Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

UMCS w Lublinie. Obrazy igłą i nićmi malowane na wystawie w Bibliotece Głównej

Leszek Mikrut
Wystawa w Bibliotece Głównej UMCS w Lublinie
Wystawa w Bibliotece Głównej UMCS w Lublinie Leszek Mikrut
Przez najbliższy miesiąc, do połowy stycznia 2016 roku, można oglądać wystawę zatytułowaną: „Obrazy przetrwania. Opowieść Esther Nisenthal Krinitz”, która zlokalizowana jest w Muzeum UMCS w gmachu Biblioteki Głównej (ul. Radziszewskiego 16).

Autorka eksponowanych prac, Esther Nisenthal Krinitz, przeżyła okupację hitlerowską w Polsce, ukrywając się, podając się za Polkę, katoliczkę, a jednocześnie za córkę rolnika z północy kraju. Po wielu przykrych doświadczeniach z lat wojny i okupacji, w 1949 roku wraz z mężem Maxem Krinitzem i córką przybyła ona do Nowego Jorku.

- Dopiero w 1977 roku, w wieku 50 lat, Esther Nisenthal Krinitz wzięła do ręki tkaninę i nici, i za ich pomocą postanowiła opowiedzieć bliskim o swoich wojennych losach - tłumaczy Aneta Adamska, rzecznik prasowy UMCS. - Esther była krawcową, ale nie posiadała wykształcenia artystycznego. Mimo to, przy użyciu różnych rodzajów materiału, igły i nici, stworzyła serię 36 kolaży, charakteryzujących się żywymi kolorami i dbałością o szczegóły oraz realizmem właściwym sztuce ludowej. Precyzyjnie wyszyte pod obrazami słowa składają się na poruszającą opowieść o przetrwaniu - dodaje.

A słowa te są małymi opowieściami o tym, co widać na obrazie.

Prace Esther Nisenthal Krinitz są obecnie regularnie wystawiane w muzeach i galeriach w Stanach Zjednoczonych, ale ona sama zawsze mówiła, że nie tworzyła ich po to, aby je pokazywać na wystawach, ale by przekazać bliskim swoje wspomnienia. Artystka zawsze przekonywała, że stworzyła je dla swoich córek

- Choć jej kolorowe obrazy na pierwszy rzut oka wydają się niemal radosne - zauważa Aneta Adamska - ich bliższa analiza ujawnia uderzający kontrast pomiędzy sielskimi krajobrazami a przemocą, przerażeniem i zdradą, które je wypełniają.

Prace Esther Nisenthal Krinitz są obecnie regularnie wystawiane w muzeach i galeriach w Stanach Zjednoczonych, ale ona sama zawsze mówiła, że nie tworzyła ich, by je pokazywać na wystawach, ale by przekazać bliskim swoje wspomnienia. Stworzyła je dla swoich córek.

Ta wersja wystawy, którą może oglądać lubelski odbiorca, jest ilustrowaną opowieścią o losach twórczyni swej własnej historii igłą i nićmi malowanej. Zaprezentowane obrazy są reprodukcjami wyjątkowych, a zarazem niezwykle kruchych w swojej materii prac, które w wersji oryginalnej wystawiane były dotychczas jedynie w Stanach Zjednoczonych - czytamy w materiałach organizatorów ekspozycji.

Z historii Esther:

Esther Nisenthal Krinitz i jej młodsza siostra Mania przeżyły Holokaust jako jedyne z całej rodziny i jedyne z mieszkańców wioski. We wrześniu 1939 roku dwunastoletnia Esther była świadkiem wkroczenia niemieckich żołnierzy do Mniszka, jej rodzinnej wsi na Lubelszczyźnie. Przez 3 lata oddziały niemieckie zmuszały miejscowych Żydów do niewolniczej pracy, strzelały do przypadkowych osób, terroryzowały lokalną ludność. 15 października 1942 roku wszyscy Żydzi otrzymali nakaz stawienia się na pobliskiej stacji kolejowej.

Esther, która miała wówczas 15 lat, postanowiła, że ona zostaje. Zamiast na stację, wraz ze swoją trzynastoletnią siostrą Manią, udały się do sąsiedniej wioski do domu Stefana, polskiego gospodarza, który był przyjacielem ich ojca. Miały nadzieję, że udzieli on im schronienia. Jednakże po kliku dniach Stefan powiedział, że nie może ich dłużej ukrywać. Esther uświadomiła sobie wtedy, że aby przetrwać, będą musiały z Manią podać się za Polki, katoliczki, córki rolnika. Dotarły w końcu do Grabówki, gdzie Esther znalazła pracę u starszego gospodarza, którego żona była przykuta do łóżka. Po tym, jak w lipcu 1944 roku Grabówkę wyzwoliły oddziały radzieckie, a Esther dowiedziała się, że nikt z jej rodziny nie przeżył, postanowiła dołączyć do Ludowego Wojska Polskiego pod dowództwem Armii Czerwonej.

Po zakończeniu wojny Esther wróciła do Grabówki po Manię i w 1946 roku obie wyjechały do Niemiec, znajdując schronienie w obozie dla dipisów [osoby wywiezione w czasie II wojny światowej na przymusowe roboty do III Rzeszy (głównie z Europy Wschodniej), uwolnione z obozów koncentracyjnych, które nie wróciły do kraju zaraz po zakończeniu wojny] w Ziegenheim. Tam Esther poznała Maxa Krinitza, którego wkrótce poślubiła. Kilka miesięcy później, będąc w ciąży z pierwszym dzieckiem, dołączyła do swego męża w Belgii, który wyjechał tam do pracy. Obydwoje pozostali w trym kraju do czasu aż udało im się pozyskać zgodę na imigrację do Stanów Zjednoczonych. W czerwcu 1949 roku Esther, Max i ich córka przybyli do Nowego Jorku.

50 lat później, w 1999 roku, Esther po raz pierwszy przyjechała do Polski, by pokazać swoim córkom i wnukom wszystkie te miejsca, które znali oni jedynie z jej obrazów.

Esther Nisenthal Krinitz zmarła w 2001 roku.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Filip Chajzer o MBTM

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lublin.naszemiasto.pl Nasze Miasto