Co dalej z basenem olimpijskim przy Al. Zygmuntowskich?

Do jego finansowania sporo zastrzeżeń mieli w trakcie czwartkowej sesji miejscy radni PiS. Bali się, że miasto tego wydatku nie udźwignie. Rzecz dotyczy kompleksu krytych pływalni z 50-metrowym basenem i widownią na ponad 2 tys. osób. Projekt przewiduje też m.in. zjeżdżalnię dla dzieci, plażę, hotel, restaurację i klub fitness. Całkowity koszt to 130 mln zl.

Plany takiej inwestycji mają już kilka lat.

Pierwotnie była mowa, że 95 proc. kosztów pokryją dotacje. Teraz okazało się, że fundusze z zewnątrz będą znacznie mniejsze. Minister sportu zarezerwował wstępnie
30 mln zł. – Nie otrzymamy nawet 50 proc. dofinansowania, tylko zaledwie 30 proc. – mówił wczoraj podczas sesji Sylwester Tułajew, przewodniczący klubu radnych PiS. – W jaki sposób miasto zabezpieczy pozostałe 100 milionów złotych? Z podwyżek cen biletów lub czynszów komunalnych?

Inwestycji bronili radni PO: Pływanie było pierwszą z dyscyplin, w której mieliśmy swoich przedstawicieli na olimpiadzie – argumentował Leszek Daniewski. Prezydent już zapowiedział, że poprosi o zwiększenie dotacji z 30 do 50 proc. Szuka też innego źródła pieniędzy – zapytał już o nie Ministerstwo Rozwoju Regionalnego.

O tym, że w ciągu trzech lat minister sportu wesprze basen kwotą 30 mln zł, mówi na razie tylko ministerialna promesa. Nie jest to jednak jeszcze ostateczna umowa. Ta może być zawarta tylko wtedy, kiedy miasto udowodni, że ma fundusze na swoją część. Do tego konieczne były zmiany w tegorocznym budżecie. Prezydent poprosił o przesunięcie na ten cel 840 tys. złotych. Właśnie ta propozycja wywołała krytykę radnych PiS.

Prezydent obiecał więc, że z wspomnianych 840 tys. zł na razie nie wyda ani grosza.– Odsuniemy rozpoczęcie przetargu do momentu, kiedy będziemy mogli mówić o tym, na jakie dodatkowe dotacje możemy liczyć – obiecywał Krzysztof Żuk.
Ostatecznie, radni zagłosowali zgodnie z wolą prezydenta.