Bezpieczeństwo idzie na piechotę

- Gdyby zsumować kilometry, które przemierzyli policjanci w "ratuszowych patrolach", to spokojnie wychodzi trasa z Lublina do Paryża i z powrotem - wylicza Janusz Wójtowicz z Komendy Wojewódzkiej Policji w Lublinie.

W 2009 roku lubelska policja wystawiła 500 dwuosobowych patroli. Na ten cel KMP dostała z ratusza 150 tysięcy złotych.

- Chcemy, aby mieszkańcy czuli, że mogą bezpiecznie wyjść na ulice, żeby żadne przykre niespodzianki nie spotykały turystów przyjeżdżających do Lublina - tłumaczy Jerzy Ostrowski, dyr. Wydz. Bezpieczeństwa Mieszkańców i Zarządzania Kryzysowego UM Lublin.

"Ratuszowe patrole" zostały skierowane w najbardziej niebezpieczne rejony: Stare Miasto, plac Zamkowy, ul. Lubartowska, Dworzec Główny PKS, ulice Nadstawna, Radziwiłłowska, Niecała. Dodatkowo funkcjonariusze przemierzali też ulice na Bronowicach i Tatarach.

- Chuligani nie mogą być górą na ulicach, musimy pogonić im kota - podkreśla Ostrowski.

W ciągu całego ubiegłego roku policjantom z patroli ponadnormatywnych udało się zatrzymać na gorącym uczynku 15 przestępców. - Funkcjonariusze interweniowali w sumie 277 razy - mówi podinsp. Wójtowicz. - Zatrzymali 7 poszukiwanych. Skontrolowani 156 kierowców i rowerzystów.

Policjanci nałożyli też 241 mandatów i pouczyli ponad 800 osób. - Opłacane przez samorząd patrole spełniają swoją rolę. Przede wszystkim są widoczne na ulicach miasta. To wpływa na poprawę bezpieczeństwa - zapewnia podinsp. Wójtowicz.

Za każde "wyjście" funkcjonariusze zarobili około 150 zł brutto. Patrole pojawiają się na ulicach w czwartki, piątki i soboty. Patrolują teren od godz. 16 do północy.

Miasto zapewnia, że w kolejnych latach nadal będzie finansować "ratuszowe patrole". W tym roku przeznaczyło na ten cel ponownie 150 tys. zł. - Opłacimy tyle samo patroli, co przed rokiem. Nie wykluczamy jednak, że pojawią się dodatkowe trasy, np. na Tatarach, priorytetem pozostanie, tak jak dotychczas, ochrona śródmieścia - zapewnia Ostrowski.