W najbliższą środę w południe związkowcy z Filharmonii Lubelskiej spotkają się i prawdopodobnie ogłoszą oficjalnie, że wchodzą w spór zbiorowy z dyrektorem instytucji Janem Sękiem. To efekt trwającego od kilku tygodni patu w rozgrywce, w której graczami są dyrektor naczelny Sęk, dyrektor artystyczny Rodek i muzycy filharmonii.
W kwietniu do Urzędu Marszałkowskiego wpłynęło pismo, w którym dyr. Rodek i związkowcy omawiają, niewłaściwe jego zdaniem, decyzje Sęka: to, że miesza się w sprawy artystyczne filharmonii, na przykład powołując zespół muzyki dawnej i chór, który jest nieprofesjonalny (występują w nim amatorzy) i nieprzydatny, bo występuje za rzadko z orkiestrą, a na dodatek kosztowny dla filharmonii, bo jeździ bez orkiestry na koncerty zagraniczne, że powołuje też sam komisje oceniające grę muzyków, którzy mają być tzw. kierownikami grup w orkiestrze i tworzy niepotrzebne stanowiska itd.
W poniedziałek dyrektor Sęk rozesłał mediom list, w którym odpiera zarzuty. Nie brak w nim ostrych fragmentów. Oto, co mówi na temat wydawania środków na zakup starych mebli, figurek, popiersi, obrazów, malowanych także na zamówienie, o którym mówili związkowcy: „Nienawiść zaślepia. Pan P. Ścirka (to związkowiec z FL – przyp. red.) dopatrzył się nawet, że zakupione przedmioty szpecą też salę koncertową. To dziwne, bo nigdy żaden zakupiony detal – poza stolikami i fotelami oraz innymi przedmiotami potrzebnymi na scenie przy koncertach edukacyjnych i festiwalowych – nie jest tam ulokowany na stałe!”.
Kiedy pisze o wykorzystywaniu chóru filharmonii do realizacji koncertów prowadzonej przez niego Fundacji Willa Polonia, robi to tak: „Bezczelne pomówienie. Nigdy nie prosiłem całego chóru Lutnia Lubelska o żaden koncert. Odmówiłem nawet, kiedy sami chcieli wystąpić za darmo na pogrzebie mojej mamy. Pojedynczych solistów zapraszałem na prośbę parafii pw. św. Mikołaja w Lublinie i Muzeum Niepodległości w Warszawie. Zawsze byli opłacani godziwie i na tę okoliczność były oczywiście wystawione faktury lub indywidualne umowy o dzieło. Wszystkie w razie potrzeby do wglądu.” Brak zainteresowania z jego strony remontem budynku filharmonii? „Zarzuty w tym punkcie są wręcz absurdalne. Filharmonia była li tylko beneficjentem procesu modernizacji”, mówi Sęk.
- Tym, co pisze pan Sęk jestem po prostu zażenowany – mówi dyrektor artystyczny i dyrygent Wojciech Rodek. – Te wypowiedzi nie są odpowiedziami na zarzuty, to mijanie się z prawdą, albo zwykłe absurdy. To wszystko pokazuje, że pan Sęk nie zna się kompletnie na instytucji, którą kieruje.
Dyrygent nie szczędzi krytyki, odnosząc się do wspomnianego zakupu mebli. – Dyrektor Sęk powiedział, że te antyczne meble, które zakupił, odkupi z 10-procentowym zyskiem jego fundacja, kiedy już odejdzie na emeryturę. Powiedział to na zebraniu! – opowiada Rodek, mówiąc, że do wszystkiego, co pisze jego przełożony nie może się odnieść, bo wymienienie nieścisłości zajęłoby kilka stron tekstu.
Nie tylko o niedźwiedziach, które mieszkały w minizoo w Lesznie
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?