Samochód prowadzony przez B. potrącił kobietę, która wylądowała w szpitalu.
- Było mi bardzo ciężko z powodu tego wypadku, myślę, ze zrobiłem w tej sprawie wszystko, co mogłem – mówił dziś Włodzimierz B. Były prokurator apelacyjny w styczniu 2006 roku stracił panowanie nad swoim samochodem i potrącił kobietę stojącą na przystanku autobusowym.
Do wypadku doszło na ulicy Kosmowskiej na Czechowie, warunki drogowe były bardzo trudne, a od kilku dni padał śnieg. Włodzimierz B. stracił panowanie nad swoim Daewoo Musso i zjechał na lewy pas jezdni. Samochód wpadł na chodnik i potrącił stojącą na przystanku autobusowym Ewę K.
Śledczy oskarżając Włodzimierza B. stwierdził, że jechał on ze zbyt dużą prędkością jak na tak trudne warunki drogowe. Były prokurator w trakcie śledztwa kilkakrotnie składał wnioski dowodowe. Śledczy przeprowadzili eksperyment procesowy, który również wykazał jego winę.
Dziś przed sądem rejonowym w Lublinie Włodzimierz B. odniósł się do ekspertyz i podważył opinię biegłych. – Biegli oparli swoją ekspertyzę na śladach w samochodzie, które powstały za poprzedniego – wyjaśniał B. – W moim przypadku ekspertyza nie powinna być sporządzana przez specjalistów z Krakowa. Jako pracownik Prokuratury Krajowej kilkakrotnie podejmowałem decyzje personalne, co do obsady krakowskiego ośrodka analiz – stwierdził oskarżony.
Włodzimierz B. na początku lat 90-ych był wiceministrem spraw wewnętrznych, przez 8 lat był szefem prokuratury apelacyjnej w Lublinie. Oskarżonemu grozi do 3 lat więzienia.
PIT
Policja podsumowała majówkę na polskich drogach
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?