostały zarejestrowane przez kamery monitoringu. Jednakże praktycznie we wszystkich przypadkach okazuje się, iż owy monitoring nie należał do miasta. Pamiętamy sprawę wandala, który dla zabawy głową rozbił szybę w drzwiach Teatru im. Osterwy - Wyczyn nagrała kamera monitoringu należącego do Teatru, złodzieja radioodtwarzaczy samochodowych ujętego dzięki nagraniom z jednego z hipermarketów czy też sprawców przywłaszczenia odzieży z jednego z klubów, złapanych dzięki kamerom nad wejściem do lokalu.

Przykłady można by wymieniać długo, jednak informacje o sprawcy przestępstwa, czy też wykroczenia, który zostałby zatrzymany dzięki kamerom należącym do miasta nie pojawiają się prawie wcale.

A okazuje się, że nawet osiemnaście kamer, które są zamontowane w sąsiadującym z Lublinem, dużo mniejszym Świdniku, potrafi przynosić zamierzone efekty. Wielokrotnie informowano o tym, iż dzięki nagraniom zatrzymano włamywaczy, czy też wandali. Tutejsi strażnicy miejscy monitoring wykorzystują nawet do karania kierowców popełniających wykroczenia, np. przy zawracaniu w miejscach niedozwolonych, czy też niestosowaniu się do znaków zakazu. Bez problemu nagrania są również udostępniane w przypadkach kolizji czy też wypadków, aby bezspornie ustalić sprawcę.

W październiku ubiegłego roku, wyciekła informacja, że są duże problemy z miejskim systemem kamer. Okazało się, że nie ma możliwości zapisu obrazu na twardych dyskach. Oficjalna wersja urzędników z wydziału informatyki i telekomunikacji lubelskiego Ratusza mówiła o awarii, oraz że zapisu nie ma tylko z połowy kamer obserwujących lubelskie ulice. Jako powód podano usterkę techniczną, oraz poinformowano, iż po tygodniu wszystko wróciło do normy. Z nieoficjalnych informacji wynika jednak, iż problemy zdarzają się często.

Obecnie lubelskich ulic i placów pilnuje 71 miejskich kamer. Pod koniec listopada 2011 roku Ratusz poinformował iż w 2012 r. liczba kamer działających w ramach miejskiego sytemu wzrośnie do ponad 110. Mają być zlokalizowane m.in. na ul. Podwale, Lubartowskiej, 3-go Maja, Zaułku Hartwigów, Starym Mieście, czy też w Ogrodzie Saskim. Urzędnicy na montaż nowych kamer chcą wydać w 2012 roku ok. 500 tys. zł. Jest to cena za pięć do ośmiu urządzeń. Tak więc jest to dość kosztowna inwestycja. Obsługujące system kilkanaście osób również kosztuje ogromne pieniądze. Pytanie tylko, czy koszty ponoszone na ten cel są na pewno współmierne do złapania raz w roku włamywacza do kiosku lub wandala rozrzucającego odpadki z ulicznego śmietnika.