Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Closterkeller zagrał w Lublinie: Powiew gotyku na wiosnę (relacja Dziennikarza Obywatelskiego)

Maddalena
Maddalena
W niedzielę o godz. 20 w Parku Saskim odbył się koncert legendy polskiego gotyku, prawdziwie kultowego zespołu Closterkeller.

Po długim okresie ulewnych deszczów w niedzielę wreszcie pogoda dopisała i choć siedziska Muszli Koncertowej pokryte były jeszcze wodą, atmosfera była już słoneczna. Nie pojawiły się dzikie tłumy, ale i tak lublinianie dopisali. Największym plusem było to, że na koncert stawili się prawdziwi fani zespołu.

Można było się obawiać poziomu koncertu. Przede wszystkim wstęp wolny zawsze niesie za sobą ryzyko (o ile nie pewność), że pojawią się osoby zupełnie przypadkowe, które, delikatnie mówiąc, zakłócą atmosferę. Poza tym można przypuszczać, że znajdzie się także grupa ludzi, "nie-fanów", którzy kiedyś przypadkiem usłyszeli kilka hitów zespołu i postanowili zobaczyć je na żywo.

Ludzie, którzy zgromadzili się w Muszli, znali piosenki, teksty, oraz zespół. Jak na Closterkellera przystało, zespół przyciągnął ludzi w różnym wieku.

Sama Anja Orthodox już na wstępie po "Zegarmistrzu światła" zapowiedziała, że ze względu na okoliczności, playlista zostanie zmodyfikowana. Closterkeller zrezygnował ze swych klubowych hitów na rzecz utworów mocniejszych, niekoniecznie często wykonywanych na scenie.

Usłyszeliśmy zatem m.in.: dowód, że Anja nie jest szatanicą, czyli "Ate", nadal ekspresyjny i mocny "Tak się boję bólu", "Maskę", "Scarlett", "Agnieszkę" powitaną entuzjazmem i wspartą wspólnym śpiewem, a z nowej płyty: "12 dni", wspaniały, emocjonalny utwór "Dwie połowy", melancholijne "Matka i Złoty", a dla ożywienia "Nie tylko gra" i "Ogród półcieni".

Koncert był wspaniały nie tylko przez wysoki poziom zespołu, dobre porozumienie członków grupy, ale zwłaszcza przez atmosferę. Można było poczuć się prawie jak na kameralnym spotkaniu dla fanów.

Anja, kobieta, która „ma gadane” w znaczeniu jak najbardziej pozytywnym, uzupełniała występ komentarzami dotyczącymi swojego światopoglądu oraz zespołu i jego wewnętrznych interakcji.

Koledzy z zespołu, choć zapewne przyzwyczajeni do scenicznych zwyczajó wokalistki, tupali jednak zniecierpliwieni i z czasem zaczęli siłą ją uciszać – co oczywiście oznacza tylko nagłe rozpoczęcie utworu. Jednego nie można odmówić Anji. Ma doskonały kontakt z publicznością. I drugiego – z wiekiem coraz lepiej śpiewa, nawet na żywo. I jeszcze! Świetnie wygląda!

Nie mogło obyć się bez bisów, uwielbianych, nieśmiertelnych i wykrzyczanych przez Lublinian utworów "Władza", "W moim kraju", "Czas komety" - jako ukoronowania. Po dwóch godzinach, jak słusznie zauważyła Anja, mogliśmy tylko dziękować zespołom grającym na Juwenaliach.

Za nami koncert prawdziwie gotycki, niesamowicie klimatyczny, satysfakcjonujący nawet najbardziej wybrednych fanów. Niepowtarzalny, ale i tak czekamy na Closterkellera we wrześniu!

od 7 lat
Wideo

Zmarł Jan Ptaszyn Wróblewski

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lublin.naszemiasto.pl Nasze Miasto