Mieszkaniec Lublina myślał, że idzie na spotkanie z dziewczyną, poznaną przez Internet. Jako znak rozpoznawczy trzymał w ręku białą różę. 6 października ub. roku rzeczywiście pod kościołem na Poczekajce w Lublinie zobaczył młodą kobietę. Nie zdążył nawiązać z nią znajomości.
Nagle pojawił się mężczyzna w kominiarce na głowie i z pistoletem w ręku. Strzelił do niego kilka razy.
Przestraszony mężczyzna pobiegł w kierunku Al. Kraśnickich. Szukał pomocy wśród kierowców samochodów, które zatrzymały się na światłach na skrzyżowaniu. Wpuścił go do auta właściciel audi 80. Kiedy auto ruszyło, napastnik w kominiarce znów wypalił z pistoletu. Zbił szybę w drzwiach bocznych. Audi odjechało z piskiem opon wprost pod komisariat policji.
Rysopisy napastnika i jego wspólniczki otrzymały wszystkie patrole w Lublinie. Po dwóch dniach policjanci zauważyli w centrum miasta młodego mężczyznę i kobietę, która przypominała tę spod kościoła. Jej towarzysz miał przy sobie dwa pistolety: hukowy i wiatrówkę. Przyznał, że to on strzelał. W jego domu policjanci znaleźli ładunek wybuchowy.
Mateusz Sz. tłumaczył, że chciał w ten sposób zmusić swego dłużnika do oddania 5 tys. zł.
Podając się za dziewczynę umówił się z nim przez Internet. Na spotkanie wysłał narzeczoną.
- Mateusz Sz. został oskarżony o wymuszanie zwrotu wierzytelności, narażenie na niebezpieczeństwo kierowcy i pasażera audi oraz nielegalne posiadanie ładunku wybuchowego – mówi Agnieszka Kępka, z Prokuratury Okręgowej w Lublinie.
Mateusz Sz. chce się dobrowolnie poddać karze i zostać skazany na dwa lata więzienia. Odsiedział już w areszcie 9 miesięcy.
Czytaj więcej:
Odpowiedzą za napad na śpiących harcerzy
Grozli, że go zabiją jeśli im nie zapłaci
Policja radzi jak zaplanować podróż
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?