- Kazano nam opuścić teren do poniedziałku, ale jak to zrobić - pyta Anna Wojtczak, jedna z handlujących przy dworcu osób. - Zanim usunę budkę, muszę przenieść jej wyposażenie, towar. Samo załatwienie dźwigu trwa kilka dni. W nowym miejscu nie można przeprowadzić żadnych prac, bo grunt jeszcze jest zmarznięty.
- Traktuje się nas jak bydło. Handlujemy tu od 30 lat, a nikt nie chce z nami rozmawiać - dodaje Jadwiga Janicka. - Robi się za to wszystko, by nas stąd wywalić w zimę. W dalszym ciągu nie wiadomo, co z nami będzie.
- Nie rozumiemy, dlaczego nasze budki im przeszkadzają? Tu prace będą prowadzone znacznie później - dodaje Eugenia Tomaszewska, kolejna z właścicielek.
Wykonawcy remontu jednak nie ustępują. Mówią, że kupcy mieli dość czasu, by przenieść się w inne miejsce. - Kiedyś musiało to nastąpić, a ci ludzie nie dowiedzieli się o remoncie wczoraj - mówi Adam Stępień z firmy SKB Radomsko, kierownik robót na kutnowskim dworcu PKP. - W nocy z piątku na sobotę ogrodziliśmy plac budowy, na razie zrobiliśmy to tak, by nie kolidowało to z budkami naprzeciwko dworca, ale punkt gastronomiczny przy jego ścianie już został odcięty. Dłużej nie możemy czekać. Jeśli nie dotrzymamy terminu zakończenia budowy, czekają nas kary umowne. To horrendalne pieniądze.
- Ci ludzie nie potrafią zrozumieć, że tuż obok ich budek pobiegnie głęboki na 2,5 metra wykop, którym poprowadzony będzie węzeł ciepłowniczy od ulicy Sienkiewicza do dworca - dodaje Andrzej Śmilewski z firmy "Mirex", jeden z podwykonawców. - Musimy to zabezpieczyć. Trzeba wytyczyć też ciąg, którym na perony będą chodzić podróżni w czasie remontu.
Strefa Biznesu: Rewolucyjne zmiany w wynagrodzeniach milionów Polaków
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?