Część urzędów pocztowych w Lublinie pracuje krócej

- Korzystam z usług poczty i chciałbym, aby urzędy były otwarte jak najdłużej - mówi Józef Łobocki, którego spotkaliśmy wczoraj przed jedną z placówek pocztowych. - Co gorsza, we wszystkich jest zła organizacja pracy. Po południu zdarza mi się czekać w kolejce z awizem nawet ponad 40 minut.

Czytelnicy zaalarmowali nas, że godziny otwarcia zmieniły się m.in. w urzędzie przy ul. Daszyńskiego czy filii przy ul. Kawaleryjskiej. - To eksperymenty niegodne urzędu, który ma służyć mieszkańcom - denerwuje się pani Wiesława z osiedla 40-lecia na Kalinowszczyźnie, która napisała do naszej redakcji.

Od początku lutego urząd przy ul. Daszyńskiego pracuje od godz. 12 do 19. Wcześniej mieszkańcy mogli załatwiać w nim sprawy już od godz. 8. Decyzję o zmianie godzin urzędowania tego, jak i innych urzędów Poczta Polska podjęła po analizie tzw. obciążenia pracą.

Podobne cięcia dotknęły filię urzędu pocztowego nr 52 przy ul. Kawaleryjskiej, która od 10 marca czynna jest w godz. 11-18.

Ta zmiana nie spodobała się m.in. panu Włodzimierzowi, mieszkańcowi os. Błonie na Czubach, który odwiedził swoją pocztę wczoraj tuż po otwarciu. - W środku było kilkunastu klientów czekających do jednego okienka - relacjonuje. - Zrezygnowałem, bo inaczej spóźniłbym się do pracy.

- Jako spółka akcyjna musimy zmniejszać koszty funkcjonowania - wyjaśnia Elżbieta Mroczkowska, lubelska rzecznik prasowa Poczty Polskiej. I dalej tłumaczy: - Osiedlowe urzędy pocztowe mieszkańcy odwiedzają najczęściej po pracy, czyli po południu. Na przykład z naszego systemu wynika, że najwięcej klientów w placówce przy Daszyńskiego obsługujemy w godz. 12-13 i 18-19.

Rzecznik poczty przyznaje, że przed południem z usług urzędów korzysta bardzo mało klientów. - Są to głównie emeryci, którzy na pocztę przychodzą sporadycznie - zauważa Mroczkowska i jednocześnie podkreśla, że Poczta Polska stara się, aby godziny pracy jej placówek były dostosowane do potrzeb większości klientów.