Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Co dzieje się w lubelskiej papugarni? Miłośnicy zwierząt zaniepokojeni. Co na to właściciel?

Aleksandra Kaźmierczak
Wątpliwości internautów budzą m.in. warunki, w których przebywają ptaki
Wątpliwości internautów budzą m.in. warunki, w których przebywają ptaki Aleksandra Kaźmierczak
„Skandaliczne warunki", „W klateczkach brakuje żerdzi", „Tukan ze złamanym dziobem" - takie spostrzeżenia na temat tego, co dzieje się w lubelskiej papugarni wymieniają między sobą miłośnicy zwierząt. - Staram się, by ptaki miały jak najlepsze warunki, niezależnie od kosztów - zapewnia właściciel.

Papugarnia „Ara” powstała w Lublinie przy ul. Technicznej niemal dwa lata temu. Chętni mogą podziwiać tam egzotyczne ptaki i np. robić sobie z nimi zdjęcia. Podobne miejsca otwierane są w całej Polsce. Uchodzą za kontrowersyjną rozrywkę. Wątpliwości wzbudzają m.in. warunki, w których trzymane są ptaki.

Kilka dni temu na fanpage poświęconym sytuacji w polskich papugarniach pojawiły się wpisy dotyczące lubelskiej „Ary”. Ich autorzy zwrócili uwagę m.in. na pęknięty dziób małego tukana oraz ciasne klatki, w których trzymane są niektóre ptaki.

Co na to właściciel lubelskiej papugarni? Radosław Iwanowicz zapewnia, że dziób tukana był pęknięty już wtedy, gdy ptak trafił do „Ary”. - Zwierzę znajduje się pod stałą opieką lekarza weterynarii, który sprawdza jego stan średnio raz na tydzień - dodaje.

- Jeżeli pojawi się taka możliwość, niezależnie od kosztów, podejmiemy się wstawienia protezy uszkodzonej części dzioba, aby ptakowi żyło się dobrze - zapewnia Iwanowicz.

Skontaktowaliśmy się także z dr Klaudiuszem Szczepaniakiem z Zakładu Parazytologii i Chorób Inwazyjnych Uniwersytetu Przyrodniczego w Lublinie, który sprawuje pieczę nad papugarnią. Specjalista zapewnia, że dziób tukana jest opatrzony specjalnym środkiem medycznym, a ptaki z „Ary” są regularnie badane. - Ich dieta bogata jest w owoce i warzywa oraz ziarno, a warunki są lepsze niż w sklepach zoologicznych czy u prywatnych hodowców - stwierdza dr Szczepaniak.

Właściciela papugarni zapytaliśmy także, dlaczego niektóre ptaki przebywają zamknięte w klatkach na korytarzu.

- Są to klatki aklimatyzacyjne - zapewnia Iwanowicz. - Ptaki, które w nich przebywają są pod stałą opieką specjalisty. Dopiero po 3-4 tygodniach badań i obserwacji weterynaryjnej przenoszone są w wolierze na salę lotów. Tam zapoznają się z resztą stada, a po jakimś czasie są wypuszczane. Wszystko odbywa się pod okiem specjalisty, aby w razie braku akceptacji nowego osobnika możliwa była szybka interwencja - dodaje.

Zwierzętom należy się szacunek

O opinię na temat funkcjonowania miejsc, takich jak papugarnia, poprosiliśmy też dr hab. Marcina Polaka z Katedry Zoologii i Ochrony Przyrody UMCS.

- Uważam, że trzymanie razem gatunków ptaków pochodzących naturalnie z różnych środowisk nie jest zbyt dobre, nawet jeśli są do siebie przyzwyczajone. Mogą odezwać się ich pierwotne instynkty, zwłaszcza jeśli będzie ich zbyt dużo w określonej przestrzeni - tłumaczy. Zaznacza też, że miejsca takie mają też swoje zalety. - O ile właściciele dbają o opiekę weterynaryjną - zastrzega specjalista. - Kontakt człowieka ze zwierzętami jest jak najbardziej pozytywny, o ile człowiek będzie traktował je z należytym szacunkiem - podkreśla.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Rolnicy zapowiadają kolejne protesty, w nowej formie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Co dzieje się w lubelskiej papugarni? Miłośnicy zwierząt zaniepokojeni. Co na to właściciel? - Kurier Lubelski

Wróć na lublin.naszemiasto.pl Nasze Miasto