Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Akcja MM: Moja ulica: Lubartowska – ulica ludzi życzliwych

kris
kris
JACEK ŚWIERCZYŃSKI
Czy żałowałem, że wyprowadziłem się z ulicy Lubartowskiej? – Nie, nigdy i chociaż od tamtej pory mieszkałem na kilku innych ulicach, Lubartowską wspominam z sentymentem – mówi Jerzy Sprawka.

Ta ulica zawsze cieszyła się złą sławą. W powojennych latach leżała na peryferiach. Dziś wiele się zmieniło, ale nadal jest uważana za miejsce niebezpieczne.

Miejscem spotkań chłopaków z Lubartowskiej był cmentarz unicki przy ulicy Unickiej, zdewastowany kirkut, okoliczne zarośnięte ogrody, cegielnia, która była tam, gdzie dziś stoi hotel dla pielęgniarek – po drugiej stronie PSK 4.

– Pamiętam, że ojciec sprawił mi lanie za jazdę wózkami po torach w cegielni – opowiada pan Jezry. – Czekaliśmy, aż robotnicy skończą pracę i pójdą do domu, i tam dopiero była zabawa na całego. A, że niebezpieczna, to sam się przekonałem i w dodatku dostałem w skórę – śmieje się.

Innym miejscem zabaw było miejskie wysypisko śmieci – tam, gdzie stoi teraz szpital. Jak wspomina pan Sprawka, dawało wielu ludziom chleb – znajdowali tam różne rzeczy. Szukali ich przez cały rok.

– Dziadek kolegi z Bazylianówki, który był takim szperaczem chciał się ogrzać i rozpalił tam sobie ognisko – opowiada Jerzy Sprawka. – Nie zauważył, że wśród śmieci leży granat, który wybuchł zabijając dziadka. Ja też kiedyś znalazłem granat niemiecki, tzw. tłuczek i z dumą przyniosłem go na podwórko nie wiedząc, co to jest – myślałem, że mamie się przyda. Mój starszy brat i koledzy wrzucili go do studni, która była w podwórku. Granat wybuchł i dopiero się przekonałem, na jakie niebezpieczeństwo chciałem narazić bliskich.

Nieopodal, na dzisiejszej ulicy Podzamcze, w domu z ogrodem mieszkał ksiądz prawosławny Ludwik. W jego ogrodzie krowę pasał mężczyzna imieniem Jasio.

– Dzieci bywają okrutne – zauważa z pewnym smutkiem Jerzy Sprawka. – Podchodziliśmy pod płot i krzyczeliśmy „Niemcy, Niemcy”, a Jasio dostawał jakiegoś szału, sam siebie okładał kijem, krzyczał. Niestety, tak się bawiliśmy dość bezmyślnie.

Handel i sport
Przed wybudowaniem pętli trolejbusowej, na rogatce stał krzyż. Pewnej nocy, po cichu został usunięty. Ludzie zaczęli się burzyć, zrobiła się awantura, ale tłumaczono, że to z powodu budowy, że teraz mieszkańcy będą mieli dobrą komunikację trolejbusami. Do dziś został tam głaz upamiętniający 10-lecie PRL.

– Na rogatce – jeszcze przed wojną – był sklep państwa Szymczaków na rogu Obywatelskiej i Lubartowskiej. Władza ludowa im go odebrała, ale pozwoliła na handel w drewnianym domku, który nieco dalej stoi do dziś – przypomina pan Jerzy.
– Znałem połowę mieszkańców ulicy. Byli to ludzie życzliwi.

Na rogu Lubartowskiej i Czwartek fryzjer – pan Bogdan – strzygł za darmo tych, o których wiedział, że w domu się nie przelewa. Wzdłuż ulicy i w okolicy Lubartowskiej było mnóstwo rzemieślników. We wschodniej części hali Koziołka znany krawiec Klin najlepiej w całym mieście szył spodnie. Od Cyruliczej chodził z obnośnym warsztatem parasolnik i głośno wołał – „reperuję parasole”, drugi go zagłuszał uderzając w jakąś blachę – „nooooże ostrzę, nożyczki”. Do drukarni przy Unickiej przyjeżdżali dwaj bracia Stasio i Władzio, którzy brali stąd Kurier i sprzedawali go w mieście. Hala „Koziołka” słynęła z meczów bokserskich, ale obudowana była drobnymi sklepikami, jatkami, na odległość czuć było śledzie. W jej podziemiach, gdzie dzisiaj handlują galanterią były składy warzyw i owoców.

Wspomina, że w tamtych latach też trenował boks u Wawszkiewicza, dopóki porządnie nie oberwał. Ale wymienia nazwiska znanych, bokserów – Kukiera, który mieszkał na Lubartowskiej i braci Piątków– też stąd, którzy zdobywali mistrzostwa.

Ulica tamtych lat

A przecież na tej Lubartowskiej owianej złą sławą ludzie byli życzliwi i – jak później się okazało, nawet z sąsiedzkiego otoczenia pana Sprawki co najmniej 12 postaci jest znaczących w życiu miasta i nie tylko.

– Kiedyś wspominaliśmy z Marysią Józefacką, która też mieszkała na Lubartowskiej, że tak wiele osób stąd zdobyło wysoki status społeczny – zauważa pan Jerzy.

– Pod numerem 44 mieszkał dzielnicowy, który wiedział wszystko o wszystkich – opowiada. – W mojej kamienicy mieszkało dwóch ubowców. Jeden z nich każdego ranka wychodził, niby na dole sobie przypominał, że czegoś zapomniał. Wychodził na podwórko i głośno wołał żonę. Ona wychylała się przez okno – „czego chcesz?” – „Znieś mi moje szelki” – wołał. Ona ostentacyjnie znosiła mu te szelki, kaburę z pistoletem, on na podwórku to nakładał.

Sąsiedzi starali się nie oglądać tego widowiska, które może miało na celu zastraszenie, pokazanie kto tu rządzi? Moimi sąsiadami byli też dorożkarze, dwóch kolejarzy, kasjer, Wiesia Banderówna, redaktorka Rozgłośni Polskiego Radia.

Mówi, że chłopaki z Lubartowskiej dobrze żyli z tymi ze Starówki. Razem chodzili się kąpać do mykwy pod Młynem Krauzego.

– Gorzej byli przez ulicę przyjmowani ci, którzy byli z innych dzielnic i odprowadzali do domu „nasze” dziewczyny – śmieje się. – Albo udawało im się wykupić, albo znali innych chłopców stąd, lub też czekał ich łomot. Takie wtedy były prawa ulicy.
O Lubartowskiej można jeszcze mówić dużo. O ludziach, którzy tu mieszkali, zmianach i „nie zmianach” przez dziesięciolecia, o historii prawdziwej i anegdotach z nią związanych.

W czwartek (31 marca) o godz. 17 w lubelskiej kawiarni Chmielewskiego przy Krakowskim Przedmieściu odbędzie się spotkanie z Jerzym Sprawką, pisarzem, autorem wielu książek także o Lublinie. Spotkanie zatytułowane „Brzemię czasu” poświęcone będzie m.in. książkom „Sekretne życie topików”, „Tajemne życie korników”, „W rezerwacie”. Ich fragmenty czytać będzie aktorka Anna Świetlicka. W czasie spotkania będzie można kupić książki Jerzego Sprawki i powspominać „tamten” Lublin.

Opowiedz nam o „swoim” Lublinie. Bądź przewodnikiem po swojej ulicy. Czekamy na Wasze propozycje. Piszcie: maria. [email protected]

od 12 lat
Wideo

Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lublin.naszemiasto.pl Nasze Miasto