Co dalej z lubelskim Motorem?

Zadłużenie klubu wynosi obecnie ponad 750 tys. zł. Niemal jedną trzecią tej sumy Motor zalega Miejskiemu Ośrodkowi Sportu i Rekreacji, który jest gospodarzem stadionu przy al. Zygmuntowskich. MOSiR otrzymuje pieniądze nie tylko za dzierżawę boiska, ale i wynajem pomieszczenia do odnowy biologicznej, sali konferencyjnej, a także obsługę monitoringu.

- Szukamy rozsądku. Jak pokazują przykłady z innych miast, możliwa jest współpraca władz lokalnych z klubami. Tu traktuje się nas jako zło konieczne. Może Motor nie jest nikomu potrzebny? - pyta prezes Tomasz Chmura.
W ostatnim czasie o ponad połowę wzrosły wynagrodzenia dla piłkarzy. W letnim okienku transferowym do drużyny dołączyło 13 zawodników, którzy co miesiąc z klubowej kasy pobierają w sumie 83 tys. zł. Miesieczne wypłaty dla wszystkich członków pierwszego zespołu wynoszą ponad 124 tys. brutto.

Działacze Motoru liczą, że wokół klubu uda się wytworzyć pozytywny klimat, który zachęci potencjalnych sponsorów do wspierania klubu.

Wśród ich planów jest m. in. stworzenie stowarzyszenia kibiców. - Zdajemy sobie sprawę, że niska frekwencja spowodowana jest tym, co działo się na trybunach, ale rozpoczęliśmy współpracę z kibicami, żeby zmienić wizerunek klubu - deklaruje Chmura. - Planujemy poprawić bezpieczeństwo na stadionie poprzez przeniesienie sektora dla kibiców gości w bardziej bezpieczne miejsce.

Jest szansa, że wkrótce wzrośnie grono sponsorów. Od dwóch miesięcy klub prowadzi rozmowy z grupą ok. 30 firm.

- Zakładamy, ze od nowego roku do finansowania drużyny przystąpi ok. 10-12 z nich - mówi Chmura. - Każda z nich miałaby płacić kwotę od 5 do 15 tys. Przy takiej liczbie inwestorów to pokaźna kwota. Niewykluczone, że w sponsorowanie klubu włączy się też inwestor z zagranicy. W listopadzie w Lublinie mają pojawić się przedstawiciele angielskiej firmy, która pytała już o wycenę klubu.