Ekspozycja powstała z inicjatywy Archiwum i Muzeum UMCS na podstawie opracowania Anny Łosowskiej "Budowanie" UMCS w karykaturach Leona Jeśmanowicza". Dla zwiedzających będzie dostępna do końca listopada br.
- Ukazanie, w nieco krzywym zwierciadle, konkretnych osób, wydziałów i poszczególnych zakładów naukowych, organizacji studenckich i administracji stanowi krótką historię początków uczelni, przedstawioną z humorem i dużym dystansem - zachęca do obejrzenia wystawy rzecznik prasowy uczelni Aneta Adamska. - Rysunki oddają również atmosferę tamtych dni, kiedy profesorowie, asystenci i pracownicy administracji tworzyli jedną społeczność, była to bowiem nieduża grupa ludzi o podobnych doświadczeniach i takim samym statusie materialnym oraz wspólnie budujących Uniwersytet.
Organizację drugiej w Lublinie wyższej uczelni PKWN powierzył profesorowi ze Lwowa Henrykowi Raabemu. Fakt powołania uniwersytetu był niezwykle doniosłym wydarzeniem. UMCS powstawał prawie z niczego, ale dzięki garstce entuzjastów: profesorów i asystentów, którzy bez wytchnienia, z wielką wiarą w końcowy sukces przełamywali piętrzące się przed nimi przeszkody.
- Profesora Leona Jeśmanowicza nie było w pierwszej grupie profesorów, którzy wraz z rektorem Henrykiem Raabem kładli podwaliny pod nową uczelnię - zauważa Aneta Adamska. - Do Lublina przyjechał on w ramach repatriacji w marcu 1945 r. Urodził się w 1914 r. w Drui nad Dźwiną w województwie wileńskim jako syn urzędnika pocztowego. Osierocony w dzieciństwie przez ojca w wieku 18 lat rozpoczął studia matematyczne na Uniwersytecie Stefana Batorego w Wilnie, równolegle studiując także rysunek na Wydziale Sztuk Pięknych. Po ukończeniu studiów pracował w Katedrze Matematyki Uniwersytetu Stefana Batorego na stanowisku asystenta aż do momentu zamknięcia uczelni przez władze litewskie. Wilno opuścił jako repatriant w marcu 1945 r. i wraz z żoną oraz synem zamieszkał w Lublinie przy ul. Głowackiego 8.
- Uniwersytet Marii Curie-Skłodowskiej uważano za intruza, który niepotrzebnie wciska się w mury miasta - informuje rzecznik prasowy uczelni. - Trzeba było mieć dużo entuzjazmu i wyobraźni, aby porywać się na takie przedsięwzięcie i w takich warunkach. Nie mniej ubogo wyglądała materialna substancja nowej Uczelni. Na początku - w październiku 1944 r. - władze ofiarowały do zagospodarowania część budynku nieczynnego jeszcze Gimnazjum im. Stanisława Staszica przy Alejach Racławickich 20. W kilkunastu pomieszczeniach rozlokowano: rektorat, dziekanaty, biura administracji, zakłady naukowe i sale wykładowe.
W grudniu 1944 r. Uniwersytet uzyskał 2 sale wykładowe w Zakładzie Ochrony Roślin przy ul. 3 Maja i w Zakładzie Medycyny Wojskowej przy Alejach Racławickich. Dawna Prywatna Szkoła Chemiczna (ul. Radziwiłłowska) udostępniła kilka pomieszczeń w swoim budynku na pracownie chemiczne, a Lubelska Izba Rolnicza – 2 pomieszczenia przy ul. 3 Maja dla Katedry Fizjologii i Fizjopatologii Roślin. W budynku Państwowego Zakładu Higieny (ul. Hipoteczna) przeznaczono 1 salę dla studentów Wydziału Weterynaryjnego, a KUL przyjął do swojego gmachu przy Al. Racławickich Katedrę Medycyny Wojskowej. Wydział Lekarski korzystał z uprzejmości miejscowych szpitali. Klinikę Psychiatryczną zorganizowano w resztówce majątku rolnego w Abramowicach, a powstały w 1945 r. Wydział Farmaceutyczny skorzystał z pomocy Okręgowej Izby Aptekarskiej przy Krakowskim Przedmieściu.
- W 1945 r. baza materialna uniwersytetu powiększyła się o okazały budynek byłego Gimnazjum im. Stefana Batorego przy ul. Spokojnej, gdzie umieszczono Zakład Anatomii Prawidłowej Człowieka - uściśla A. Adamska. - Część Zakładu Geografii otrzymała kilka pokoi przy ul. Narutowicza, a Wydział Przyrodniczy – budynek zwany „czerwonakiem” przy ul. Głowackiego. W tym samym czasie przyznano uczelni okazały budynek przy Placu Litewskim. Ponadto, dla Wydziału Lekarskiego, Weterynaryjnego i Rolnego uzyskano 3 budynki wymagające natychmiastowego remontu: 2 przy ul. Lubartowskiej oraz 1 w Al. Racławickich.
Liczba budynków uniwersyteckich i sal systematycznie zwiększała się. Równocześnie ze staraniami o lokale zabiegano o sprzęt i aparaturę naukową, jak również o środki finansowe. Na apel rektora prof. Henryka Raabego zaczęły napływać dary zarówno od instytucji, jak i osób prywatnych, z kraju i zagranicy. - Stanowisko asystenta w Katedrze Matematyki UMCS Leon Jeśmanowicz objął 10 kwietnia 1945 r. - informuje rzecznik prasowy uczelni - a wkrótce obronił pracę doktorską i został przeniesiony na etat adiunkta. Nie zabawił jednak długo w Lublinie, albowiem wkrótce zaproponowano mu korzystniejsze warunki pracy w Toruniu. Na Uniwersytet Mikołaja Kopernika przeniósł się już we wrześniu 1946 r.
Oprócz wspomnień, Leon Jeśmanowicz zabrał ze sobą także cząstkę UMCS w postaci uwiecznionych przez siebie ludzi i sytuacji. 15 rysunków, oprawionych w wykonane domowym sposobem skromne ramki, stworzyło swoistą galerię w salonie państwa Jeśmanowiczów w Rozgartach koło Torunia. Wszystkie tytuły oraz kolejne numery zostały nadane poszczególnym rysunkom przez autora, co stanowi dodatkowy i czytelny przekaz.
Jakie są wczesne objawy boreliozy?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?