Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Ul. Krańcowa: Piesi nie uważają, kierowcy się rozpędzają

redakcja
redakcja
Nawet kilka razy w miesiącu na przejściu dla pieszych – na ...
Nawet kilka razy w miesiącu na przejściu dla pieszych – na ... Maciej Kaczanowski
Nawet kilka razy w miesiącu na przejściu dla pieszych – na wysokości targowiska przy ul. Krańcowej – dochodzi do wypadków. Czy to wina pieszych, czy kierowców? – zdania mieszkańców Bronowic są na ten temat podzielone.

28 września, późne popołudnie. Samochód osobowy potrąca na przejściu dziewięcioletnie dziecko. 10 października: tym razem ofiarą jest dorosła kobieta. Po wypadku trafia do szpitala. 20 października – kolejna kobieta potrącona na przejściu przez samochód. Podobnych wypadków na tym przejściu było już wiele.

Feralne przejście znajduje się na wysokości wejścia na targowisko.

Nie ma tutaj świateł, w przeciwieństwie do przejścia przy skrzyżowaniu ul. Krańcowej z Drogą Męczenników Majdanka.

Wystarczy postać chwilę w tym miejscu, żeby przekonać się, że ruch jest duży. Ale nietrudno też zauważyć, że piesi często wchodzą na nieoświetlone przejście tuż przed nadjeżdżającymi samochodami.

– Wymuszają pierwszeństwo, włażą na ulicę i nie patrzą na nic. To jak ma nie być tutaj wypadków? – słyszymy w jednym z pobliskich kiosków.– Wina jest i po stronie kierowców, którzy, co da się zauważyć, jeżdżą szybko, i po stronie pieszych, którzy nie czekają, aż samochody przejadą i wchodzą na ulicę – ocenia Magdalena Dubil-Zioło, mieszkanka Bronowic. – Można przecież spokojnie zaczekać i przejść. A niektórzy stają na krawężniku. Wiem, że to denerwujące z punktu widzenia kierowcy.

Niektórzy mieszkańcy są jednak przekonani, że winne wypadkom na przejściu są rozpędzone samochody.

Wielu chciałoby, żeby pojawiła się w tym miejscu sygnalizacja świetlna, która zatrzymywałaby kierowców na czerwonym. – Czasami jest naprawdę ciężko przejść – mówi pani Małgorzata. – Ludzie czekają i czekają na przejściu, aż w końcu ktoś się ośmieli, wejdzie na ulicę i zatrzyma samochód. Czasami inaczej się nie da, bo ruch jest naprawdę duży.

Magistrat tłumaczy, że na sygnalizator, który zatrzymywałby kierowców na czerwonym świetle, nie ma pieniędzy. Pojawi się jednak sygnalizacja ostrzegawcza.– Nad znakiem „przejście dla pieszych” będą diodowe światła barwy żółtej. Będą się zapalały tylko w momencie, gdy pieszy będzie wkraczał na przejście – tłumaczy Andrzej Matacz z Zarządu Dróg i Mostów.

Takie światła kosztują o wiele mniej niż sygnalizacja, która świeci na zmianę na czerwono i na zielono. – Ich koszt powinien się zamknąć w 20 tys. zł – mówi Matacz.
Ale czy to rozwiąże problem? – Jak już budować światła, to normalne, żeby ludzie przechodzili, kiedy jest zielone i stali, kiedy jest czerwone. Na żółtym samochody się nie zatrzymają – ocenia pani Małgorzata z Bronowic.

Wydaje się jednak, że decyzja w sprawie świateł już zapadła. Jak zapowiada Andrzej Matacz, przy dobrej pogodzie żółte światła mogą stanąć na przejściu nawet tej zimy. – Nie trzeba kopać, więc przy takiej zimie, jaką mamy teraz, moglibyśmy je zamontować – zapowiada.

A co na to sami kierowcy?

– Jeżdżę codziennie Krańcową – mówi pan Andrzej, taksówkarz. – To, co robią kierowcy, woła o pomstę do nieba. Sam jeżdżę w tym miejscu bardzo ostrożnie i wolno. Nie ma sensu się rozpędzać, bo zaraz i tak są światła. Tym, którzy np. w tym miejscu wyprzedzają na przejściu – odbierałbym dożywotnio prawo jazdy.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Otwarcie sezonu motocyklowego na Jasnej Górze

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lublin.naszemiasto.pl Nasze Miasto